Kochani jestem, miałam problem zalogować się na forum ale Pani Dorotka pomogła, dziękuję
Ciężko mi cokolwiek teraz napisać w tym trudnym okresie.... 22 marca odeszła moja cudowna dziewczynka
biega sobie teraz pewnie szczęśliwa za teczowym mostem, kiedyś się tam spotkamy i znowu będzie mruczec (jak stare trzeszczace drzwi) tak jak zawsze to robila
Mam troszke więcej wiadomości, odebrałam wyniki krwi jakie Euphi miała robione. Jeśli chodzi o serduszko, wątrobę i te wszystkie badania to była zdrowa jak ryba. Była tak slabiutka bo hemoglobine miała katastrofalnie niska i czerwone płytki (które właśnie były powodem jej odejscia). Miała transfuzje krwi, która postawiła ja na nogi, niestety organizm przez noc znowu je zabił i niunia odeszła. HAMEOLISYS/ AUTO IMMUNE HAMEOLITIC ANEMIA tak nazywa się jej choroba. Choroba ta podobno jest uleczalna sterydami (przynajmniej miałaby szanse) ale pechowo się złożyło. Kilka dni wcześniej niunia była taka mniej aktywna, w środę zobaczyłam że ma cały pyszczek taki prawie czarny. Była to zaschnieta krew, i miała lekko uszkodzony jezyczek. Pani doktor sprawdziła puls, zbadala temp, wysłuchała serduszko, wszystko było ok więc wieczorem miała narkoze, żeby sprawdzić ten pyszczek i wyczyścić ząbki i dziąsła. Rano ja odebralam, była słaba ale to wiadomo po narkozie. Minął tak cały czwartek, non stop spala. W piątek zauważyłam że ma blady jezyczek więc biegiem do weta, bo nadal była słaba. Wtedy właśnie były pierwsze objawy (czyste objawy) tej choroby. Dostała kroplowke, sterydy, do domu dostałam również leki i kroplowke. W sobotę rano ledwo już żyła więc szukałam biegiem kliniki otwartej w weekendy. Tam właśnie miała od razu zrobiona krew, rentgen, i transfuzje krwi... trafiłam na świetną lekarke, robila wszystko, żeby ja uratować....niestety nie udało się
Być może gdyby nie miała narkozy jej organizm byłby silniejszy i byłaby szansa na jej leczenie... to jest teraz gdybanie... Odeszła w wieku 5,5 roku a mogła jeszcze spokojnie żyć! Tym bardziej, że wszystkie inne wyniki wzorowe....
Oczywiście w poniedziałek jak pojechałam odebrać jej wyniki wzięłam Gaspiego na zbadanie krwi, musialam sprawdzić czy on jest ok. Na szczęście zdrowiutki jak ryba. Dostał tyle komplementów od pani doktor
że ma oczka śliczne i wogole że jest taki wyjątkowy! Muszę teraz żyć dla niego, on też potrzebuje dużo miłości
Podjęliśmy decyzję, że szukamy dla niego towarzysza. Podobają mi się bicolorki
fakt, że za ok 6 tyg (info będzie potwierdzone za kilka dni) mają urodzic się w hodowli, z której była Eufi maluszki. Mają również Ragdolle...
mam też znajoma, gdzie za 2 tyg mają urodzic się MCO.... myślimy co robic... Ale chyba zostaniemy przy brytyjczykach
Jakby ktoś z was widzial gdzieś w hodowli bicolorki to ja chętnie popodgladam
Chociaż w obecnej sytuacji spowodowanej tym coranowirusem chyba najrozsądniej będzie poczekać na maleństwa z tej samej hodowli co niunia, tym bardziej że mają cudne koty
Pozdrawiamy wszystkich w tym trudnym dla nas okresie Dagusia i Gaspi