Sonia pisze:bajewka pisze::-) ale dobre wieści
..a imiona to wiadome: Maruda <lol>
Zgadzam się, dla kremaczka Maruda, a dla dziewuszki Marudina :-)
<lol> Pasowałyby rzeczywiście jak ulał <lol>
Jesteśmy nadal wszyscy, kremaczek ruszył już bardziej do przodu, nawet wyglądu nabrał innego, barki się poszerzyły, od razu widać, że ramiona wiosłują <lol> Antybiotyk działa 48 godzin, jutro minie druga doba, jeśli w poniedziałek nic się nie załamie, to chyba będziemy mieć wygraną.
Dziewczynka teraz bardziej mnie martwi, przez nią schowałam na razie wagę, bo doprowadza mnie na skraj wytrzymałości. Przez noc znów się zatrzymała, moje godzinne siedzenie o 3 nad ranem i trzymanie jej przy najlepszym cycu, przy ciągłym odganianiu pozostałej bandy, zaowocowało trochę większą ilością wypitego mleka, ale ona ciągle taka niezborna jest, nie przysysa się, wrzeszczy tylko na okrągło, jaka to jest głodna, robi mnóstwo szumu, a potem nie potrafi nasadzić się na sutek. Dokarmiłabym ją chętnie, ale jak na razie nie udało mi się wbić w nią smoczka, wije się jak piskorz, a jaka jest silna! <strach> Wygląda dość groteskowo, największe kocię waży już 125 gramów, a ona swoje 80 wozi, jak z innego miotu wyjęta. No nic, siedzimy, trzymamy za doopkę i krzyczymy na nią, żeby się wreszcie za porządną robotę wzięła.
Masowanie przynosi bardzo dobre efekty, jeszcze tylko jedną grudeczkę ciągle namacuję, ale Ino już spokojnie znosi moje zabiegi, co mnie bardzo cieszy, bo to znaczy, że nie ma żadnej bolesności. Więcej też zaczyna jeść, to też dobry objaw.