Zdrowi, rodzicom stawiam zakupy na wycieraczce, Bohdan pracuje z domu, ja ile mogę to z domu, a jak muszę to po prostu wychodzę. Ale też ja nie poddaję się tym nastrojom, co na zewnątrz. Po sklepach chodzę w rękawiczkach, myję ręce jeszcze częściej niż dawniej, suplementuję się więcej niż dawniej. i nie boję się, gdy muszę wyjść. Kiedyś wszyscy musimy wyjść. Jeśli to prawda, że nie jest to wirus sezonowy, to nie wiem, czy zatrzymanie gospodarki to właściwe posunięcie. Może i my w naszym klimacie musimy mieć swoja malarię, i nauczyć się z nią żyć. Ale cały czas mam nadzieję, że to jednak wirus z typową dynamiką, i że te dwa miesiące u Chińczyków do spadku, to niezależnie od bardzo autorytarnych zachowań zapobiegawczych również dynamika tej epidemii. Bardzo na to liczę, bo jeśli jest inaczej, to nasze zamknięcie w domach tylko przeciągnie wszystko, bo przecież kiedyś z domu trzeba wyjść.
Boję się jedynie o rodziców, bo są po poważnych operacjach onkologicznych, i w wieku już dawno po 60+. Zainstalowali Skype, i prawie codziennie się odwiedzamy