Żwirki mogą uczulać, nie ma tu reguły, czy jest to żwirek bentonitowy, czy drewniany. Wszytko zależy od tego, na co zareagujemy. Myślę, że słowo "gliniany" zostało po prostu nie najszczęśliwiej przetłumaczone, po angielsku mamy "granulated clay" i "clumping clay", czyli to, co po polsku określamy jako niezbrylający bądź zbrylający bentonit, po angielsku "clay" to glina. Bentonit to nic innego, jak skała zbudowana z różnych minerałów, dla nas z punktu widzenia zdrowia najważniejsze są różne postacie kwarcu, krzemionki. To właśnie pył krzemionkowy jest faktycznie bardzo szkodliwy, gdy wdychany jest przez długi czas. Tych związków w bentonicie nie jest za dużo, bo jego głównym składnikiem jest zupełnie inny minerał, ale nie powiem niestety, czy faktycznie jest szkodliwy dla kotów/nas, czy nie. Wiem tylko, że żwirki drewniane pylą równie mocno, i mogą również wywołać reakcje alergiczną.
To, czym nas się straszy w związku z używaniem żwirków bentonitowych, to - jak się domyślam - pylica krzemowa.
Pylica krzemowa to choroba pojawiająca się u osób pracujących w kopalniach złota, ołowiu, miedzi, cynku - metali pochodzących ze skał kwarcowych. Na niebezpieczeństwo narażeni są również pracownicy garncarni, żwirowni, a także kamieniarze i odlewnicy.
Nie bardzo mi się wydaje, żeby sprzątnięcie kuwety miało nas aż tak narażać, ale będę śledzić artykuły na ten temat. Ja używam bentonitu, i jak na razie nie przeczytałam nic takiego, co by mnie skłoniło do zmiany, ale czujność oczywiście trzeba zachować. Wiem natomiast o przypadkach uczulenia na żwirek drewniany, bo i on bardzo pyli, i tak samo osadza się w oskrzelach i przeszkadza.
Nie wiem, być może ktoś zrobi badania, czy w ogóle, a jeśli tak, to ile pyłu krzemowego wydostaje się ze żwirku w trakcie sprzątania. Bo może być tak, jak z herbatą z cytryną, która jakoby miała wywoływać Alzheimera. Chyba już co najmniej połowa globu byłaby chora...
Informacje na temat szkodliwych pyłów wydobywających się jakoby z bentonitu znalazłam przede wszystkim na stronie World's Best Cat Litter. To jak dla mnie trochę za mało argumentów, chociaż nie przeczę, że pylenie GG bardzo mi przeszkadza. Nie bardziej jednak, niż w swoim czasie pylenie z kredy tablicowej, i ataki kaszlu i kichania, jakie codziennie musiałam znosić w pracy sprawiają, że chwila dyskomfortu przy sprzątaniu kuwet jest dla mnie niczym. Ale, jak już napisałam, na pewno będę się przyglądać, czy coś nowego, z niezależnego źródła, a nie od konkurencji, w tej materii się pokaże.