Strona 5 z 39
Re: Hopkins :)
: 23 mar 2020, 22:13
autor: Tulipania
Jaskier pisze: ↑23 mar 2020, 20:31
A gdy w środku nocy pójdzie do kuwety i po wyjściu będzie miauczał domagając się sprzątnięcia, to nie waż się wstawać z łóżka!
Inaczej będziesz co noc sprzątać kuwetę o 4 rano jak jeden z wujków na tym forum
Na to nawet bym nie wpadła:)Ale też dobrze wiedzieć. Sprzatamy...tzn
Mąż sprząta kuwete (skoro już się łaskawie na kota zgodziłam, to taka była umowa:D) rano i wieczorem. Staramy się go nie przyzwyczajac, że jest to częściej, bo jak kiedyś wyjedziemy gdzieś na caly dzien czy do pracy, to żeby nie byl w szoku:)
Re: Hopkins :)
: 23 mar 2020, 22:17
autor: Tulipania
A powiedzcie mi proszę jak robiliscie , robicie....chodzi o to, że, jak wszystko jest normalnie, tzn.nie ma zakazu spotkań wszelakich to my tak przeciętnie raz w miesiącu wyjeżdżamy na weekend do Dziadków (100 km).I jak jest lepiej?Brać takiego kotka do nowego miejsca że soba czy mniejszym stresem będzie go zostawić na dwa dni samego w domu?No i co z kuweta?Trzeba chyba kogoś zorganizować, prawda?Bo dwa dni, to chyba nie obyło by sie bez kupy tu i tam??
Re: Hopkins :)
: 23 mar 2020, 22:36
autor: Jaskier
Nie wyjeżdżam.
A na poważnie - z tego co tu było pisane to mniejszym stresem będzie zostawienie kota w znanym mu środowisku i dochodząca obsługa niż jeżdżenie z nim.
Ktoś musi mu podać śniadanie i kolacje i wysprzątać kuwetę.
Re: Hopkins :)
: 23 mar 2020, 23:04
autor: Tulipania
Jaskier pisze: ↑23 mar 2020, 22:36
Nie wyjeżdżam.
A na poważnie - z tego co tu było pisane to mniejszym stresem będzie zostawienie kota w znanym mu środowisku i dochodząca obsługa niż jeżdżenie z nim.
Ktoś musi mu podać śniadanie i kolacje i wysprzątać kuwetę.
Tak też żem czuła:)Dziękuję:)
Re: Hopkins :)
: 23 mar 2020, 23:17
autor: Tulipania
Takie piórko udało mi się dziś wyszarpać:)
Re: Hopkins :)
: 24 mar 2020, 08:25
autor: Karioka
Śliczniutki
Nie żebym była histeryczką. Ale z takimi małymi rzeczami to bym uważała. Bo to chwila moment i połknie. Skończyć może się różnie.
Osobiście nie lubię piórek, nitek i tym podobnych.
Świetną zabawką może się okazać kulka papieru, albo tutka po taśmie izolacyjnej. Zwykle są to najlepsze zabawki na świecie.
Re: Hopkins :)
: 24 mar 2020, 08:26
autor: teodor
Nasz Orionek średnio raz w miesiącu jeździ z nami do rodziców. Przyzwyczajany był od małego. Nigdy nie było z tym problemu. Odległość, to jakieś 120 km więc około 2 godzin jazdy. W transporterku idzie spać i budzi się już na miejscu. Wychodzi przeciąga się i wyprostowaną kitą idzie sępić o wołowinkę. U rodziców ma też mały drapaczek i oczywiście kuwetę. Także ja uważam, że można z kotkiem podróżować, tylko trzeba go przyzwyczaić. Oczywiście co kot, to inny charakter więc trzeba obserwować czy mu się krzywda nie dzieje. Nic na siłę.
Re: Hopkins :)
: 24 mar 2020, 08:37
autor: yamaha
Dwa dni (w sensie wyjezdzacie w sobote rano i wracacie w niedziele wieczorem) to sobie kotek najspokojniej sam poradzi
Podwojna porcja chrupek (znaczy 2 miseczki pelne) i zwirek w drugiej kuwecie (moze byc karton niski jakis po prostu albo wieksza miska
), zeby kocisko nie mialo dyskomfortu jak juz w pierwszej bedzie "brudno".
I spokojnie mozna wyjezdzac
Jak na nieco dluzej, to "sprawdzicie z czasem" jak sie kotek w podrozy zachowuje i jak ja znosi.
Sa takie jak opisane powyzej, w podrozy po prostu spia (moja Missy ma tak samo, nie ma problemu z podroza), a sa takie, ktore panikuja i sie stresuja.
Tym bardziej jesli w to samo miejsce jezdzicie bardzo regularnie (kot sie do tego miejsca tez przyzwyczai i bedzie mial tam swoje nawyki)
Re: Hopkins :)
: 24 mar 2020, 08:49
autor: Luinloth
Ja myślę, że wiele zależy od kota. Domyślną opcją jest "kot w domu, opieka dochodzi". Eris przeżyła trzy przeprowadzki z nami: jedną na tydzień, drugą na trzy miesiące i dopiero ostatnia była docelowa. Za każdym razem była królową na włościach od momentu wyjścia z transporterka. Natomiast organicznie nienawidzi siedzenia w transporterku od pierwszej sekundy i dalej niż poza obręb naszego miasta bym z nią nigdzie nie jechała, bo wykończyłaby ją sama podróż
Z kolei Merlinek w transporterku nie płacze i raczej ciekawie zagląda przez siatkę, a jeździliśmy z nim do weta w Katowicach, więc to już trochę dłuższa droga. On też jest rezolutnym kotkiem i nie stresował się u nas pierwszego dnia, ale nie ma takich doświadczeń podróżniczych, jak Erisia
Re: Hopkins :)
: 24 mar 2020, 09:40
autor: Tulipania
Karioka pisze: ↑24 mar 2020, 08:25
Śliczniutki
Nie żebym była histeryczką. Ale z takimi małymi rzeczami to bym uważała. Bo to chwila moment i połknie. Skończyć może się różnie.
Osobiście nie lubię piórek, nitek i tym podobnych.
Świetną zabawką może się okazać kulka papieru, albo tutka po taśmie izolacyjnej. Zwykle są to najlepsze zabawki na świecie.
Tak, tak..jak coś się urwie w trakcie zabawy, to mu zaraz zabieram.Nawet wczoraj robiąc to zdjęcie zastanawiałam się czy mógłby takie piórko zjeść..no i mam odpowiedź:)Dzięki:)