Mysza pisze:Kurczak rozczula. Mam nadzieję, że mu się uda. Ja nie mam dobrych doświadczeń z nie rosnącymi kociakami.
Nie ma to jak słowa otuchy <lol>
Mysza, mam świadomość, że w każdej chwili wszystko może się skończyć, i to nie tak, jak bym chciała. Ale nie uśpię kociaka tylko dlatego, że źle rokuje, chociaż miałam i takie rady, i rozumiem, że te osoby nie chciały źle, po prostu strach przed tym, że nie wyjdzie, jest zawsze ogromny, i też przemawiały przez nie złe doświadczenia. Nie jest w żaden sposób sztucznie podtrzymywany, nie wymaga leków, nie trzymają go przy życiu żadne sterydy. Po prostu z jakiegoś powodu nie był w stanie porządnie jeść, jak był mały, być może w wyniku zbyt długiego niedotlenienia, ale to ja przeciągnęłam go na tę stronę, i to moja odpowiedzialność. Im jest większy, tym większe porcje na raz zaczyna pochłaniać, i jego przyrosty w tej chwili robią się zupełnie normalne. Tyle, że nie nadrobią długo różnicy, jaka wytworzyła się przez pierwsze 4 tygodnie. Nie mówiąc o "zgubionym" tygodniu, w którym trzeba było wrócić do wagi urodzeniowej. Nie wiem, czy Kokido przetrwa, ale to tortura jedynie dla mnie, no i Agnieszki, na pewno nie dla Kokido, który nie jest świadomy swoich rozmiarów, skacze na "starszego" brata, a wczoraj próbował nawet zaczepiać Clio, który jest z nami do końca maja. Tortura niepewności tylko dla mnie, dla niego spokojne życie, bez sond, strzykawek, tabletek, i jakichkolwiek innych wynalazków. Więc pobędzie z nami tak długo, jak uzna za stosowne. Jeśli okaże się, że wyrośnie ze swoich przypadłości, ktoś będzie miał naprawdę fantastycznego kota. Jeśli się nie uda, będę miała świadomość, że stworzyłam mu najlepsze warunki, jak mogłam, i jego życie, chociaż krótkie, na pewno nie było dla niego przykre.
Musiałam ze względu na Kokido zrobić specjalny plac zabaw, mnóstwo tuneli z kartonów, bo Edzio bardzo lubi na niego zapolować, chociaż przychodzi mu to coraz trudniej, bo Kokiduś coraz szybszy i sprytniejszy, i już nie raz wystrychnął Edzia na dudka, chowając się w kartonowej dziurce, a potem wychodząc od tyłu łapiąc "starszaka" za ogon <lol>