Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
-
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 634
- Rejestracja: 11 sie 2020, 16:07
- Płeć: mężczyzna
- Skąd: Poznań
Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Dzień dobry Wszystkim
Adopcje czarnych i czarnobiałych księżniczek zakończyły się szczęśliwie, zatem pora na przedstawienie Dynastii
Rozdział I
Tudor
Urodził się w wiejskiej stodole, w typowym gospodarstwie przy Puszczy Noteckiej, na granicy Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej. Jego mama - wiejski przydomowy mruczek, urodziła czwórkę. Jak to bywa, tata pozostał nieznany. Mały kotek miał jednak okazje poznać cały skrzydlaty i kopytni wiejski inwentarz a przez pierwsze tygodnie swojego życia wychowywał się ze szczeniakiem. Dwoje rodzeństwa zginęło wcześnie śmiercią nagłą pod kołami jakiegoś samochodu czy kombajnu.
Pozostało dwóch braci. Jeden dość szybko znalazł dom, drugi jakby na nas czekał. To był impuls. Pojechaliśmy z żoną 100 km za Poznań i wracając zastanawialiśmy się nad imieniem... Oglądaliśmy właśnie po raz kolejny "Dynastię Tudorów", a dodatkowo byliśmy na etapie fascynacji Brytkami, a że kotek był rudym bikolorkiem, z wielkimi białymi łapami i białym żabotem – został Tudorem.
W pierwszych chwilach u nas, w domu, potwierdził tylko królewskie aspiracje
Zabrałem mu trochę siana z legowiska - żeby nie czuł się wyobcowany zapachowo i położyłem na jednym z posłanek na drapaku.
I co? 10-12- tygodniowy brzdąc pierwsze kroki skierował do kuwety (!), po czym wgramolił się na najwygodniejszą poduszkę na kanapie i zasnął kamiennym snem na kolejne 6 godzin , a na sianko nawet nie spojrzał
Pierwszy rok spędził jako jedynak. Niezmiernie towarzyski, gryzł wszystkich domowników i gości niczym szczeniak. Jako roczny kawaler wzbudzał strach u naszej wetki . Nadal uważam, że gdyby był większy to by nas zjadł
Tymczasem … w czerwcu tego roku skończył już 3 lata. Jest kotem, jak jego imiennik ;) chyba sporym jak na Europejczyka (?!). Nigdy nie udało mi się go zmierzyć dokładnie, ale od czubka nosa do nasady ogona ma ok. 60 cm, a w kłębie ma sporo ponad 30 cm - waży ok. 6,5 kg (chyba nie jest otyły ??) Czasami się zastanawiamy, czy jego babci nie dogonił jakiś żbik , bo w sytuacjach skrajnych absolutnie podwaja swoją objętość, a ogon pęcznieje do lisich rozmarów …Ma też największą potęgę skoku. Potrafi zawisnąć pomiędzy pólkami niczym Michael Jordan.
W zachowaniu to najbardziej luboludziowy mruczek. Ze wszystkimi się wita i jako jedyny robi bardzo solidne baranki. Ma też cudow ną mimikę. W stosunku do pozostałych kocich rezydentów zachowuje największy dystans, ale bez szczególnych oznak niechęci.
Adopcje czarnych i czarnobiałych księżniczek zakończyły się szczęśliwie, zatem pora na przedstawienie Dynastii
Rozdział I
Tudor
Urodził się w wiejskiej stodole, w typowym gospodarstwie przy Puszczy Noteckiej, na granicy Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej. Jego mama - wiejski przydomowy mruczek, urodziła czwórkę. Jak to bywa, tata pozostał nieznany. Mały kotek miał jednak okazje poznać cały skrzydlaty i kopytni wiejski inwentarz a przez pierwsze tygodnie swojego życia wychowywał się ze szczeniakiem. Dwoje rodzeństwa zginęło wcześnie śmiercią nagłą pod kołami jakiegoś samochodu czy kombajnu.
Pozostało dwóch braci. Jeden dość szybko znalazł dom, drugi jakby na nas czekał. To był impuls. Pojechaliśmy z żoną 100 km za Poznań i wracając zastanawialiśmy się nad imieniem... Oglądaliśmy właśnie po raz kolejny "Dynastię Tudorów", a dodatkowo byliśmy na etapie fascynacji Brytkami, a że kotek był rudym bikolorkiem, z wielkimi białymi łapami i białym żabotem – został Tudorem.
W pierwszych chwilach u nas, w domu, potwierdził tylko królewskie aspiracje
Zabrałem mu trochę siana z legowiska - żeby nie czuł się wyobcowany zapachowo i położyłem na jednym z posłanek na drapaku.
I co? 10-12- tygodniowy brzdąc pierwsze kroki skierował do kuwety (!), po czym wgramolił się na najwygodniejszą poduszkę na kanapie i zasnął kamiennym snem na kolejne 6 godzin , a na sianko nawet nie spojrzał
Pierwszy rok spędził jako jedynak. Niezmiernie towarzyski, gryzł wszystkich domowników i gości niczym szczeniak. Jako roczny kawaler wzbudzał strach u naszej wetki . Nadal uważam, że gdyby był większy to by nas zjadł
Tymczasem … w czerwcu tego roku skończył już 3 lata. Jest kotem, jak jego imiennik ;) chyba sporym jak na Europejczyka (?!). Nigdy nie udało mi się go zmierzyć dokładnie, ale od czubka nosa do nasady ogona ma ok. 60 cm, a w kłębie ma sporo ponad 30 cm - waży ok. 6,5 kg (chyba nie jest otyły ??) Czasami się zastanawiamy, czy jego babci nie dogonił jakiś żbik , bo w sytuacjach skrajnych absolutnie podwaja swoją objętość, a ogon pęcznieje do lisich rozmarów …Ma też największą potęgę skoku. Potrafi zawisnąć pomiędzy pólkami niczym Michael Jordan.
W zachowaniu to najbardziej luboludziowy mruczek. Ze wszystkimi się wita i jako jedyny robi bardzo solidne baranki. Ma też cudow ną mimikę. W stosunku do pozostałych kocich rezydentów zachowuje największy dystans, ale bez szczególnych oznak niechęci.
-
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 634
- Rejestracja: 11 sie 2020, 16:07
- Płeć: mężczyzna
- Skąd: Poznań
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Rozdział II
Saladyn
Od początku myśleliśmy o dokoceniu - miał być Brytek z Agilisowa, ale tak się jakoś u nas poukładało, że najpierw nie mogliśmy się zdecydować, potem nie mogliśmy dojechać, potem Tudek był chory i trzeba było przełożyć kastrację, potem wszystkie Agilsowiaki znalazły domi , a na dodatek drugi miał być czarny, a takich w kolejnych miotach nie było…
Właśnie mijał rok od przybyciu Tudora, gdy nasza koleżanka dokociła się pięknym rudzielcem z podpoznańskiej miejscowości i podniosła alarm:
"Tam został jego czarny brat!!! Chcą go oddać do jakiegoś zakładu czy mleczarni..."
A przecież koty nie piją mleka!
I tak początku października 2018 przyjechał 3-miesięczny czarnuszek z rudym podszerstkiem. Sczytałem wtedy chyba całą wiedzę dokoceniową z Agilisowa i okolic, a Pani Dorocie niejedną poradę zawdzięczam
Kotek był z skutkiem mezaliansu. Jego mama na zdjęciach wygląda jak Błękitna Rosjanka.
Znów pojawił się problem imienia: wyglądał jak Nietoperek - z wielkimi uszami, ale jak by to brzmiało? Tudor i Nietoperek? ;)
Zacząłem analizować: wyglądał trochę tajemniczo, trochę orientalnie ... Saladyn dobrze pasował, zwłaszcza że w tradycji tego władcy była też opieka nad kotami.
Zaczęło się zapoznawanie z Tudorem- pierwszy tydzień przez drzwi, drugi tydzień przez kennel, w końcu, gdy zaczęły się dotykać łapkami i noskami, bez specjalnego strachu uchyliliśmy zabezpieczenia.
Dużo by pisać, Tudor okazał się rewelacyjnie cierpliwym starszym bratem. Mały Salek dosłownie wchodził mu na głowę i ... nic!
Dzisiaj Saladyn ponad ma 2 lata i 2 miesiące i ... chyba wciąż rośnie!
Przeskoczył Tudusia wagowo i wymiarowo. Sierść ma aksamitną i bardzo puchatą. Jest też wybitnym kocim tenorem i gadułą...
To kot chyba najbardziej wrażliwy z całej czwórki. Kiedyś, przy pierwszych gościach, schował się na 8 godzin (do tej pory nie wiemy gdzie...) i żona obeszła pół dzielnicy by go szukać Żaden z naszych mruczków nie wychodzi samodzielnie, ale wobec tego, że nie mogliśmy go nigdzie znaleźć, to już myśleliśmy, że wymknął się niepostrzeżenie, chociaż nie było praktycznie takiej możliwości…
W odróżnieniu od Tudka ma mniej "stref zabronionych" - wszystko dostępne, włącznie z brzuszkiem – to jego ulubione miejsce- pod jednym wszelako warunkiem - to on decyduje, kiedy i co:)), a wtedy zaczyna się wielkie mruczenie .
Jedno, czego nie lubi w zachowaniu kolegów, to gdy się zaczynają jakieś gonitwy czy próby łowów. Wchodzi wtedy niczym szeryf i bezkontaktowo pacyfikuje sytuację, a z racji wymiarów i wprost nieprawdopodobnego umięśnienia przychodzi mu to bez problemu.
Saladyn
Od początku myśleliśmy o dokoceniu - miał być Brytek z Agilisowa, ale tak się jakoś u nas poukładało, że najpierw nie mogliśmy się zdecydować, potem nie mogliśmy dojechać, potem Tudek był chory i trzeba było przełożyć kastrację, potem wszystkie Agilsowiaki znalazły domi , a na dodatek drugi miał być czarny, a takich w kolejnych miotach nie było…
Właśnie mijał rok od przybyciu Tudora, gdy nasza koleżanka dokociła się pięknym rudzielcem z podpoznańskiej miejscowości i podniosła alarm:
"Tam został jego czarny brat!!! Chcą go oddać do jakiegoś zakładu czy mleczarni..."
A przecież koty nie piją mleka!
I tak początku października 2018 przyjechał 3-miesięczny czarnuszek z rudym podszerstkiem. Sczytałem wtedy chyba całą wiedzę dokoceniową z Agilisowa i okolic, a Pani Dorocie niejedną poradę zawdzięczam
Kotek był z skutkiem mezaliansu. Jego mama na zdjęciach wygląda jak Błękitna Rosjanka.
Znów pojawił się problem imienia: wyglądał jak Nietoperek - z wielkimi uszami, ale jak by to brzmiało? Tudor i Nietoperek? ;)
Zacząłem analizować: wyglądał trochę tajemniczo, trochę orientalnie ... Saladyn dobrze pasował, zwłaszcza że w tradycji tego władcy była też opieka nad kotami.
Zaczęło się zapoznawanie z Tudorem- pierwszy tydzień przez drzwi, drugi tydzień przez kennel, w końcu, gdy zaczęły się dotykać łapkami i noskami, bez specjalnego strachu uchyliliśmy zabezpieczenia.
Dużo by pisać, Tudor okazał się rewelacyjnie cierpliwym starszym bratem. Mały Salek dosłownie wchodził mu na głowę i ... nic!
Dzisiaj Saladyn ponad ma 2 lata i 2 miesiące i ... chyba wciąż rośnie!
Przeskoczył Tudusia wagowo i wymiarowo. Sierść ma aksamitną i bardzo puchatą. Jest też wybitnym kocim tenorem i gadułą...
To kot chyba najbardziej wrażliwy z całej czwórki. Kiedyś, przy pierwszych gościach, schował się na 8 godzin (do tej pory nie wiemy gdzie...) i żona obeszła pół dzielnicy by go szukać Żaden z naszych mruczków nie wychodzi samodzielnie, ale wobec tego, że nie mogliśmy go nigdzie znaleźć, to już myśleliśmy, że wymknął się niepostrzeżenie, chociaż nie było praktycznie takiej możliwości…
W odróżnieniu od Tudka ma mniej "stref zabronionych" - wszystko dostępne, włącznie z brzuszkiem – to jego ulubione miejsce- pod jednym wszelako warunkiem - to on decyduje, kiedy i co:)), a wtedy zaczyna się wielkie mruczenie .
Jedno, czego nie lubi w zachowaniu kolegów, to gdy się zaczynają jakieś gonitwy czy próby łowów. Wchodzi wtedy niczym szeryf i bezkontaktowo pacyfikuje sytuację, a z racji wymiarów i wprost nieprawdopodobnego umięśnienia przychodzi mu to bez problemu.
-
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 634
- Rejestracja: 11 sie 2020, 16:07
- Płeć: mężczyzna
- Skąd: Poznań
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Rozdział III
Mieszko I i Leszek Biały
Tych kotów miało nie być. Dosłownie i w przenośni ... Mając dwóch rezydentów, logika i wiedza wykluczały dokocenie. Aż nastał upalny koniec czerwca 2019. Po zakupach, przed jednym z poznańskich centrów handlowych ( przy markecie zoologicznym), zauważyliśmy panią, która próbowała coś wyciągnąć spod samochodu.
- Proszę mi pomóc – tam jest mały kotek!
Podeszliśmy i okazało się, że kotki są dwa! Strasznie przestraszone i wygłodniałe – udało się je skusić kulkami suchej karmy.
Podaną za chwilę miseczkę z kocim mlekiem opróżniły w kilka sekund. Zebrało się kilka zwierzolubnych osób. Ktoś kupił dodatkową karmę, ktoś zaproponował dorzucenie się do wizyty u weta, po czym wszyscy zniknęli, a my zostaliśmy o godz. 21.00 z dwoma maluchami i kontenerem po karmie do transportu, który dostaliśmy dzięki obsłudze sklepu.
Obdzwoniłem kilka fundacji – szczyt sezonu, miejsca brak.
- Proszę zadzwonić do Straży Miejskiej, to odwiozą do schroniska.
Jakoś mi to nie pasowało, przecież te maluchy przebyły tu jakąś drogę - nie wiadomo jak. Może ktoś je podrzucił, może przyjechały „na gapę” pod jakimś samochodem… I co teraz do klatki, nie wiadomo na jak długo?
Pojechaliśmy na 24h weterynaryjny SOR do kliniki w Poznaniu. Tam się okazało, że mają ok. 7-8 tygodni i oprócz niedożywienia, zapchlenia i zarobaczenia jeden z nich miał przebytą kaliciwirozę, a drugiemu koci katar zaatakował już oczy.
Całe szczęście, mieliśmy w domu pomieszczenie, które mogliśmy bezpiecznie przeznaczyć na izolatkę. Kwarantanna trwała prawie dwa miesiące. Maluchy totalnie ignorowały trzy kuwety, ale przynajmniej miały apetyt . W końcu dzięki naszym Wetkom, udało się je doprowadzić do stanu, w którym mogły zostać zaszczepione. Trzeba było podjąć decyzję – zostają, czy wydajemy. Na jednego była chętna osoba. Uparłem się, że oddaję tylko dwójpak. W końcu całe dotychczasowe życie spędziły razem – nawet do wetki jeździły w jednym wielkim transporterze, żeby miały raźniej .
Zapytałem o zdanie przy kolejnym badaniu.
- Jeżeli Pan może, to niech Pan zatrzyma obu. Tylko proszę uważać, na rezydentów, żeby nie miały dyskomfortu…
To wystarczyło. Maluchy zostały Piastami: szary tygrys, bardziej przebojowy został Mieszkiem I, mniejszy i spokojniejszy, biały z rudymi dodatkami - Leszkiem Białym.
Minął rok i kolka miesięcy. Chłopaki podrosły, ale daleko im do wymiarów i wagi starszych kolegów – typowe polskie 4-5 kg dachówki. Ale to są z całej czwórki najbardziej miziaste koty! Najgłośniej mruczą i gruchają i śpiewają, najbardziej domagają się drapania: pyszczki, nosy, uszka, powieki, brzuszki, pachy, łapki …Nie ma miejsc tabu, dodatkowo Leszek (Lesio) robi za papugę i każdego popołudnia obserwuje kuchnie z perspektywy ramion…Mieszko jest najbardziej fruwającym kotem – zwłaszcza gdy chodzi o odbijanie w powietrzu papierowych kulek.
Mieszko I i Leszek Biały
Tych kotów miało nie być. Dosłownie i w przenośni ... Mając dwóch rezydentów, logika i wiedza wykluczały dokocenie. Aż nastał upalny koniec czerwca 2019. Po zakupach, przed jednym z poznańskich centrów handlowych ( przy markecie zoologicznym), zauważyliśmy panią, która próbowała coś wyciągnąć spod samochodu.
- Proszę mi pomóc – tam jest mały kotek!
Podeszliśmy i okazało się, że kotki są dwa! Strasznie przestraszone i wygłodniałe – udało się je skusić kulkami suchej karmy.
Podaną za chwilę miseczkę z kocim mlekiem opróżniły w kilka sekund. Zebrało się kilka zwierzolubnych osób. Ktoś kupił dodatkową karmę, ktoś zaproponował dorzucenie się do wizyty u weta, po czym wszyscy zniknęli, a my zostaliśmy o godz. 21.00 z dwoma maluchami i kontenerem po karmie do transportu, który dostaliśmy dzięki obsłudze sklepu.
Obdzwoniłem kilka fundacji – szczyt sezonu, miejsca brak.
- Proszę zadzwonić do Straży Miejskiej, to odwiozą do schroniska.
Jakoś mi to nie pasowało, przecież te maluchy przebyły tu jakąś drogę - nie wiadomo jak. Może ktoś je podrzucił, może przyjechały „na gapę” pod jakimś samochodem… I co teraz do klatki, nie wiadomo na jak długo?
Pojechaliśmy na 24h weterynaryjny SOR do kliniki w Poznaniu. Tam się okazało, że mają ok. 7-8 tygodni i oprócz niedożywienia, zapchlenia i zarobaczenia jeden z nich miał przebytą kaliciwirozę, a drugiemu koci katar zaatakował już oczy.
Całe szczęście, mieliśmy w domu pomieszczenie, które mogliśmy bezpiecznie przeznaczyć na izolatkę. Kwarantanna trwała prawie dwa miesiące. Maluchy totalnie ignorowały trzy kuwety, ale przynajmniej miały apetyt . W końcu dzięki naszym Wetkom, udało się je doprowadzić do stanu, w którym mogły zostać zaszczepione. Trzeba było podjąć decyzję – zostają, czy wydajemy. Na jednego była chętna osoba. Uparłem się, że oddaję tylko dwójpak. W końcu całe dotychczasowe życie spędziły razem – nawet do wetki jeździły w jednym wielkim transporterze, żeby miały raźniej .
Zapytałem o zdanie przy kolejnym badaniu.
- Jeżeli Pan może, to niech Pan zatrzyma obu. Tylko proszę uważać, na rezydentów, żeby nie miały dyskomfortu…
To wystarczyło. Maluchy zostały Piastami: szary tygrys, bardziej przebojowy został Mieszkiem I, mniejszy i spokojniejszy, biały z rudymi dodatkami - Leszkiem Białym.
Minął rok i kolka miesięcy. Chłopaki podrosły, ale daleko im do wymiarów i wagi starszych kolegów – typowe polskie 4-5 kg dachówki. Ale to są z całej czwórki najbardziej miziaste koty! Najgłośniej mruczą i gruchają i śpiewają, najbardziej domagają się drapania: pyszczki, nosy, uszka, powieki, brzuszki, pachy, łapki …Nie ma miejsc tabu, dodatkowo Leszek (Lesio) robi za papugę i każdego popołudnia obserwuje kuchnie z perspektywy ramion…Mieszko jest najbardziej fruwającym kotem – zwłaszcza gdy chodzi o odbijanie w powietrzu papierowych kulek.
-
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 634
- Rejestracja: 11 sie 2020, 16:07
- Płeć: mężczyzna
- Skąd: Poznań
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Rodział IV
Dynastia dziś
Czwórka kocich facetów absolutnie przewróciła dom do góry nogami
Wejście rodzeństwa obyło się bez większych problemów, a psychice Saladyna ewidentnie wyszło na plus – znalazł kolegów do zabawy. Kilka razy dziennie noski, wylizywanie uszu i pyszczków i kulanie piłeczkami. Nie muszę pisać, że bracia są prawie nierozłączni! Młodzi nauczyli też starszych do czego służą nie odwiedzane dotąd półki i góry szaf … Północ, to godzina zero – czas polowań i tu trzeba trochę pilnować. Poza tym luzik. Strefy kuwet i jedzenia absolutnie zdemilitaryzowane. Z miejscówkami bywa różnie, ale bez większych awantur.
Cała czwórka to prawdziwe „koty z worka”. O niewiadomych korzeniach i charakterach. Każdy był zapchlony, zarobaczony, z przetrąconym dzieciństwem. Teraz gadają po nocach, robią za termofory, uniemożliwiają przygotowanie jakiegokolwiek ludzkiego posiłku bez ich wiedzy i swoje futrzaste ego wsadzają we wszystko. Ot, królewięta.
Dynastia dziś
Czwórka kocich facetów absolutnie przewróciła dom do góry nogami
Wejście rodzeństwa obyło się bez większych problemów, a psychice Saladyna ewidentnie wyszło na plus – znalazł kolegów do zabawy. Kilka razy dziennie noski, wylizywanie uszu i pyszczków i kulanie piłeczkami. Nie muszę pisać, że bracia są prawie nierozłączni! Młodzi nauczyli też starszych do czego służą nie odwiedzane dotąd półki i góry szaf … Północ, to godzina zero – czas polowań i tu trzeba trochę pilnować. Poza tym luzik. Strefy kuwet i jedzenia absolutnie zdemilitaryzowane. Z miejscówkami bywa różnie, ale bez większych awantur.
Cała czwórka to prawdziwe „koty z worka”. O niewiadomych korzeniach i charakterach. Każdy był zapchlony, zarobaczony, z przetrąconym dzieciństwem. Teraz gadają po nocach, robią za termofory, uniemożliwiają przygotowanie jakiegokolwiek ludzkiego posiłku bez ich wiedzy i swoje futrzaste ego wsadzają we wszystko. Ot, królewięta.
- yamaha
- Genius Loci
- Posty: 23442
- Rejestracja: 01 maja 2012, 14:02
- Płeć: F
- Skąd: France
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
A teraz SZACUN za tak cudowne przedstawienie kociastych ! (Baba Jaga chyba bedzie miec troche konkurencji )
Piekne chlopaki
P.S. Ja chce fotke, jak Bialas udaje papuge na ramionach
- yamaha
- Genius Loci
- Posty: 23442
- Rejestracja: 01 maja 2012, 14:02
- Płeć: F
- Skąd: France
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Ups....
WITAJCIE (oficjalnie i we wlasnym watku) NA FORUM !
WITAJCIE (oficjalnie i we wlasnym watku) NA FORUM !
-
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1027
- Rejestracja: 22 mar 2019, 15:18
- Płeć: kobieta
- Skąd: Kraków
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Witajcie
Jak cudownie. Jesteście pięknymi ludźmi
A chłopcy? Absolutnie piękni!
Zakochałam się w Saladynku
P. S. Też czuję ogromną potrzebę zobaczenia papugi
Jak cudownie. Jesteście pięknymi ludźmi
A chłopcy? Absolutnie piękni!
Zakochałam się w Saladynku
P. S. Też czuję ogromną potrzebę zobaczenia papugi
- Sonia
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 16876
- Rejestracja: 11 mar 2010, 09:51
- Płeć: K
- Skąd: Orzesze
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Witam w swoim wątku
Chłopaki śliczne i wspaniale przedstawione
Miały mega szczęście stając akurat na Twojej drodze
Chłopaki śliczne i wspaniale przedstawione
Miały mega szczęście stając akurat na Twojej drodze
- Luinloth
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 5036
- Rejestracja: 11 lut 2014, 20:09
- Płeć: K
- Skąd: Tychy
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Witajcie w swoim wątku
Wspaniali ludzie, wspaniała historia i wspaniałe koty
Wspaniali ludzie, wspaniała historia i wspaniałe koty
- elwiska3
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 5444
- Rejestracja: 25 paź 2011, 15:27
- Płeć: kobieta
- Skąd: Dąbrowa Górnicza
Re: Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
Cześć chłopaki
Fajne maja kociaki imiona i super ich opisujesz charaktery
Fajne maja kociaki imiona i super ich opisujesz charaktery