Wiecie co... Ja wiedziałam, że jak wrócę do pracy to będę miała czas na forum... I tak tez się stało
Podziwiam absolutnie wszystkie dziewczyny, które były i są w stanie ogarniać internety i małe dziecko równocześnie - mój Wićko to diabeł wcielony, śrubka w tyłku, więc matka ma oczy dokoła głowy i ani chwili czasu na spoglądanie w telefon bądź komputer. A w pracy... robotę mam obecnie zrobioną na tydzień do przodu, więc mogę tu przycupnąć
U nas... zmiany zmiany zmiany - przeprowadziliśmy się, koty już oswojone, czują się całkiem nieźle - mają sporo przestrzeni, swoje ukochane kryjówki, wiedzą gdzie trzymamy jedzenie - to najważniejsze. Poprzeprowadzkowy stres przeżyły tak jak się spodziewaliśmy - Burbon przez tydzień siedział pod umywalką i powolutku się ośmielał, Albert, jak to on, po dwóch dniach latał po całym domu. Problemów specjalnych zdrowotnych nie było i odpukać, nie ma. Z Wiciem jakos specjalnie nie chcą się zaprzyjaźnić, Albertowi nawet zdarza się młodego podgryzać gdy w przypływie uczuć ten sie rozpędzi z głaskaniem...
Tyle
Zdjęcia będą jak wrócę od Notariusza, czyli najwcześniej jutro jak przyjadę do pracy
Buziaki! mam nadzieję, że o nas nie zapomniałyście...