Forum o kotach Agilis Cattus

Ja kupiłam dla mojej kotki torbę transporterek, dokładnie taki:

http://animalia.pl/produkt,17861,muscat ... 27-cm.html

Wykonanie pozostawia wiele do życzenia, zaraz po odpakowaniu musiałam odsyłać pasek do reklamacji...
Z tyłu gdzieś się pruje... choć korzystałam z torby chyba tylko 4 razy.
Góra się otwiera i to jest duży plus, u weta nie mamy problemów.
Spód się sporo ugina, choć nasz kotek waży lekko ponad 4kg, dla większych kocików mało stabilny będzie.
Wewnątrz jest karabinek na smycz ewentualnie, innych akcesoriów brak
Za tą cenę chyba warto kupić coś trwalszego. Dziś kupiłabym jednak plastik lub skórzaną torbę.

Ja sobie nie wyobrażam innego transportera jak Cargo. Dla mnie i moich miśków jest idealny.
Szczególnie u weta nie ma problemu. Bez otwieranej góry to w ogóle nie ma co rozpatrywać takiego transportera, czy go kupić czy nie.

Plastikowy transporter jest bardzo łatwo utrzymać w czystości i to jest ogromny plus . Ja Pet Cargo raz na jakiś czas wyszoruję pod prysznicem i jest jak nowy :-) . Nie zamienilabym go na żaden inny.

A jak z samolotami? To znaczy też mam Pet Cargo i w aucie jest super, do weterynarza też . Tylko tak myślę że jak będziemy lecieć,to czy się nadaję,czy nie jest za ciężki?Czy już ktoś podróżował z kotem samolotem i jaki miał transporter? Słyszałam że łączna waga zwierze plus transporter nie może być większa niż 8 kg.

Dobrze, że ja nigdzie nie lecę samolotem, bo mój transporter musiałby ważyć 20 dkg <lol>
A chyba takich nie ma.

<rotfl> Soniu !
Moze jakis "kartonik" to by sie dalo <lol>

W torbe papierowa zapakuj, albo w reklamowke <lol>

Nie śmiećcie, bo znowu nam się po uszach dostanie

Moi znajomi z takim transporterem :

http://www.zooplus.pl/shop/koty/transpo ... kota/60776

i dwoma kotami oblecieli pół świata ,a tam oprócz Tamisia I Brysi jeszcze nie jeden by się załapał <zły> i zejdźcie z mojego ulubieńca

Danusiu tylko tutaj chodzi o zabranie na pokład. Na pokład można maksymalnie 8 kg, a taki duży to i owszem, ale w luku bagażowym. A ja sobie nie wyobrażam, żebym miała oddać kotki do luku. Chyba by tam zawału dostały ze strachu.