Lucek (Inero Anpami Line*PL) i Nori Agilis Cattus
- Anka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1523
- Rejestracja: 28 mar 2010, 20:41
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Poznań
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Trzymamy mocno kciuki 
Kot będzie przysypiał. Może być zimny - wyziębienie po narkozie jest rzeczą normalną - trzeba zapobiegać utracie ciepła, niekiedy lekko dogrzewać. Wrażenie jest dość niesamowite, bo jeśli kot jest wyziębiony, robi wrażenie sztywnego.
Może wymiotować, i to nie raz, chociaż najczęściej to jednorazowy epizod.
Jeśli będzie bardzo słaby, może się zsiusiać "pod siebie". Koty są bardzo czyste, więc coś takiego zazwyczaj je przeraża - zmień podkład, i wytrzyj, co się da. Jak się zupełnie otrząśnie - umyje się

Kot będzie przysypiał. Może być zimny - wyziębienie po narkozie jest rzeczą normalną - trzeba zapobiegać utracie ciepła, niekiedy lekko dogrzewać. Wrażenie jest dość niesamowite, bo jeśli kot jest wyziębiony, robi wrażenie sztywnego.
Może wymiotować, i to nie raz, chociaż najczęściej to jednorazowy epizod.
Jeśli będzie bardzo słaby, może się zsiusiać "pod siebie". Koty są bardzo czyste, więc coś takiego zazwyczaj je przeraża - zmień podkład, i wytrzyj, co się da. Jak się zupełnie otrząśnie - umyje się

- Anka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1523
- Rejestracja: 28 mar 2010, 20:41
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Poznań
- Renia
- Posty: 1142
- Rejestracja: 11 cze 2009, 17:18
Hmm mój wet zalecił odstawienie wody na 6h przed zabiegiem. Najlepiej zadzwoń do niego i zapytaj dokładnie, bo być może zależy to od podawanego środka usypiającego.
Mój tłumaczył abstynencję tym, żeby później kotek nie wymiotował i nie zachłysnął się własnymi wymiocinami.
Zastosowałam się do jego rad i nie wymiotowała.
Mój tłumaczył abstynencję tym, żeby później kotek nie wymiotował i nie zachłysnął się własnymi wymiocinami.
Zastosowałam się do jego rad i nie wymiotowała.
- Anka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1523
- Rejestracja: 28 mar 2010, 20:41
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Poznań
dzięki dziewczyny. Zadzwonilismy do weta i powiedział, że wode mozemy zostawic. teraz Lucenty pożarł mokre. Suche zostawiam mu do 2 w nocy. Nastawiam sobie budzik. On zawsze tak ma, że je w momencie gdy my sie połozymy spac, a właśnie wróciłam z pracy, więc za jakies 30 minut sie kłade, wtedy on sie naje i mu miche opróżnię..
- Anka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1523
- Rejestracja: 28 mar 2010, 20:41
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Poznań
jesteśmy po zabiegu. Całośc trwała ok 20 minut. przyjechalismy z kotkiem do lecznicy, pan go wziął razem z transporterem, po 20 minutach mogłam go zabrac. kotek był wybudzony, ale taki jakby lekko nietomny, pan nawet powiedział, bysmy jeszcze chwilkę pobyli w lecznicy zanim on zupełnie nie oprzytomnieje. Chwilkę jeszcze poczekalismy, było widac, że kotek przytomny, ale mimo to strasznie oszołomiony leżał jak szmaciana lalka i tylko patrzył i oddychał i strzygł uszami :-) Jak tylko wyszlismy z lecznicy na dwór, jak wiaterek na niego powiał, to momentalnie podniósł głowę i zaczął się rozglądac.
Musiałam jeszcze do optyka wskoczyc małego iz abralismy Lucka ze sobą, bo bałam się go w aucie samego zostawiac i taki spacer gowną ulicą bardzo głośną chyba dobrze mu zrobił, bo momentalnie oprzytomniał i się rozglądał na tyle na ile pozwoliły szpary w transporterku.
U weta dzisiaj kolejka była okromna na 7 kotów 2 psy <mrgreen> <mrgreen> <mrgreen> ale na szczęście my bylismy umówieni. Zakropliliśmy go dodatkowo frontlainem i kupilismy tabletke bo czas na odrobaczenie jest i podamy mu ją w niedziele, bo wet stwierdził, że jak on po zabiegu poda, to kocuro może jej nie wchłonąc jak trzeba i może lek nie zadziałac jak powinien.
W domu koto momentalnie pokustykał do misek zygzakiem. Nasypałam mu suchej karmy. Podjadał i przysypiał nosem w misce. PO chwili obserwacji zabrałam mu suche i dałam mokre, bo kotto miał roblem z jedzeniem. niby brał do pyszczka kulki, ale niezbyt szło mu gryzienie i połykanie i przy probach po prostu kulki karmy mu wypadały z pyska, zaczynał nawet miałkolic nad miską, za to saszetkę swojego ulubionego miamora różowego dla kociaków sprzątnął bez problemów jak tylko wsadziłam 1/3 saszetki do miski. po jakims czasie podałam mu kolejną porcyjkę i znow opędzlował doc zsyta miskę. Za jakis czas podam mu resztke z saszetki, a mokre chyba wystawię dopiero jutro, by się w nocy nie denerwował, że mu jedzenie nie idzie i by się niepotrzebnie nie krztusił, bo momentami chrupki podczas prób przelykania mu sie cofały, a mokre nie.
Troszke chyba popuscił siku w momencie gdy przysypiał z nosem w misce z suchą karma, ale żadnych wymiotów nie stwierdziliśmy ani przed, ani po jedzeiu. Przed chwilką wysikał się do kuwety i to tyle...
Nadal jest lekko senny i otumaniony i chyba mu trochę cięzko jeszcze się chodzi bo majta tylnymi łapami czasami podczas chodzenia. Ale będzie dobrze, bo raczej już widac, że zapewne będzie.
Kastrowalismy u weta Lucka, którego do kastracji właśnie polecił nam hodowca. Od początku chodzimy do tego własnie, bo wczesniej nie mielismy "swojego" bo nie mielismy wczesniej zwierząt, a polecona lecznica na ul. Zbąszyńsiej w Poznaniu sprawdziła się doskonale. I moge polecac każdemu, zresztą tu na forum też są o niej bardzo dobre opinie.
Dzięki za rady przed kastracją dziewczyny
Musiałam jeszcze do optyka wskoczyc małego iz abralismy Lucka ze sobą, bo bałam się go w aucie samego zostawiac i taki spacer gowną ulicą bardzo głośną chyba dobrze mu zrobił, bo momentalnie oprzytomniał i się rozglądał na tyle na ile pozwoliły szpary w transporterku.
U weta dzisiaj kolejka była okromna na 7 kotów 2 psy <mrgreen> <mrgreen> <mrgreen> ale na szczęście my bylismy umówieni. Zakropliliśmy go dodatkowo frontlainem i kupilismy tabletke bo czas na odrobaczenie jest i podamy mu ją w niedziele, bo wet stwierdził, że jak on po zabiegu poda, to kocuro może jej nie wchłonąc jak trzeba i może lek nie zadziałac jak powinien.
W domu koto momentalnie pokustykał do misek zygzakiem. Nasypałam mu suchej karmy. Podjadał i przysypiał nosem w misce. PO chwili obserwacji zabrałam mu suche i dałam mokre, bo kotto miał roblem z jedzeniem. niby brał do pyszczka kulki, ale niezbyt szło mu gryzienie i połykanie i przy probach po prostu kulki karmy mu wypadały z pyska, zaczynał nawet miałkolic nad miską, za to saszetkę swojego ulubionego miamora różowego dla kociaków sprzątnął bez problemów jak tylko wsadziłam 1/3 saszetki do miski. po jakims czasie podałam mu kolejną porcyjkę i znow opędzlował doc zsyta miskę. Za jakis czas podam mu resztke z saszetki, a mokre chyba wystawię dopiero jutro, by się w nocy nie denerwował, że mu jedzenie nie idzie i by się niepotrzebnie nie krztusił, bo momentami chrupki podczas prób przelykania mu sie cofały, a mokre nie.
Troszke chyba popuscił siku w momencie gdy przysypiał z nosem w misce z suchą karma, ale żadnych wymiotów nie stwierdziliśmy ani przed, ani po jedzeiu. Przed chwilką wysikał się do kuwety i to tyle...
Nadal jest lekko senny i otumaniony i chyba mu trochę cięzko jeszcze się chodzi bo majta tylnymi łapami czasami podczas chodzenia. Ale będzie dobrze, bo raczej już widac, że zapewne będzie.
Kastrowalismy u weta Lucka, którego do kastracji właśnie polecił nam hodowca. Od początku chodzimy do tego własnie, bo wczesniej nie mielismy "swojego" bo nie mielismy wczesniej zwierząt, a polecona lecznica na ul. Zbąszyńsiej w Poznaniu sprawdziła się doskonale. I moge polecac każdemu, zresztą tu na forum też są o niej bardzo dobre opinie.
Dzięki za rady przed kastracją dziewczyny
