Jej, nie wiem, co napisać... Strasznie współczuję i ściskam Was mocno.
Trzymajcie się cieplutko, mam nadzieję, że sekcja rozwieje wszelkie obawy o zdrowie Kinaja.
Tak trudno nam nawet uwierzyć, siedze sobie w salonie i obserwuje biednego Kinaja jak chodzi i szuka swojej przyjaciólki, o tej porze zawsze zaczynały się ich wieczorne wspólne harce, gonitwy i zabawy do późnego wieczora, jakoś dziwnie się siedzi i słyszy cisze w mieszkaniu.My zapewne poradzimy sobie ale boje się o Kinajka
dziękujemy za wszystkie miłe slowa wsparcia i otuchy.