Słów kilka o wystawie we Wrocławiu: było fanie
Myślę, ze zostaliśmy zauważeni przez wszystkich dookoła naszej klatki oraz na ringu. A na pewno "usłyszeni" <lol> . Kota natychmiast po wyciągnięciu z klatki burczała i syczała w maxymalnej ilości decybeli. Minę miała dość... rozwarto-uzębioną przez cały czas trwania wystawy. Ani razu się nie napiła ani nic nie zjadła, a w kuwecie postanowiła zastygnąć w bezruchu w pozycji leżącej i tak trwała przez całą wystawę. A ja chyba z 2 tygodnie wyszukiwałam i wybierałam najlepsze z możliwych: miseczki, kuwetę itd... Czuję się niedoceniona przez mojego kota.
Z samych ocen dowiedziałam się, że Kocie nic nie brakuje - tyle, ze jest jeszcze dość drobna. Ale ponoć "ma jeszcze czas". Aaaaa i linia czoła mogłaby być bardziej uwypuklona.
Generalnie bardzo mi się podobało, ale z Poznania musimy niestety zrezygnować. Pojadę sobie tylko pooglądać, bo moja Kota nie reflektuje na powtórkę z rozrywki.
Cieszę się, że zobaczyłam na żywo Tatusia mojej Koty - Christophoro, i miałam okazję zamienić kilka słów z właścicielką. Poznałam kilku fajnych Kociarzy, w tym Ulę i jej Męża (PyzowePany) - dziękuję Wam za towarzystwo i pomoc <serce> . Mam nadzieję, że za rok, a może nawet za pół roku, znów się zobaczymy we Wrocławiu
Zrobimy jeszcze jedno podejście za jakiś czas, ale jeśli Caliśka nie chce być modelką, to nie będę jej stresować.
Pozdrawiam
Sylwia