I na zakończenie moja skazania od razu na niespełnienie miłość
Urodziła się największa i najbardziej rozwrzeszczana, najbardziej pyskata Agilisowa dziewczyna ever
Najpierw stwierdziła, że nie będzie jadła z jakiejś gumy, ale po kilku godzinach pogodziła się z faktem, że na razie musi się zniżyć do tak prymitywnej formy jedzenia. Pogodziła się do tego stopnia, że w pierwszej dobie przyprawiła mnie o zawał, bo po zważeniu okazało się, że przybrała 20 gramów. Ja nie lubię takich gwałtownych przyrostów na początku, ale ona ciągle wrzeszczała, że jest głodna, więc tak po gramiku, po gramiku... Gęba jej się zamknęła dopiero po wypiciu na raz 6 ml, z wielką gruszką i błogim uśmiechem zamilkła na całe pół godziny. Najgorsza była kolejna doba, przystawiania do Arabiki, bo rozdarciuch był tak niecierpliwy, że nie był w stanie uczepić się żadnego z cyców, poza tym nie leciało z nich tak obficie, i trzeba było trochę popracować, a praca nie jest najwyraźniej przeznaczona TEJ koteczce. W drugiej dobie miałyśmy więc spadek o 4 gramy, po jednorazowym dokarmieniu przyrost o 1 gram, mój kolejny zawał. Ale w trzeciej dobie mleczarnia już ruszyła, trikoloreczka spokorniała, i wczoraj zaczęła doganiać rudą siostrę, która najcierpliwiej ze wszystkich, spokojnie, jak czołg, bez przerwy siedzi przy którymś cycu. Wczoraj tri miała już 182 gramy.