Re: Dafne Szkrabek*PL :)
: 06 kwie 2014, 22:53
Witam.
Od 3 dni mamy w domku nową kotkę,zwykły pregowany dachowiec.Wzięliśmy ją ze schroniska,nikt jej nie chciał bo jest po wypadku i ma krzywe bioderka,źle się zrosło i mała ma jakby przykurcz nóżek,wygląda jak chodzi jakby się cały czas czaiła.Mi i mężowi absolutnie to nie przeszkadzało.
Byłą taka biduleńka,brudna i śmierdziała jak w gnojowniku(autentycznie),chuda aż kości widac z daleka.
Ale jak pan ze schroniska mi ją dał na recę to padłam.....no pysiol bomba,łagodniutka,nie uciekała,siedziała grzecznie na rękach,w ogóle się mnie nie bała i momentalnie włączyła traktorek
Od jakiegoś już czasu myśleliśmy z mężem nad dokoceniem,ale nie wiedzięliśmy czy kupować kota rasowego czy poszukac gdzieś "dachowca"...
Akurat jechaliśmy do teściów i po drodze jest schronisko które przyjeło i zaopiekowało się suczką,którą jak sądzę uratowałam bo przy ruchliwej drodze wylotowej z miasta ją dostrzegłam jak wije się na poboczu.Mąż stanął na awaryjnych a ja poleciałam zobaczyć i to była około 3-4 miesięczna psinka,która chyba została potrącona przez samochód i miała niewładne nóżki i nie mogła się podnieść.
Zadzwoniliśmy do straży miejskiej,przyjechali w umówione miejsce i zabrali sunię do weterynarza.
Ale do rzeczy......
Nie mięliśmy przy sobie transporterka bo się nie spodziewaliśmy,to był spontan.
Całą drogę do domu malutka koteczka siedziała sobie z tyłu na półeczce(mamy kombi)i patrzyła za okno,tylko kilka razy miałknęła.....
Po wejściu do domu nasza Puchata zaczęła na mnie syczeć i pacnęła mnie łapą jak chciałam ją pogłaskać ale nie miałam nowej kotki na rękach,zostawiłam ją w przedpokoju.Widocznie czuła zapach innego kota.
W ogóle to cały dzień na mnie syczała ilekroć chciałam się do niej zbliżyć,była obrażona i uciekała ode mnie....Nie była już pępkiem świata :-)
Syczała na Raję i pokazywała jej kto tu rządzi i czyj to dom.
A po 2 dniach role się odwróciły bo teraz Puchata już chciałaby się bawić i co chwilę łapą zaczepia Raję i skacze przy niej a Raja wydaje z siebie takie dżwięki jakby dziecko płakało.....trzyma ją na dystans i nie chce się wcale bawić.
Jednak sukces jest juz bo jedzą blisko siebie i śpią blisko siebie....
Nie wiem ile jeszcze potrwa ten dystans nowej kotki do "starej" ale mam nadzieję zobaczyc je niedługo bawiące się i śpiące razem.....
Nowa kotka jest odrobaczona i dostała antybiotyk bo kichała.....miała troszkę podwyższoną temperaturkę.
Sierść czyściutka bez pasożytów bo wet dokładnie pod lampą sprawdzała i dość długo.
Oczka zdrowe,uszka czyste...apetyt ma taki,że nie mogę uwieżyć,co godzinę około je,ale wet mówiła,że to normalne,musi nabrać teraz ciałka.
Jutro zrobię fotki Raji jak kupię baterie do aparatu...
Od 3 dni mamy w domku nową kotkę,zwykły pregowany dachowiec.Wzięliśmy ją ze schroniska,nikt jej nie chciał bo jest po wypadku i ma krzywe bioderka,źle się zrosło i mała ma jakby przykurcz nóżek,wygląda jak chodzi jakby się cały czas czaiła.Mi i mężowi absolutnie to nie przeszkadzało.
Byłą taka biduleńka,brudna i śmierdziała jak w gnojowniku(autentycznie),chuda aż kości widac z daleka.
Ale jak pan ze schroniska mi ją dał na recę to padłam.....no pysiol bomba,łagodniutka,nie uciekała,siedziała grzecznie na rękach,w ogóle się mnie nie bała i momentalnie włączyła traktorek
Od jakiegoś już czasu myśleliśmy z mężem nad dokoceniem,ale nie wiedzięliśmy czy kupować kota rasowego czy poszukac gdzieś "dachowca"...
Akurat jechaliśmy do teściów i po drodze jest schronisko które przyjeło i zaopiekowało się suczką,którą jak sądzę uratowałam bo przy ruchliwej drodze wylotowej z miasta ją dostrzegłam jak wije się na poboczu.Mąż stanął na awaryjnych a ja poleciałam zobaczyć i to była około 3-4 miesięczna psinka,która chyba została potrącona przez samochód i miała niewładne nóżki i nie mogła się podnieść.
Zadzwoniliśmy do straży miejskiej,przyjechali w umówione miejsce i zabrali sunię do weterynarza.
Ale do rzeczy......
Nie mięliśmy przy sobie transporterka bo się nie spodziewaliśmy,to był spontan.
Całą drogę do domu malutka koteczka siedziała sobie z tyłu na półeczce(mamy kombi)i patrzyła za okno,tylko kilka razy miałknęła.....
Po wejściu do domu nasza Puchata zaczęła na mnie syczeć i pacnęła mnie łapą jak chciałam ją pogłaskać ale nie miałam nowej kotki na rękach,zostawiłam ją w przedpokoju.Widocznie czuła zapach innego kota.
W ogóle to cały dzień na mnie syczała ilekroć chciałam się do niej zbliżyć,była obrażona i uciekała ode mnie....Nie była już pępkiem świata :-)
Syczała na Raję i pokazywała jej kto tu rządzi i czyj to dom.
A po 2 dniach role się odwróciły bo teraz Puchata już chciałaby się bawić i co chwilę łapą zaczepia Raję i skacze przy niej a Raja wydaje z siebie takie dżwięki jakby dziecko płakało.....trzyma ją na dystans i nie chce się wcale bawić.
Jednak sukces jest juz bo jedzą blisko siebie i śpią blisko siebie....
Nie wiem ile jeszcze potrwa ten dystans nowej kotki do "starej" ale mam nadzieję zobaczyc je niedługo bawiące się i śpiące razem.....
Nowa kotka jest odrobaczona i dostała antybiotyk bo kichała.....miała troszkę podwyższoną temperaturkę.
Sierść czyściutka bez pasożytów bo wet dokładnie pod lampą sprawdzała i dość długo.
Oczka zdrowe,uszka czyste...apetyt ma taki,że nie mogę uwieżyć,co godzinę około je,ale wet mówiła,że to normalne,musi nabrać teraz ciałka.
Jutro zrobię fotki Raji jak kupię baterie do aparatu...