Marchewek i Śpioszek
- Monika
- Hodowca
- Posty: 356
- Rejestracja: 15 cze 2009, 15:34
- Kontakt:
Słodziutka kicia.
Ja może i początkująca w tej amterii jestem, ale swoje zdanie napiszę. Uważam, że skoro kicia ma być na kolanka typowo i tylko, to po co ciągać ją na wystawę? Nigdy nie da się przewidzieć, czy dla kota będzie to stres czy nie, więc po co ryzykować? Bywa, że koty bardzo to przeżywają, czasem reagują już na samej wystawie obfitym linieniem, stresem i strachem - niestety tak bywa z moją kochaną Tori.... choć jest kotką hodowlaną.
Gdybym miała kotka nawet najpiękniejszego na świecie, ale kolankowego, to nie wybierałabym się z nim na wystawę. Sama, jako hodowca (początkujący <oops> ) w życiu bym nie stwierdziłe, i nie sugerowała tego, że kotek taki piękny i szkoda byłoby go nie pokazać na wystawie. Bardziej, żależy mi na tym, by koteczki znalazły kochających ludzi. Samym kotom wystawy do szczęścia nie są potrzebne. To tylko nasze, ludzkie wymysły i zabawy. Jak chcesz odwiedzić wystawę, wybierz się tam jak najbardziej, ale bez kici. Spotkasz wielu pasjonatów, miłych na pewno ludzi, porozmawiasz, pooglądasz, ale swojemu maleństwu oszczędzisz przeżyć.
Takie jest moje zdanie.
Ja może i początkująca w tej amterii jestem, ale swoje zdanie napiszę. Uważam, że skoro kicia ma być na kolanka typowo i tylko, to po co ciągać ją na wystawę? Nigdy nie da się przewidzieć, czy dla kota będzie to stres czy nie, więc po co ryzykować? Bywa, że koty bardzo to przeżywają, czasem reagują już na samej wystawie obfitym linieniem, stresem i strachem - niestety tak bywa z moją kochaną Tori.... choć jest kotką hodowlaną.
Gdybym miała kotka nawet najpiękniejszego na świecie, ale kolankowego, to nie wybierałabym się z nim na wystawę. Sama, jako hodowca (początkujący <oops> ) w życiu bym nie stwierdziłe, i nie sugerowała tego, że kotek taki piękny i szkoda byłoby go nie pokazać na wystawie. Bardziej, żależy mi na tym, by koteczki znalazły kochających ludzi. Samym kotom wystawy do szczęścia nie są potrzebne. To tylko nasze, ludzkie wymysły i zabawy. Jak chcesz odwiedzić wystawę, wybierz się tam jak najbardziej, ale bez kici. Spotkasz wielu pasjonatów, miłych na pewno ludzi, porozmawiasz, pooglądasz, ale swojemu maleństwu oszczędzisz przeżyć.
Takie jest moje zdanie.
- Matyldonka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 869
- Rejestracja: 14 lut 2010, 14:40
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa
- Monika
- Hodowca
- Posty: 356
- Rejestracja: 15 cze 2009, 15:34
- Kontakt:
Cóż, ja sobie nie wyobrażam, by miało się coś stać jeśli jej grzecznie odmówisz. Zresztą, przecież w umowie masz kot na kolanka a nie hodowlany prawda? Dla mnie to jest oczywiste, że kot nie jest przeznaczony do tego, by odwiedzać wystawy, pomimo swojego wzorcowego wyglądu. Kupując kota, ty nabywasz do niego prawo zgodnie z warunkami umowy. Przeczytaj dokładnie umowę, czy nie ma tam jakiegoś "małego druczku".
Troszkę się zagotowałam... Miałam przejścia z jedną ze swoich 'transakcji kupna kota' już po fakcie, ale papier jest cierpliwy, dlatego czytaj uważnie co podpisujesz.
Ustal od razu z hodowcą, że nie chcesz wystawiać kota i tyle. Hodowca, powinien być szcześcliwy, że kot znalazł kochanego człowieka. To jest najważniejsze, nie wystawy.
Powodzenia <ok>
Troszkę się zagotowałam... Miałam przejścia z jedną ze swoich 'transakcji kupna kota' już po fakcie, ale papier jest cierpliwy, dlatego czytaj uważnie co podpisujesz.
Ustal od razu z hodowcą, że nie chcesz wystawiać kota i tyle. Hodowca, powinien być szcześcliwy, że kot znalazł kochanego człowieka. To jest najważniejsze, nie wystawy.
Powodzenia <ok>
- Matyldonka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 869
- Rejestracja: 14 lut 2010, 14:40
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa
- Mago
- Super Admin
- Posty: 4597
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:28
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Warszawa
- Kontakt:
Przyznam szczerze, że jestem odmiennego zdania niż Monika.
Nie widzę nic zdrożnego w tym aby jeździć na wystawy z kastratem. Oczywiście nic na siłę. Nie każdy kot dobrze znosi wystawianie ale są i takie, które nic z tego sobie nie robią.
Przede wszystkim sama musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteś zainteresowana, czy podoba Ci się to hobby. Czy kiedykolwiek byłaś na wystawie? Czy hodowca od którego bierzesz kocię jest sympatycznym, otwartym człowiekiem który miałby ochotę wprowadzić Cię w ten "koci świat". Wystawy to nie tylko zaniesienie kota do stolika sędziowskiego odebranie pucharka i jazda do domu. To przede wszystkim spotkania i rozmowy z ludźmi których spina w jedność wspólna pasja :-), oczywiście również oglądanie kotów przeróżnych ras i uczenie się na co w danej rasie zwraca się uwagę gdy mówimy magiczne "świetny w typie".
Kiedy brałam swoją kotkę nie w głowie były mi wystawy więc naprawdę dobrze Cię rozumiem. Chciałam po prostu mieć kotka do kochania. Nie przewidziałam tego, że tak bardzo "koci świat" mnie wciągnie i będę myśleć o wystawianiu swojego nie hodowlanego kota. Mojej Luny nie wystawiam głównie z uwagi na jej nienawiść do bycia na rękach ale z drugim kotkiem kto wie...
Musisz szczerze porozmawiać ze swoim hodowcą o wszystkich obawach z tym związanych i sama dobrze przemyśleć sprawę... czasem nie warto zatrzaskiwać za sobą wszystkich furtek. Może za rok zechcesz jednak wystawić swoją kicię
Przemyśl sobie wszystko na spokojnie :-)
Nie widzę nic zdrożnego w tym aby jeździć na wystawy z kastratem. Oczywiście nic na siłę. Nie każdy kot dobrze znosi wystawianie ale są i takie, które nic z tego sobie nie robią.
Przede wszystkim sama musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteś zainteresowana, czy podoba Ci się to hobby. Czy kiedykolwiek byłaś na wystawie? Czy hodowca od którego bierzesz kocię jest sympatycznym, otwartym człowiekiem który miałby ochotę wprowadzić Cię w ten "koci świat". Wystawy to nie tylko zaniesienie kota do stolika sędziowskiego odebranie pucharka i jazda do domu. To przede wszystkim spotkania i rozmowy z ludźmi których spina w jedność wspólna pasja :-), oczywiście również oglądanie kotów przeróżnych ras i uczenie się na co w danej rasie zwraca się uwagę gdy mówimy magiczne "świetny w typie".
Kiedy brałam swoją kotkę nie w głowie były mi wystawy więc naprawdę dobrze Cię rozumiem. Chciałam po prostu mieć kotka do kochania. Nie przewidziałam tego, że tak bardzo "koci świat" mnie wciągnie i będę myśleć o wystawianiu swojego nie hodowlanego kota. Mojej Luny nie wystawiam głównie z uwagi na jej nienawiść do bycia na rękach ale z drugim kotkiem kto wie...
Musisz szczerze porozmawiać ze swoim hodowcą o wszystkich obawach z tym związanych i sama dobrze przemyśleć sprawę... czasem nie warto zatrzaskiwać za sobą wszystkich furtek. Może za rok zechcesz jednak wystawić swoją kicię
Przemyśl sobie wszystko na spokojnie :-)
- mimbla
- Posty: 2179
- Rejestracja: 02 paź 2009, 14:17
- Kontakt:
Nie wszystkie koty stresują się wystawami. Są takie, które wiją się wokół sędziego na stoliku <mrgreen> Nie szkodzi spróbować, nikt nie każe Ci jeździć i wystawiać kota, jeśli będzie to źle znosił albo Ty będziesz czerpać z tego zerową przyjemność. Ale nigdy się tego nie dowiesz, jeśli nie spróbujesz.
Ja swoich Pokemonów nie wystawiam <mrgreen> Odważny jest poza standardami, a bliższy wzorcowi jest tchórzem jakich mało. Ale z przyjemnością wybiorę się na kolejną wystawę. Popatrzeć, pogadać. Najważniejsze, to być otwartym na różne opcje To się generalnie w życiu sprawdza.
Ja swoich Pokemonów nie wystawiam <mrgreen> Odważny jest poza standardami, a bliższy wzorcowi jest tchórzem jakich mało. Ale z przyjemnością wybiorę się na kolejną wystawę. Popatrzeć, pogadać. Najważniejsze, to być otwartym na różne opcje To się generalnie w życiu sprawdza.
- Renia
- Posty: 1142
- Rejestracja: 11 cze 2009, 17:18
Sama wyczujesz, co jest dla Was lepsze. Ja bardzo bym chciała zabrać któregoś z kitków na wystawę, jednak chyba nic z tego nie będzie. Megusia się raczej nie boi, więc nie byłoby z nią problemu, jednak ma uszy jak gacek, ogon jak szczurek i zielonkawą obwódkę w oczkach, więc nie miałaby szans.
A Fibulka to się boi wszystkich i wszystkiego co nie jest mną i moim TŻ-em, także nie będę jej stresować. Może z wiekiem sie nauczy, że świat nie gryzie
Zdaj się na swoją kociomatczyną intuicję
A Fibulka to się boi wszystkich i wszystkiego co nie jest mną i moim TŻ-em, także nie będę jej stresować. Może z wiekiem sie nauczy, że świat nie gryzie
Zdaj się na swoją kociomatczyną intuicję
- kesja
- Hodowca
- Posty: 326
- Rejestracja: 25 lis 2008, 11:08
MOja kotka hodowlana jest z charakteru cudną wystawową, bo uwielbiała wystawy - niestety jej typ nie pozwolił na uzyskanie wyższego tytułu niz Champion i jako kastratka nie będzie wystawiana
Moja kotka wystawowa ma niestety charakter uniemozliwiający wystawy i chociaz wiem ze daleko mogłaby zajść to jej tego stresu fundowac nie będe
w rodowodach i umowach kociąt miałam zapis - wystawowy po kastracji i zostawiałam to gestii nowych właścicieli czy wystawią kota czy nie
jedna kotka była trzy razy wystawiana jako kastratka i dostała trzy razy tytuł Best Opposite Sex III kategorii i tytuł Premior - tylko dlatego że wystawy były w miescie jej zamieszkania
Jeśli mieszkasz w miejscu gdzie organizowane są wystawy oszczędza się kotkowi stresu związanego z długą podróza i noclegiem w nieznanym miejscu.
Nie szła bym w zaparte ani tez nie walczyła z hodowca bo nie ma tu o co - stwierdzenie ze kotem się doskonale zapowiada i ze szkoda go nie pokazac na wystawie do NICZEGO nie zobowiązuje i Monika - Twoja reakcja jest nieco gwałtowna...być może masz swoje powody.
Tak jak pisze, chętnie pomagam początkującym wystawcom w swojej rasie, we Wrocławiu wystawiałam całkiem przypadkowo kotkę z hodowli znajomej i uczyłam właścicielkę prawidłowego trzymania kota itp.
Jesli ona po tej wystawie zdecyduje ze to jednak nie to - świat się nie zawali.
A więc - decyzja jest decyzja właściciela, sugestia hodowcy - jedynie sugestia.
MOnia - nie mozesz powiedziec czego byś nie sugerowała jako hodowca... jak myslisz po co hoduje się koty? po to zeby ktoś miał pluszaczka i tyle? nie, jest plan hodowlany, plan wystawowy, pracowanie na imie hodowli i bez wystaw hodowla nie uzyska zadnej renomy tak naprawdę. Ale to juz na marginesie tego watku...
Moja kotka wystawowa ma niestety charakter uniemozliwiający wystawy i chociaz wiem ze daleko mogłaby zajść to jej tego stresu fundowac nie będe
w rodowodach i umowach kociąt miałam zapis - wystawowy po kastracji i zostawiałam to gestii nowych właścicieli czy wystawią kota czy nie
jedna kotka była trzy razy wystawiana jako kastratka i dostała trzy razy tytuł Best Opposite Sex III kategorii i tytuł Premior - tylko dlatego że wystawy były w miescie jej zamieszkania
Jeśli mieszkasz w miejscu gdzie organizowane są wystawy oszczędza się kotkowi stresu związanego z długą podróza i noclegiem w nieznanym miejscu.
Nie szła bym w zaparte ani tez nie walczyła z hodowca bo nie ma tu o co - stwierdzenie ze kotem się doskonale zapowiada i ze szkoda go nie pokazac na wystawie do NICZEGO nie zobowiązuje i Monika - Twoja reakcja jest nieco gwałtowna...być może masz swoje powody.
Tak jak pisze, chętnie pomagam początkującym wystawcom w swojej rasie, we Wrocławiu wystawiałam całkiem przypadkowo kotkę z hodowli znajomej i uczyłam właścicielkę prawidłowego trzymania kota itp.
Jesli ona po tej wystawie zdecyduje ze to jednak nie to - świat się nie zawali.
A więc - decyzja jest decyzja właściciela, sugestia hodowcy - jedynie sugestia.
MOnia - nie mozesz powiedziec czego byś nie sugerowała jako hodowca... jak myslisz po co hoduje się koty? po to zeby ktoś miał pluszaczka i tyle? nie, jest plan hodowlany, plan wystawowy, pracowanie na imie hodowli i bez wystaw hodowla nie uzyska zadnej renomy tak naprawdę. Ale to juz na marginesie tego watku...
- Monika
- Hodowca
- Posty: 356
- Rejestracja: 15 cze 2009, 15:34
- Kontakt:
Dziewczyny:
Przyznaję, trochę za ostro zareagowałam – przepraszam.
To prawda, że nie zawsze kociak musi zareagować źle. Zgadzam się, że właśnie nasza rolą jest dbanie o standard rasy, ogólnie chodzi o to, że tak, kajam się za zbyt ostra i emocjonalną reakcję i wypowiedź. Mądrze piszecie, trzeba do tego podejść na spokojnie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że zrozumiałam, iż hodowczyni ‘nalega’ na pokazanie kociaka na wystawie. Moim zdaniem nie powinno narzucać się swojego zdania w tej sytuacji. Ale jak większość spraw, nie da się tego zamknąć w jakieś sztywne ramy i stwierdzić, że coś jest złe czy dobre, że ktoś ma rację a ktoś inny nie.
Ogólnie nie mam co dodawać, bo dziewczyny fajnie to wszystko opisały. A ja przesadziłam…. <oops> I to nie były kwiatki w doniczkach…. <święty>
Przyznaję, trochę za ostro zareagowałam – przepraszam.
To prawda, że nie zawsze kociak musi zareagować źle. Zgadzam się, że właśnie nasza rolą jest dbanie o standard rasy, ogólnie chodzi o to, że tak, kajam się za zbyt ostra i emocjonalną reakcję i wypowiedź. Mądrze piszecie, trzeba do tego podejść na spokojnie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że zrozumiałam, iż hodowczyni ‘nalega’ na pokazanie kociaka na wystawie. Moim zdaniem nie powinno narzucać się swojego zdania w tej sytuacji. Ale jak większość spraw, nie da się tego zamknąć w jakieś sztywne ramy i stwierdzić, że coś jest złe czy dobre, że ktoś ma rację a ktoś inny nie.
Ogólnie nie mam co dodawać, bo dziewczyny fajnie to wszystko opisały. A ja przesadziłam…. <oops> I to nie były kwiatki w doniczkach…. <święty>
- Matyldonka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 869
- Rejestracja: 14 lut 2010, 14:40
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa