Oskar jestem :)
- Małgorzata
- Posty: 723
- Rejestracja: 29 maja 2011, 17:59
-
- Posty: 48
- Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:23
- AgnieszkaP
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 4857
- Rejestracja: 24 lut 2011, 16:16
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa
- manita
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 3446
- Rejestracja: 26 lip 2010, 17:31
- Kontakt:
-
- Posty: 48
- Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:23
No i jesteśmy już po zabiegu, uf..
Oskar po zabiegu wrócił do domu wieczorkiem w piątek, w stanie malo kontaktowym z małymi przebłyskami przebudzenia. Polożyliśmy go na podłodze według zaleceń weta żeby jak będzie odzyskiwał powoli świadomość niespadł z wysokości. Nockę ogólnie mieliśmy nieprzespaną ponieważ jak zaczął sie powoli budzić to chciał się przemieszczać ale za daleko to nie udawało mu się bo sił starczało na kilka kroków, w zasadzie kroków to za dużo powiedziane bo przednie łapki ciągnęły resztę kota. Na siłe chciał się dostać na swój nocny ulubiony fotel. Wiedząc że Oskar może wymiotować czy siusiać pod kocyk podłożyliśmu folię, ale nasz Oskar to przecież dobrze wychowany kocór i zataczając się a momentami ciągnąc tylne łapki za sobą przez pół pokoju, korytarz dotarł do kuwety i tam załatwił swoje potrzeby <ok> (tym normalnie nas rozwalił <serce> ) W sobote powoli dochodził do siebie zaczął pić i jeść małymi porcjami. A dziś to od świtu wróciła już codzienność wskok do naszego łożka i głośne mruczenie. Oskar już w swojej dawnej rozbrykanej formie <ok>
Pozdrawiamy.
Oskar po zabiegu wrócił do domu wieczorkiem w piątek, w stanie malo kontaktowym z małymi przebłyskami przebudzenia. Polożyliśmy go na podłodze według zaleceń weta żeby jak będzie odzyskiwał powoli świadomość niespadł z wysokości. Nockę ogólnie mieliśmy nieprzespaną ponieważ jak zaczął sie powoli budzić to chciał się przemieszczać ale za daleko to nie udawało mu się bo sił starczało na kilka kroków, w zasadzie kroków to za dużo powiedziane bo przednie łapki ciągnęły resztę kota. Na siłe chciał się dostać na swój nocny ulubiony fotel. Wiedząc że Oskar może wymiotować czy siusiać pod kocyk podłożyliśmu folię, ale nasz Oskar to przecież dobrze wychowany kocór i zataczając się a momentami ciągnąc tylne łapki za sobą przez pół pokoju, korytarz dotarł do kuwety i tam załatwił swoje potrzeby <ok> (tym normalnie nas rozwalił <serce> ) W sobote powoli dochodził do siebie zaczął pić i jeść małymi porcjami. A dziś to od świtu wróciła już codzienność wskok do naszego łożka i głośne mruczenie. Oskar już w swojej dawnej rozbrykanej formie <ok>
Pozdrawiamy.