Dziś próbowałam powalczyć trochę ze zdjęciami, ale nie było mi dane porządnie się za cokolwiek zabrać, wszyscy mieszkają w kojcu, co tam półki, co tam wiszące hamaki, co tam inne "usprawnienia". WSZYSCY MIESZKAJĄ W KOJCU.
Chętna do pozowania była tylko Lola. Reszta uchwycona w biegu, o kolorach nic nie chcę słyszeć, podejrzewam, że u każdego z Was inny odcień zdjęć <lol> Konwertowałam z RAWów do zwykłych JPG na starym laptopie, jak przeniosłam do zmniejszenia na nowy, zobaczyłam zupełnie inne zdjęcia, koszmar po prostu. Najgorsze jest to, że nie wiem, która wersja jest poprawna...
Szylkrecia jest absolutnie najspokojniejsza z całej trójki, słodka i bezbronna, delikatna jak mgiełka. Kiedy bierze się ją na ręce, spokojnie i ufnie leży, nie napina się, ale też jest ostrożna i czujna. Bardzo podobna do mamy, właściwie gdyby zdjąć z niej długie futerko, byłaby drugą Inuszką. Moje serce bardzo szybko bije na jej widok.
Spooky jest z kolei najbardziej kontaktowy, jak tylko coś majstruję przy kojcu, natychmiast przybiega sprawdzać i kontrolować. Wszystko go interesuje, i chociaż stara się być ostrożny, ciekawość zawsze bierze górę. Najwięcej się bije <diabeł> Czekamy cały czas na decyzję, czy ma dom, czy jednak będziemy szukać nowego.
I Lola, o Loli nie muszę nic pisać, bo wystarczy popatrzeć, to po prostu gwiazda, i doskonale o tym wie <lol>
