yamaha pisze:jasminka pisze:Może poszukaj opiekuna który ma domek z ogródkiem i mogła by wychodzić tak jak kotka od Yamahy ?
Dokladnie to samo sobie pomyslalam......
Wiem, ze kochasz Raje, ale moze DLA JEJ DOBRA pomyslalabys o oddaniu jej komus, kto ma dom z ogrodem albo duzy taras, nawet osiatkowany....
Skoro tak bardzo "teskni" za powietrzem, co bedzie sie dzialo, jak urodzisz ? Przeciez wtedy nie bedziesz miala czasu na wyprowadzanie kota....
Coraz czesciej sobie o tym myślę.....powoli zaczyna jej skowyt być męczący,staje pod drzwiami wyjściowymi,lub pod drzwiami do naszej sypialni(nawet o 6 rano) i na prawdę ujada jak najęta,nie daje spać,jak ją wzięłam do naszego pokoju,mając nadzieję,ze się przy nas troche uspokoi(może za nami tęskniła),to pierwsze co to wskoczyła na parapet i gapiła się w okno cały czas ujadając.To nie sa zwykłe miauczenia,to wycie i lament jakby dziecko płakało,jakby wilk wył do księżyca....głośne i długie.Nie dała spać wcale,jak ją wziełam do łóżka,zaczęłam głaskać,tulić i ją uspokajać to mi się wyrywała i miauczała,nawet mnie francol mały lekko ugryzła zebym ją puściła i znów na parapet i serenady....
nie mam do niej sił powoli,jak sie dziecko urodzi to nie wyobrażam sobie aby tak dalej wyła bo ja będę chciała wykorzystać krótki czas kiedy dziecko śpi na odpoczynek czy inne czynności.
nawet mój 3,5 latek nie jest taki głośny jak Raja.
Zaczynam coraz częsciej niestety myśleć,zeby ją jednak komuś oddać.Nie wiem jednak jak to przeżyje mój synek,bo on ją mocno kocha i ciagle ją tuli i głaska...
Poczekam z decyzją jak mąż w weekend osiatkuje w końcu balkon,jeśli wychodzenie na niego i przesiadywanie nic nie da i Raja dalej będzie ujadała to niestety bedę zmuszona szukac dla niej domku z wychodzeniem.Ona jest przekochanym kotkiem,łasi się niemożliwie i ciągle za nami chodzi....małego kocha ogromnie.....ale jest mocno uciażliwa z tą tęsknotą już,za bardzo i za często.
Dzisiaj postaram się ją nagrać choć krótko i Wam puszczę bo nie chcę potem oskarzeń,że się pozbywam kota pod "byle pretekstem"....
I faktycznie-jak się dziecko urodzi ja nie bedę miałą kiedy wychodzić z nią na dwór nawet raz dziennie,macie rację.jedyna nadzieja jeszcze w tym balkonie,ale jak to sie nie sprawdzi to ja sie poddaję....bo nie wypuszczę jej za rzadne skarby samej.....za mocno ja kocham aby ją skrzywdzić.Musi mieć normalny dom w wychodzeniem....tylko gdzie ja znajde taki dom? ech....