Re: Miot Q - Arabica i Fado
: 09 gru 2014, 13:23
<diabeł>
Aparatu nie ma <diabeł>
U mnie małe nieszczęście, samochód skasowany, to znaczy nie miałam żadnego wypadku, ale zepsuł się tak, że nie ma co naprawiać. To był mój ukochany samochód, nigdy mnie nie zawiódł, nawet ta ostatnia rzecz wydarzyła się w centrum miasta, a przecież jeździłam tego dnia dużo, jeszcze wtoczył się ostatkiem sił w alejkę, żebym pchać nie musiała, pod latarnią, żebym po ciemku na Bohdana czekać nie musiała, no niestety, silnika w 14 letnim samochodzie naprawiać nie będziemy. Trzeba jakiekolwiek pieniądze za resztę zwłok spróbować odzyskać, chociaż czarno to widzę.
W każdym razie Bohdan zabrał aparat, żeby corpus delicti obforografować, i teraz pewnie to potrwa <lol>
Żartuję, zaraz wychodzę do pracy, i odbiorę aparat, zdjęcia samochodu już zrobione, teraz tylko żeby się przydały, a najlepiej jeszcze przed świętami <lol>
Dobrze, że drugi staruszek jest w domu, bo ja bez samochodu nie mogłabym pracować.
Aparatu nie ma <diabeł>
U mnie małe nieszczęście, samochód skasowany, to znaczy nie miałam żadnego wypadku, ale zepsuł się tak, że nie ma co naprawiać. To był mój ukochany samochód, nigdy mnie nie zawiódł, nawet ta ostatnia rzecz wydarzyła się w centrum miasta, a przecież jeździłam tego dnia dużo, jeszcze wtoczył się ostatkiem sił w alejkę, żebym pchać nie musiała, pod latarnią, żebym po ciemku na Bohdana czekać nie musiała, no niestety, silnika w 14 letnim samochodzie naprawiać nie będziemy. Trzeba jakiekolwiek pieniądze za resztę zwłok spróbować odzyskać, chociaż czarno to widzę.
W każdym razie Bohdan zabrał aparat, żeby corpus delicti obforografować, i teraz pewnie to potrwa <lol>
Żartuję, zaraz wychodzę do pracy, i odbiorę aparat, zdjęcia samochodu już zrobione, teraz tylko żeby się przydały, a najlepiej jeszcze przed świętami <lol>
Dobrze, że drugi staruszek jest w domu, bo ja bez samochodu nie mogłabym pracować.