Większość kotów tak, a są takie, dla których jedno i drugie zawsze kojarzy się z zagrożeniem, takie geny. Podniesienie zwierzęcia, zamknięcie go w ramionach, to jeden ze sposobów oceny odporności na stres, bo "Unieruchomienie" to jeden z fizycznych czynników stresogennych I jak popatrzycie na filmiki na YT na przykład, to szybko zauważycie różnicę, niektóre podnoszone koty po prostu nie przepadają za tym, widać to, ale czekają, że zaraz zostaną wypuszczone, a u innych od razu zobaczycie wielkie, przerażone oczy - to właśnie te "kiepsko wyuczalne", bo to reakcja na poziomie fizjologicznym, taka niekontrolowalna.Sonia pisze:Myślałam, że do dotyku też można stopniowo przyzwyczajać, tak jak do np. noszenia.
Trzeba trenować, chociażby po to, żeby wiedzieć, czy się da. Trzeba odpuścić, jeśli trening nie pomaga, a objawy zdenerwowania z każdą próbą się nasilają. Soniu, wycofujący się kot to nie jest kot walczący, to jedynie kot wystraszony, do opanowania, i pazurki też da sobie obciąć, i nawet krew pobrać, tylko zaprzeć go trzeba. Kot próbujący gryźć to już inna bajka - z takim trzeba już ostrożnie, nawet, jeśli gryzienie jest kontrolowane. W każdej chwili może przerodzić się z takie prawdziwe. Natomiast takiego "markowanego" rzutu głową, ale bez chwytania, nie powinniśmy się bać, bo to jest właśnie taka próba sił. Na ogół jest to poprzedzane odpowiednim wokalem, i jeśli wyprzedzimy kota odpowiednią komendą, ostrym "Nie!", czy czego tam używamy, kot się kontroluje, i czeka, aż skończymy operację. Zawsze będzie próbować, że może jednak nas nastraszy, ale to są zawsze zachowania "markowane", nie ma chwytania zębami, jest tylko silne straszenie, wokalizacja, itp., to dla mnie bardziej wygląda na takie wołanie "No pomóż mi się z tym uporać". Trzeba wtedy dużo mówić, pokrzyczeć, pogadać, poobrażać, rozproszyć uwagę, i jest dobrze. Kiedyś nagram siebie i Gattę, chociaż nie wiem, czy odważę się siebie pokazać gadającą do kotów <lol> Nie ukrywam, że stres jest i dla mnie, bo chociaż Gattę znam jak własną kieszeń, wydaje takie dźwięki, że doskonale czuję piękną reakcję na własny stres, serce wali mi nieźle, i ciśnienie skacze <lol> No i wszyscy domownicy zamierają, rozbi się cisza, gapią się wielkimi oczami, czasami mam wrażenie, że tylko czekają, "a może tym razem jej nie wyjdzie?" <diabeł>
Fado nie wydaje żadnych dźwięków, Fado po prostu... Wolę nie sprawdzać, czy byłby to chwyt kontrolowany <lol> Z Arkiem obcinam, to mój najpewniejszy trzymacz Ale na tyle przerobionych kotów, tylko Fado i Clara są trudni. Z kociąt - Czesio jest niezapomniany... Hamsinka Ale to wszystko dzieci Clary, teraz już coraz rzadziej się to zdarza, bo geny Clarowe coraz bardziej rozrzedzone, ale od czasu do czasu coś tam się odezwie, po Fadusiu szczególnie. Ale Django nie odziedziczył, Djanguś jest cudny, chociaż niekiedy się niecierpliwi, ale nie ma reakcji złych na złapanie i naciśnięcie łapki, i jak dotąd jego dzieci też cudnie się dają "oprawiać".