To prawda, szylkretka czarna jest po prostu mega. Niestety, to kolor dla koneserów, więc sobie poczeka

Ale jest świetna.
Yamaha, nad czarnulką muszę dużo pracować, jest delikatna jak mgiełka, gdyby nie kolor, który jest z tych "groźnych" i "straszących", byłaby doskonałym kotem terapeutą, to znaczy zapowiada się na taką. Spokojna, cichutka, mięciutka w rękach, zadziwiona i ostrożna, ale uczy się szybko, czego nie trzeba się bać - to bardzo dobry znak. Przez tę swoją naturę jako ostatnia podchodzi do jedzonka, zaczęłam już karmić ją osobno, żeby nie miała stresu związanego z dopychaniem się do mięska. Trochę śmieszna, z wielkimi sowimi oczami, ale okrąglutka. Zobaczymy, jak będzie rosła, ona pewnie też się przez ten swój kolor zasiedzi, a pomyśleć, że rok temu na czarne była kolejka
Sonia pisze: ↑23 paź 2018, 07:41
Śliczny miocik, jedynie kremaczek na razie wypłoszek taki

Ale wiadomo, jak to kremaczki, mają czas
Ten jest szczególny - to bardzo ładny w typie kotek, ale nie widać tego, bo trzy tygodnie temu... wyłysiał. Ten włos, który taki dziwny był na ostatnich zdjęciach, że próbował udawać LH, po prostu wypadł. Nie wiem, czy nie była to alergia na coś - ale nie bardzo wiem, na co, bo był tylko na mamusinym mleku wtedy. Pomyślałam o kocyku, bo przecież je piorę, i może on na mój płyn do prania bądź do płukania tak zareagował. Zaczęło się od czerwonych uszu, gdyby to był dorosły kot to zaraz szukałabym problemu w jedzeniu, ale on nic jeszcze nie jadł

Potem wyłysiał na głowie i na szyi, odrobinę na grzbiecie. Przezwaliśmy go Devon

Jak wyjęłam z kojca kocyk (zawsze go trzymam, dopóki kociaki nie nauczą się dobrze chodzić, żeby łapki się nie rozjeżdżały), zaczął odrastać. Teraz ma taki zarąbiście krótki meszek

Nie przeszkodziło mu to rozwijać innych organów, jest najmądrzejszy z całego miotu, nawiewał skutecznie z kojca i dwa dni mi zabrało znalezienie miejsca, którym się wymykał. Cała reszta towarzystwa patrzyła z zawiścią przez szybę, jak on bryka po pokoju, i nikt tego tajemnego przejścia nie znalazł
