Dziś do pooglądania. Zdjęcia małe - nie wiem czemu, ale nie mogłam wkleić większych... ale za to dużo ich.
Armin to bombastyczny kotek. Czasem po kociemu głupolowaty, innym razem dostojnego udaje. Bywa komiczny, szczególnie gdy z nami gada. A zdarza mu się... Albo przychodzi rano, pod kołderkę, układa się jak dzidziuś obok mnie, łapką jeszcze mnie przytrzymuje i śpimy tak sobie dalej. Jak widać na zdjęciach, czasem jest wypuszczany na "kontrolowane hasanie". Trwa to parę minut, przy okazji się konkretnie czeszemy, obcinamy pazury i wtedy jest taka nagroda - Armin hasa po trawce przed domem. Ale wystarczy zawołać to pędzi niczym pędziwiatr, prosto do miski <mrgreen> w której oczywiście na tę okoliczność musi być porcja mięska. Mięsożerca jest z niego niepoprawny.
Naturalnie najchętniej rozkłada się na samym środku : pomieszczeń, stołów, blatów, łóżek czy w innych strategicznych miejscach, na "trasach przelotowych" między zlewem i przyjaciółką lodówką <diabeł>
Pieszczotliwie nazywamy go sierściuchem, grubasem, dziadem itp. ale wiadomo, że jest naszym misiem uszatkiem do przytulania <zakochana>
Ach... nudno byłoby bez niego.