Ojej, ale Dropsik narobił zamieszania :-> Była to dla mnie bardzo trudna decyzja, zmieniałam ją z godziny na godzinę, nie spałam 3 noce, myślałam, analizowałam, dyskutowałam z mężem, a On zmieniał zdanie tak samo często jak ja więc nic z tych rozmów nie wynikało. Może podzielę się z Wami moimi przemyśleniami...
Po pierwsze mamy małe mieszkanie, dla Curinka jest idealne, poznał każdy kącik, ma swoje kryjówki i czuje się w nim świetnie, natomiast nie wiem czy drugi Kotek tej przestrzeni by nie naruszył Curinkowi i czy sam mógłby dla siebie jakiś swój azyl odnaleźć, mówię tu w wypadku kiedy jesteśmy w pracy (Curinek ma przedpokój i kuchnię) jak wracamy to otwieramy drzwi do salonu i sypialni by mógł sobie poskakać, poszaleć i pobiegać. Miejsca na drugą kuwetę niestety nie mamy bo ta jedna idealnie mieści się pod szafką w przedpokoju- Pani z hodowli mówiła, że to nie jest żaden problem bo dwa kotki spokojnie mogą korzystać z jednej kuwety, zresztą Ona w hodowli ma sporo kotów i faktycznie korzystają z jednej kuwety co prawda jest olbrzymia, samoczyszcząca, ale tak czy siak jest to jedna kuweta. Natomiast ja tu analizowałam właśnie co będzie jak jeden z kotków dostanie biegunki, czy najzwyczajniej w świecie zachoruje. Miejsca na odizolowanie dwóch kotków nie mamy kompletnie, zwłaszcza podczas kiedy bylibyśmy w pracy. Znowu z drugiej strony myślałam nad tym, że mogłabym kotkom zrobić na ścianie w kuchni różne bajery- typu półeczki, hamak takie mocowane do ściany bo akurat jedną ścianę w kuchni mam wolną więc to też mogłoby być dla Nich urozmaicenie, ale znowu miejsca na większy drapak nie mamy za bardzo i tak w kółko cały czas "coś". Kwestia finansowa jak już analizowałam nie byłaby aż taka wielka, zwłaszcza po kastracji bo są to koty przeznaczone do kastracji i Pani z hodowli mówiła, że Kotki po kastracji dużo mniej jedzą. No jedynym problemem faktycznie mogłyby tu być choroby i wizyty u weterynarza jak same stwierdziłyście do najtańszych nie należą, ale wychodzę z założenia, że Kotkom nic nie będzie zwłaszcza, że są trzymane tylko w domu, nie zabieram je na zewnątrz w ogóle więc też nie mają możliwości zjedzenia, czy złapania jakiegoś świństwa. Karmy daję Im sprawdzone i bardzo dobre więc liczyłabym na to że choroby będą się trzymać z daleka od kotków, natomiast tego też nikt nie przewidzi bo przyczyny chorób oczywiście nie są jedynie z żywienia, czy jakiś tam insektów z zewnątrz, ale jest ich mnóstwo i w każdej chwili coś tam może się przytrafić. Bardzo obawiam się także, że kotki nawzajem się nie zaakceptują, zwłaszcza, że Curinek ma zdecydowanie charakter zaborczy, połasić się przyjdzie tylko wtedy kiedy On chce i generalnie jest typem, któremu "nie wchodzi się w drogę". Być może się mylę i drugi Kotek by był idealnym rozwiązaniem (bo mam wrażenie, że właśnie ma zupełnie przeciwny charakter do Curinka), ale co będzie właśnie jak się nie zaakceptują... A poza tym ja sama jestem typem przytulasa <oops> i bardzo bym chciała żeby obydwa przychodziły się łasić, a może być tak, że jak już się zakumplują to będą widziały tylko siebie, a "mamusia" pójdzie w odstawkę <mrgreen> hehe ogromnie trudna decyzja, chyba nigdy ostatecznie jej nie podejmę, co prawda napisałam wczoraj Pani Marcie (z hodowli) że dziękujemy za Dropsika, ale Ona mi odpisała, że rozumie, ale jednak Go jeszcze zostawia i wierzy, że On do nas trafi, więc jeszcze nie bierze tego ostatecznego słowa do siebie hehe i jak tu człowiek ma być konsekwentny w swych decyzjach jak ewidentnie wszystko wskazuje, że Dropsik już jest nasz
<mrgreen> chyba zwariuje od tego wszystkiego...
Domagałyście się aktualnych zdjęć Curinka więc ja oczywiście je tutaj umieszczam (zdjęcia wykonane dzisiaj) :
"Poranna sesja Curinka"