Armin Agilis Cattus*PL
Re: Armin Agilis Cattus*PL
Ale on ma wspaniałe to futerko. Aż miło popatrzeć <zakochana> <zakochana>
- Truskawka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 453
- Rejestracja: 16 mar 2014, 14:06
- Płeć: kobieta
- Skąd: Dąbrowa Górnicza
Re: Armin Agilis Cattus*PL
Bardzo zgrabny kotuś, widać, że zadowolony (zwłaszcza na drukarce) <mrgreen> .
Re: Armin Agilis Cattus*PL
śliczny jest i tak dużo zdjęć- to lubię :-)
Re: Armin Agilis Cattus*PL
WSZYSTKIM BARDZO DZIĘKUJĘ ZA MIŁE SŁOWA!!!! <serce>
Ja wiem, bywam tu raz na tzw. ruski rok ostatnio. Ale tak bywa, że w pracy komputer, po pracy w domu robota, potem praca dodatkowa też bywa przy kompie i już mam serdecznie dosyć ... nie mam siły i chęci siedzieć przy kompie "dla przyjemności". Wybieram książkę itp jak już złapię chwilę.
Ale, ale, skoro nadrobiłam ostatnim razem ilością zdjęć, to dziś z czystym sumieniem, mogę jedynie poklikać <diabeł>
Nasz Dziadyga Armin to wbrew pozorom, taki pseudo głupol. Jak chce, to nieźle udaje "niedorozwiniętego", że to ja taki biedniusi, malutki, nikt mnie nie kocha, nie przytula, głodniutki taki chudziutki.... <rotfl> Taaaa pomyślałby kto, że to prawda. Cwane dziadostwo z niego, że szkoda gadać. <ok>
Przyjaciółka lodówka, to najukochańszy sprzęt w domu. Jak się otwiera i gdy kroki zmierzają w stronę jego misek, to sierściol przebrzydły tak potrafi śpiewać, tańczyć między nogami, ogona zadzierać i lamentować, że spróbuj mu czegoś nie dać!
Jak już pisałam, rozwala się przeważnie tam, gdzie akurat nie powinien, ale to mu się wybacza. Tak słodko i zalotnie wystawia swoje brzuszkowe sadełko do głaskania, ze nie sposób przejść obojętnie
Gada z nami namiętnie. Przy obiedzie, usadza się na czwartym krześle, i zagląda. On zwykle jest wtedy już po swoim obiedzie i wtedy tylko bierze udział w konwersacji. Czasem pogada, czasem tylko zagląda. Ale jest.
Mamy taki poranny rytuał, że zawsze przybiega za mną do łazienki, łasi się, czeka na mnie, potem odprowadza do kuchni i naturalnie oczekuje pysznego śniadania. Ja wstaję pierwsza, więc siłą rzeczy, nie ma opcji, obsługa musi być. Jak już z nami śpi, to raczej jednak oblega męża, ja za bardzo się wiercę i chyba go to wkurza <diabeł> Ale w weekendy, gdy leżę do pierwszego bólu głowy ( <diabeł> odbijam sobie wstawanie o 5 rano przez 5 dni) przymila się z rana do mnie. Aczkolwiek, jak usłyszy, że ktoś zmierza w kierunku lodówki, nieważne kto, to on jest pierwszy.
Ale, ale, misiek pod zwałami sierści, ukrywa niezwykle sprytny rozumek. Któregoś razu odkrył na kuchennej szafce kołki do regipsu. Takie szare, stozkowate, wkrętałkowe Tak mu się spodobały do zabawy, że maltretowal je, tak że połowę pogubił pod lodówką i nawet on sam nie wie, gdzie jeszcze. Schowałam je do takiej stojącej na szafce szklanki z drobniakami i innymi pierdółkami. To cwaniaczek wskakiwał na szafkę, by je z tej szklanki łapką wydobyć i się bawić. Raz, drugi, trzeci, ustawiłam szklankę na mikrofali. Tam też znalazł i wygrzebywał łapką. Schowałam w końcu szklankę do szafki. Oj, był foch.... Po jakimś tygodniu, któregoś dnia, wyciągnęłam tę szklankę po coś i zapomniałam schować. Cwaniaczek zauważył i znowu wygrzebał z niej dokładnie to co chciał. Taka bestyjka z niego pamiętliwa.
I pomyśleć, że jeszcze rok temu go z nami nie było... ( w sensie że u nas w domu) hmmm, dziwne <shock> <strach>
Ja wiem, bywam tu raz na tzw. ruski rok ostatnio. Ale tak bywa, że w pracy komputer, po pracy w domu robota, potem praca dodatkowa też bywa przy kompie i już mam serdecznie dosyć ... nie mam siły i chęci siedzieć przy kompie "dla przyjemności". Wybieram książkę itp jak już złapię chwilę.
Ale, ale, skoro nadrobiłam ostatnim razem ilością zdjęć, to dziś z czystym sumieniem, mogę jedynie poklikać <diabeł>
Nasz Dziadyga Armin to wbrew pozorom, taki pseudo głupol. Jak chce, to nieźle udaje "niedorozwiniętego", że to ja taki biedniusi, malutki, nikt mnie nie kocha, nie przytula, głodniutki taki chudziutki.... <rotfl> Taaaa pomyślałby kto, że to prawda. Cwane dziadostwo z niego, że szkoda gadać. <ok>
Przyjaciółka lodówka, to najukochańszy sprzęt w domu. Jak się otwiera i gdy kroki zmierzają w stronę jego misek, to sierściol przebrzydły tak potrafi śpiewać, tańczyć między nogami, ogona zadzierać i lamentować, że spróbuj mu czegoś nie dać!
Jak już pisałam, rozwala się przeważnie tam, gdzie akurat nie powinien, ale to mu się wybacza. Tak słodko i zalotnie wystawia swoje brzuszkowe sadełko do głaskania, ze nie sposób przejść obojętnie
Gada z nami namiętnie. Przy obiedzie, usadza się na czwartym krześle, i zagląda. On zwykle jest wtedy już po swoim obiedzie i wtedy tylko bierze udział w konwersacji. Czasem pogada, czasem tylko zagląda. Ale jest.
Mamy taki poranny rytuał, że zawsze przybiega za mną do łazienki, łasi się, czeka na mnie, potem odprowadza do kuchni i naturalnie oczekuje pysznego śniadania. Ja wstaję pierwsza, więc siłą rzeczy, nie ma opcji, obsługa musi być. Jak już z nami śpi, to raczej jednak oblega męża, ja za bardzo się wiercę i chyba go to wkurza <diabeł> Ale w weekendy, gdy leżę do pierwszego bólu głowy ( <diabeł> odbijam sobie wstawanie o 5 rano przez 5 dni) przymila się z rana do mnie. Aczkolwiek, jak usłyszy, że ktoś zmierza w kierunku lodówki, nieważne kto, to on jest pierwszy.
Ale, ale, misiek pod zwałami sierści, ukrywa niezwykle sprytny rozumek. Któregoś razu odkrył na kuchennej szafce kołki do regipsu. Takie szare, stozkowate, wkrętałkowe Tak mu się spodobały do zabawy, że maltretowal je, tak że połowę pogubił pod lodówką i nawet on sam nie wie, gdzie jeszcze. Schowałam je do takiej stojącej na szafce szklanki z drobniakami i innymi pierdółkami. To cwaniaczek wskakiwał na szafkę, by je z tej szklanki łapką wydobyć i się bawić. Raz, drugi, trzeci, ustawiłam szklankę na mikrofali. Tam też znalazł i wygrzebywał łapką. Schowałam w końcu szklankę do szafki. Oj, był foch.... Po jakimś tygodniu, któregoś dnia, wyciągnęłam tę szklankę po coś i zapomniałam schować. Cwaniaczek zauważył i znowu wygrzebał z niej dokładnie to co chciał. Taka bestyjka z niego pamiętliwa.
I pomyśleć, że jeszcze rok temu go z nami nie było... ( w sensie że u nas w domu) hmmm, dziwne <shock> <strach>