AnulkaJG pisze:(...)
Pani Dorotka kastruje kotki przed oddaniem (jest to wczesna kastracja), opowiadala mi o tym duuuzooo i wiem, ze wie co robi... Nie ma od tego odstepstw, wyjatkow...
Ja na swej drodze napotkalam lekarza weterynarza... i naopowiadal mi duuuzo o tym (odwrotnosc tego co uslyszlam od Pani Dorotki) i po prostu nie dam rady udzwignac tego... nie chce kazdego dnia zastanawiac sie patrzac na swojego kociaka czy wszystko jest/bedzie dobrze... to byloby wbrew sobie i na pewno nie wyszloby na dobre nikomu...
(...)
Ja bardzo przepraszam, że odpowiadam w pośpiechu, ale chciałam tak na gorąco odpisać, a właśnie wychodzę z domu.
Ostatnio mój Gato miał zapalenie pęcherza. Nie zagłębiając się w szczegóły, weterynarze, włącznie z moją ukochana Panią weterynarz przerazili się jak usłyszeli, że kot był wcześnie kastrowany. Zrobiłam Gato badania moczu i usg... i co... i wszystko jest bardzo dobrze! Gato jest zdrów jak rydz! Co moja Pani wetka, przyjęła z lekkim zdumieniem, bo spodziewała się, że usg pokaże coś niedobrego.
Sporo na ten temat rozmawiałam z moją wetką i ona mówiła, ze tak ich uczyli, że kastrować należy w późniejszym okresie życia. Nasi weterynarze bardzo ośmiewają "amerykańskie badania" z których wynika, że wczesna kastracja nie szkodzi kotom. Proszę bardzo, można się z tego śmiać, tylko tak się składa, że w Polsce nikt takich badań nie robi.
Zresztą, ktoś jednak te kotki kastruje... weterynarz, czyż nie.
Po prostu zdania na ten temat wśród samych weterynarzy są mocno podzielone.
To samo się zresztą tyczy zmiany karmy po kastracji, większość wetów wciska karmę dla kastratów.
Ja uparcie, raz w miesiącu będę robić Gatonowi badania moczu. Jak na razie wszystko jest ok. I najwyraźniej karma wzrostowa, którą nadal dostaje krzywdy mu nie czyni, a wręcz przeciwnie, bo rośnie na niej bardzo ładnie <diabeł> A też się nasłuchałam u weta, że kot będzie po niej chorować (drogi moczowe).
Aniu, nie chcę na siłę przekonywać. Podjętą decyzję nawet rozumiem. Ja przy pierwszej kotce też czekałam z kastracją do pierwszej rujki, bo tak radził mi wet. Jaka szkoda, że nie wspomniał, że gdybym kastrowała ją przed pierwszą rujką to miałabym gwarancję, że nie zachoruje na raka sutków. A tak, jest takie ryzyko
Przepraszam, za ten <offtopic> w wątku kociaków <oops>
Trzymam Aniu kciuki, za znalezienie swojego kotka :-)