Dorota pisze:Renia pisze:Kwestia wczesnej kastracji jest sprawą wywołującą wiele kontrowersji, mój weterynarz jest jak najbardziej za, więc obie moje kotki wykastrowane zostały jeszcze przed pierwszą rujką, dla ich zdrowia.
i tak jest, tylko że w tym przypadku chodzi o zupełnie małe kociaki, które nie opuściły jeszcze swojej hodowli <oops> .
ale i na temat tego czy kastrowac przed czy po pierwszej rujce sa podzielone zdania wśród weterynarzy.
Wg mnie lepiej kastrowac kociaki gdy okres dojrzewania się jeszcze nie zaczął niż brutalnie go przerywac kastracją w trakcie, kociak wykastrowany wcześnie w okresie dojrzewania lepiej sobie radzi z brakiem jąder czy jajników niż gdy mu sie je nagle zabierze w okresie burzy hormonalnej. Tak mi kiedyś wet wytłumaczył. Fakt, ze to wet mający kontakt z wetami w USA i czytający dużo, bywający na zagranicznych konferencjach.
Bo niestety i wśród wetów są konowały, sa racy dla których to tylko praca i tacy którzy poza wiedzą zdobyta na studiach już nic więcej się nie nauczą bo im sie nie chce. Tacy też wyrażają opinię. Słyszałam opinię od weta, że panleukopenni nie ma

Słyszałam opinie nie raz i nie sto, ze kotka musi mieć miot raz dla zdrowia. Tego TEZ ucza nawet teraz (opinia od wetki dopiero co kończącej studia), a już od dawna wiadomo, ze to ogromna bzdura. Miałam wiele, wiele bezdomnych kociąt na odchowaniu i leczeniu i na prawdę wiele przeszłam z wetami. Niestety mało jest tych porzadnie wyedukowanych, nawet w Warszawie gdzie jest uczelnia weterynaryjna, a co dopiero w jakiś mniejszych miastach
Takie życie, ze i w weterynarii jesteśmy... może nie sto lat za murzynami, ale daaleeeko nam do czołówki. Zwyczajnie brak nam (krajowi, uczelniom, wetom) pieniędzy na badania. A jak ktoś inny je zrobi, to trzeba obśmiać.