Re: Miot S - Ino i Fado
: 03 paź 2013, 12:18
Do wszystkich moich kochanych najwspanialszych przyszłych opiekunów kociątek z miotów S-T <mrgreen> (jak się tak zaczyna, to na pewno dobrych wieści nie będzie <lol> ).
Nie mam zdjęć, i na pewno nie będę miała do przyszłego tygodnia. Znów nie mam aparatu, chwilowo pierwszeństwo mają fikuśne scyzoryki, multitoole, noże ze stali damasceńskiej, i inne tego rodzaju zabawki, którymi zajmuje się Bohdan. Ja z kolei jutro wylatuję do Norwegii, czyli nawet w weekend nie dam rady. Zobliguję Agnieszkę, żeby w niedzielę przyniosła aparat do domu, i coś ufociła, jeśli da radę, to po powrocie w poniedziałek wstawię. Jeśli nie, trzeba będzie poczekać...
Kotki rozrabiają, są naprawdę rozkoszne, pan Ryszard wygłaskał i wymiętolił wszystkich w ostatni piątek. Spooky jest absolutnym przebojem - w zeszłym tygodniu wydostał się z lunaparku, wracam do domu, a tu wita mnie w przedpokoju niemal po psiemu merdająca antenka na kotku o rozmiarze, którego w tym miejscu być nie powinno <lol> Spooky poza domem <strach> Wstawiłam go więc z powrotem za barierkę, i dumam, jak się wydostał, najpierw szukałam szpar, że może gdzieś barierka się rozsunęła i młodzieniaszek się przecisnął - ale wtedy i reszta byłaby na zewnątrz. Poobserwowałam, jak skacze - nie nie ma siły, doopka za ciężka... Więc myślę sobie, jakiś przypadek, zobaczymy dalej, i poszłam do kuchni zrobić herbatę. Wychodzę, a tu pod śluzą wita mnie ten sam rozmerdany ogonek, a jaka duma w oku! No mój drogi, myślę sobie, to ja tu teraz siedzę, i patrzę, co ty naprawdę potrafisz. Spooky został z powrotem wstawiony za barierkę, rozochocony biegnie szybko na drapak, na rozetę, która stała w środku lunaparku, na barierkę rozety, po czym długaśny skok, i wylądował na drapaku po drugiej stronie barierki, z niego radośnie na dół, i z merdającym ogonkiem na moje kolana. I taki on jest, ten Spooky, zupełnie przerażający, co mu tam w głowie się wykluje <lol> Przez niego jeden drapak został z lunaparku usunięty, pozostałe sprzęty, które mogłyby posłużyć jako odskocznia, są za daleko.
Jak wrócę ze Stavager, od razu przesunę barierkę tak, żeby jeszcze tylko antresola była poza zasięgiem. S-dzieci będą zachwycone, Bono jest już bardzo sprawny, więc powinno być dobrze.
Spooky bez przerwy siedziałby na rękach, a w ostatnim tygodniu na dotyk całkowicie otworzyły się dziewczyny. Lola wije się pd ręką i kręci ósemki, a Szyszka przybiega do nas razem ze Spooky'm. Bo Lola to czeka, ona nie jest z tych latawic, ona ma swoją godność, ona patrzy wymownie i czeka, a jak się podejdzie, to grzbiecik aż pęka, tak go wygina, żeby nam pracę ułatwić <lol> Generalnie, jak już wejdą na antresolę, to mamy pozamiatane...
Na razie wyobraźnia musi Wam wystarczyć...
Nie mam zdjęć, i na pewno nie będę miała do przyszłego tygodnia. Znów nie mam aparatu, chwilowo pierwszeństwo mają fikuśne scyzoryki, multitoole, noże ze stali damasceńskiej, i inne tego rodzaju zabawki, którymi zajmuje się Bohdan. Ja z kolei jutro wylatuję do Norwegii, czyli nawet w weekend nie dam rady. Zobliguję Agnieszkę, żeby w niedzielę przyniosła aparat do domu, i coś ufociła, jeśli da radę, to po powrocie w poniedziałek wstawię. Jeśli nie, trzeba będzie poczekać...
Kotki rozrabiają, są naprawdę rozkoszne, pan Ryszard wygłaskał i wymiętolił wszystkich w ostatni piątek. Spooky jest absolutnym przebojem - w zeszłym tygodniu wydostał się z lunaparku, wracam do domu, a tu wita mnie w przedpokoju niemal po psiemu merdająca antenka na kotku o rozmiarze, którego w tym miejscu być nie powinno <lol> Spooky poza domem <strach> Wstawiłam go więc z powrotem za barierkę, i dumam, jak się wydostał, najpierw szukałam szpar, że może gdzieś barierka się rozsunęła i młodzieniaszek się przecisnął - ale wtedy i reszta byłaby na zewnątrz. Poobserwowałam, jak skacze - nie nie ma siły, doopka za ciężka... Więc myślę sobie, jakiś przypadek, zobaczymy dalej, i poszłam do kuchni zrobić herbatę. Wychodzę, a tu pod śluzą wita mnie ten sam rozmerdany ogonek, a jaka duma w oku! No mój drogi, myślę sobie, to ja tu teraz siedzę, i patrzę, co ty naprawdę potrafisz. Spooky został z powrotem wstawiony za barierkę, rozochocony biegnie szybko na drapak, na rozetę, która stała w środku lunaparku, na barierkę rozety, po czym długaśny skok, i wylądował na drapaku po drugiej stronie barierki, z niego radośnie na dół, i z merdającym ogonkiem na moje kolana. I taki on jest, ten Spooky, zupełnie przerażający, co mu tam w głowie się wykluje <lol> Przez niego jeden drapak został z lunaparku usunięty, pozostałe sprzęty, które mogłyby posłużyć jako odskocznia, są za daleko.
Jak wrócę ze Stavager, od razu przesunę barierkę tak, żeby jeszcze tylko antresola była poza zasięgiem. S-dzieci będą zachwycone, Bono jest już bardzo sprawny, więc powinno być dobrze.
Spooky bez przerwy siedziałby na rękach, a w ostatnim tygodniu na dotyk całkowicie otworzyły się dziewczyny. Lola wije się pd ręką i kręci ósemki, a Szyszka przybiega do nas razem ze Spooky'm. Bo Lola to czeka, ona nie jest z tych latawic, ona ma swoją godność, ona patrzy wymownie i czeka, a jak się podejdzie, to grzbiecik aż pęka, tak go wygina, żeby nam pracę ułatwić <lol> Generalnie, jak już wejdą na antresolę, to mamy pozamiatane...
Na razie wyobraźnia musi Wam wystarczyć...