Miot XX - Ina i Django
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Miot XX - Ina i Django
To już ostatni miot w Agilisowie w tym roku, jak te kocięta się wyprowadzą to trochę będziecie musieli poczekać na kolejne Chyba że Perełka się obudzi, ale jak na razie nic na to nie wskazuje, i niewykluczone, że ona już nie zamierza bawić się w matkę. Ale zobaczymy, na razie jest zdrowa, jajniki są po prostu "niepracujące" jak to określił lekarz, macica i inne obiekty położone w brzuchu w idealnym porządku, serducho w idealnym porządku, zęby zrobione, czyli spokojnie sobie żyjemy i albo jakieś dzieci jeszcze kiedyś będą, albo już nie
Ina trochę wystraszyła mnie swoją poprzednią jedynaczką w jednym i jakimiś niezidentyfikowanymi resztkami w drugim rogu macicy. Sprawdziłam ją jeszcze raz po miesiącu, lekarz ocenił macicę jako idealną, bez żadnych złogów, całkowicie czystą, postanowiłam więc jak najmniej ingerować w naturę. Trochę musiałam, bo przy jednym kocięciu Ina zaczęła zdradzać objawy rui już po dwóch tygodniach, ale podałam dosłownie 3 tabletki, i postanowiłam pokryć ja na pierwszą rujkę po nich. Oczywiście moja nimfomanka bardzo szybko po tej krótkiej serii odzyskała wigor, i pobiegła w podskokach do Django.
Tym razem wynosiła sobie w brzuszku dwa kociątka. Nie jest najwyraźniej obliczona przez naturę na duże mioty, bo w pierwszym były też tylko 3. Każdy z tej dwójki był w osobnym rogu, więc miałam co chciałam, dowód na to że nigdzie mi się żadna bakteria paskudna w macicy nie zagnieździła, i czekałam na poród. Miałam najpierw opisać Wam poród ze szczegółami, taka byłam porażona tym wszystkim co się działo, ale minęły już prawie 3 tygodnie i ciśnienie mi zeszło, więc daruję Wam szczegóły. Moja Ineczka jest przedzielna, urodziła samodzielnie obu chłopaków, no dobrze trochę musiałam pomóc, a potem trochę powalczyć ożywienie, ale i tak jest przedzielna, bo chłopiec pierwszy ważył 142 gramy, a drugi... jak położyłam go po ocuceniu na wadze, to myślałam że się zepsuła, bo zamigało na niej liczba 165. Uznałam, że na pewno się zepsuła, zajęłam się osuszaniem kociaka, bo Ina była bardzo zmęczona i jeszcze walczyła żeby wydalić łożysko. Osuszyłam, odsikałam, kociak zrobił też swoją pierwszą kupę przy okazji, położyłam na wadze, i ta po zrzuceniu tych wszystkich opisanych przeze mnie balastów ważył 161. Kładłam go chyba trzykrotnie, za każdym razem resetując wagę
Obaj chłopcy pięknie puchną, różnią się w tej chwili od starszych od siebie o 12 dni półbraci i półsióstr jedynie sposobem poruszania się Urodzili się 8 sierpnia.
Ina trochę wystraszyła mnie swoją poprzednią jedynaczką w jednym i jakimiś niezidentyfikowanymi resztkami w drugim rogu macicy. Sprawdziłam ją jeszcze raz po miesiącu, lekarz ocenił macicę jako idealną, bez żadnych złogów, całkowicie czystą, postanowiłam więc jak najmniej ingerować w naturę. Trochę musiałam, bo przy jednym kocięciu Ina zaczęła zdradzać objawy rui już po dwóch tygodniach, ale podałam dosłownie 3 tabletki, i postanowiłam pokryć ja na pierwszą rujkę po nich. Oczywiście moja nimfomanka bardzo szybko po tej krótkiej serii odzyskała wigor, i pobiegła w podskokach do Django.
Tym razem wynosiła sobie w brzuszku dwa kociątka. Nie jest najwyraźniej obliczona przez naturę na duże mioty, bo w pierwszym były też tylko 3. Każdy z tej dwójki był w osobnym rogu, więc miałam co chciałam, dowód na to że nigdzie mi się żadna bakteria paskudna w macicy nie zagnieździła, i czekałam na poród. Miałam najpierw opisać Wam poród ze szczegółami, taka byłam porażona tym wszystkim co się działo, ale minęły już prawie 3 tygodnie i ciśnienie mi zeszło, więc daruję Wam szczegóły. Moja Ineczka jest przedzielna, urodziła samodzielnie obu chłopaków, no dobrze trochę musiałam pomóc, a potem trochę powalczyć ożywienie, ale i tak jest przedzielna, bo chłopiec pierwszy ważył 142 gramy, a drugi... jak położyłam go po ocuceniu na wadze, to myślałam że się zepsuła, bo zamigało na niej liczba 165. Uznałam, że na pewno się zepsuła, zajęłam się osuszaniem kociaka, bo Ina była bardzo zmęczona i jeszcze walczyła żeby wydalić łożysko. Osuszyłam, odsikałam, kociak zrobił też swoją pierwszą kupę przy okazji, położyłam na wadze, i ta po zrzuceniu tych wszystkich opisanych przeze mnie balastów ważył 161. Kładłam go chyba trzykrotnie, za każdym razem resetując wagę
Obaj chłopcy pięknie puchną, różnią się w tej chwili od starszych od siebie o 12 dni półbraci i półsióstr jedynie sposobem poruszania się Urodzili się 8 sierpnia.
Re: Miot XX - Ina i Django
Jakie smoki!
Re: Miot XX - Ina i Django
O sety! jakie ogromne!
- DorotaK
- Hodowca
- Posty: 297
- Rejestracja: 26 gru 2012, 17:53
- Hodowla: Luna-Gatto*PL
- Płeć: kobieta
- Skąd: Człuchów
- Kontakt:
Re: Miot XX - Ina i Django
Dorotko gratuluję
161 g ! O Matko
Niech zdrowo rosną smoki dwa
161 g ! O Matko
Niech zdrowo rosną smoki dwa
Re: Miot XX - Ina i Django
To pewnie jakieś Garfieldy z nich wyrosna
Głaski dla dzielnej mamusi
Głaski dla dzielnej mamusi
Re: Miot XX - Ina i Django
Biedna mamusia, takie kluchy rodzić Bardzo dzielna koteczka
A kluchy są fantastyczne
A kluchy są fantastyczne
-
- Hodowca
- Posty: 455
- Rejestracja: 14 sie 2009, 08:27
- Hodowla: Forastero*PL
- Płeć: kobieta
- Skąd: prawie Kraków
- Kontakt:
Re: Miot XX - Ina i Django
No to kociaki mają mleka pod dostatkiem skoro ich tylko 6 na dwie mamy
Re: Miot XX - Ina i Django
Jestem głupia i ślepa ze starości. Mysza napisała, że 6 kotów i 2 matki. Patrzę na foto i rzeczywiście widzę 2 matki, ale kotów małych 7. Kilka razy liczyłam. Już miałam pisać, że przecież 7 jest. Okazało się, że logo liczyłam jako kotka