Maluchy z lampą i jeszcze niedosuszone, ale i tak się ucieszycie <mrgreen>
Moja dzielna Inusia znów musiała pogodzić się ze zmianą futerek, jeszcze jest trochę zdezorientowana, i muszę przy niej siedzieć, żeby karmiła nowe maluszki, zupełnie, jakby moja obecność była gwarantem, że wszystko jest na swoim miejscu. Roszady tu mamy nieustające, ale to żadna praca w porównaniu z ubiegłorocznym karmieniem. Najstarsze maluchy poszły do Gatty, bo trzeba ją szybko uruchomić, jeśli chodzi o mleko, a te smoki najmocniej nad nią popracują. Troszkę im dziś w brzuszkach nie będzie za pełno, ale jutro już będzie dobrze - Arabikę uruchomili błyskawicznie.

