Puciek pozdrawia i dziękuje!
A ja Wam powiem, że to taki mój najlepsiejszy futrzany przyjaciel. Jest grzeczny i przytulaśny. Strachliwy trochę, ale nie można mieć wszystkiego. Ostatnio upodobał sobie spanie na najwyższej półce regału na książki, żegnanie na dobranoc i witanie na dzień dobry w łóżku. Można go miętolić, ugniatać, wałkować, rolować (o, to Wam muszę nagrać i pokazać
) i ciągle jest fajnie. Fajowy ten mój koteł <serce>
Tylko kłaczy. Kłaczy okrutnie. Przeciągnę ręką po grzbiecie - zostaje mi garść kłaczków w ręku. Przeczesuję go rękawicą co 2-3 dzień (może tu tkwi problem, że wyczesywanie nie jest zbyt intensywne - jak np. furminatorem?). Nawet po wyczesaniu i przejechaniu rękoma na mokro - zaraz znowu ma na sobie wypadające włoski. Już nie wspomnę o kłakach w jedzeniu, piciu, na szafkach, podłodze - ale taki to już los kociarzy. Tylko wydaje mi się, że u niego tego wypadania za dużo.
Na wiosnę - ok, zmiana futerka. Ale teraz? Zmiana ofutrzenia na dorosłe? Stresów nie miał, dieta - w sumie bez większych zmian, stabilna (suche to samo od początku, małe eksperymenty ze smakami mokrego, ale to nadal jest Schesir).Podpowiedzcie, bo już jestem jedną nogą u weterynarza.