Creme pisze:
Annart dziękuję za wspaniały dom dla czarnego murzynka - niech żyje z Wami przez długie lata w szczęściu i zdrowiu.
Ulo kochana, to ja Ci dziękuję za tę kupkę czarnego szczęścia
...
nie wyobrażam sobie jak mogłam wcześniej żyć bez niej i bez Pillołka.
Wczoraj Tummy wróciła do swych korzeni i dyndała na firance
wyrosła bardzo podobna z wyglądu do Omenki, a z charakteru...jak juz pisałam do pani Eli w mailu Tummisia z niedotykalskiej stała się nadwornym miziakiem... szczególnie łazienkowym... codziennie, nie ważne, o jakiej godzinie ktoś kończy z nas szałer, Tummik już drapie w drzwi od łazienki i jęczy z zniecierpliwienia, żeby ją wpuścić... a potem masakra.. kładzie się pod nogami na dywaniku i mruczy, i ociera, i napiera mordką, i jęczy od głaskania, i na plecki,i boczki, i brzuszkiem do góry, i znów napiera, i tak 10 min... a potem koniec... wychodzi i idzie spać... innym razem jest jak na kwasie i goni coś czego nie ma... rozczula nas niesamowicie i rozpływamy sie na kałużę... taki mały glupeczek i niezdarka z niej... ojojoj...^.^` i niestety też mała kluseczka... strasznie się zaokrągliła, brzuszek w romb. nie ma w niej tyle chęci do ruchu co u Pillow... leniuszek z niej...raczej uczestniczy w zabawach biernie, wodząc oczyma:) lubi kuleczkę w torze, tasiemkę łapką poszturchać... czasem się pogoni z Pillow po domu i po szafach, ale max 5 min.
trzeba zaczekać na muchy na balkonie
to ją ruszy.
no, teraz wróciłam z pracy i kocice ze szczęścia ganiają się nawzajem po domu jak rumaki jakieś. juz 30 min non stop, patataj patataj...
i w końcu się nie bija, nie kopia i nie sa zazdrosne o siebie, a teraz nawet się przytulkają.. ale częściej to Tummiczek przychodzi do Pillow.
nie mam wielkiego domu, zaledwie trzydzieści dwa m2, ale duzo tu miłości do naszych futer, mam nadzieje ze czują się tu dobrze i bezpiecznie