moje kociaste pazurki na tylnych lapkach maja bardzo rowno przypilowane na drapakach jakos zupelnie nie musze w ich pielegnacje ingerowac a Tabi to czasem lapie na ich obgryzaniu, hehehe
To ja Wam powiem, że mojej kotce udało mi się własnoręcznie obciąć pazury po 2 latach od jej przyjścia do nas a ma w tej chwili 6. Pierwsza próba obcinania skończyła się zaoraniem pazurami mojej ręki i chodziliśmy do weta. Teraz już jest na szczęście ok ale i tak jest foch.
Moj Gacuch z zainteresowaniem patrzy jak obcinam mu pazury na tylnych łapach-oczywiście leży wygodnie podczas zabiegu ale obcinanie pazurów na przednich łapkach to już mordęga, kiedyś na śpiocha po dwa paznokcie ale trwało to ze dwa dni <shock> Obecnie zawijam Gaciora w ręcznik tak, że wystaje mu głowa i jedna łapka, córcia trzyma a ja tnę
Cały zabieg trwa chwile i po krzyku <klaszcze>
U nas jest odwrotnie :-) . Pazurki na przednich łapkach bez problemu sama przycinam sadzając Bentley'a między nogi, natomiast tylnie to już inna sprawa . Mąż musi trzymać Bentley'a na rękach i wtedy obcinam, bo inaczej się nie daje i ucieka..
Misia strasznie boi się obcinania pazurków. Obcinam jej sama bo tak wygodniej. A mianowicie przy obcinaniu przy przednich łapkach (z tyłu nie obcinamy, bo nie są ostre )strasznie miaukoli jakby każdy pazur ją bolał. Obcinam same końcówki 1mm, więc nie jest to dużo. Wiem jak się to robi, bo miałam wcześniej kota.
I tu zaczyna się moje pytanie, czy możliwe jest, że ma tak mocno unerwione pazury, że ją to boli? Można to jakoś zbadać? Czy po prostu lamentuje bo tego nie lubi?
Dodam, że nigdy ale to nigdy nie leciała jej krew z pazurów, ani nie utykała na którąś z łapek z powodu złego obcięcia.
Bentley też na początku tak płakał ale się przyzwyczaił do obcinania i cierpliwie siedzi i czeka na koniec. Wydaje mi się, że również Missi tak "rozpacza" bo bardzo tego nie lubi.
Tiffka też dawała koncerty wokalne, ale teraz już się przyzwyczaiła, że obciąć pazurki musimy i jej płacze i lamenty nic nie wskórają. Po zabiegu zawsze jest wielka obraza majestatu, ale pasta serowa potrafi złamać lody :-)
U mnie obcięcie pazurów graniczyło z cudem,wiozłam do weterynarza.Ostatnio Jadzia tak skutecznie broniła się przed obcięciem,że wet został pogryziony i podrapany.Doktor powiedział,że zna sposób żeby nie było tyle stresu.Zapiął jej spinke do włosów ,,żabkę,,na karku,cała operacja twała minutę.Kot po prostu zastygł.