Miot N: Arabica i IC Clearence von Macola 13*DE
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Miot N: Arabica i IC Clearence von Macola 13*DE
Miało być dopiero jutro, ale jesteście szybsi <lol>
Ja dziś tylko w telegraficznym skrócie - na razie ciągle jesteśmy w takim komplecie, jak na zdjęciu, ale dwa koteczki ciągle są z nami na kredyt. Arabica najpierw bardzo się zmęczyła pierwszym kociaczkiem, czarną szylkretką widoczną na zdjęciu po prawej, koteczka rodziła się "na sucho", i wydostała się na świat bez oddechu, ale dość szybko zaskoczyła. Niestety, bardzo długo bąbelkowała noskiem i furczało w klatce, zabezpieczyłyśmy ją z panią doktor antybiotykiem, ale ona ciągle ma słabsze napięcie mięśniowe, i słabo ssie, czyli ciągle z oddychaniem problemy. Potem szło dość dobrze, kremowy bikolor też dał nam do wiwatu, oczywiście stópki tylko wychynęły, więc moje ukochane ciągnięcie znów <lol> I tak do piątego w miarę sprawnie, potem się zatrzymało, ale wydawało mi się, że jeszcze coś czuję, i że nawet mnie kopnęło. Po pół godzinie już nie umiałam namacać maluszka, a nawet, jeśli coś namacałam, już się nie ruszało. Nie mieliśmy też kompletu łożysk, więc zabrałam Arabikę do transportera i do lekarza, na USG najpierw pusto i pusto, ale moja pani doktor uparta, też jakoś ten brzuch nie bardzo jej pasował, i w końcu pod jakimś kątem zobaczyłyśmy kociaka. Wydawał się, niestety, nieżywy, chociaż w pewnym momencie uznałyśmy, że chyba jednak jeszcze trochę dycha biedaczek. Więc wapno i oksytocyna, i szybko do domu, a w domu Arabica zaczęła pracować, ja pod ogon, a tam mój ulubiony widoczek, czyli jeszcze poruszające się nóżki... Wydusiłyśmy dosłownie z Agnieszką to ostatnie kocię, już na bezdechu i bardzo silnie niedotlenione, bo oddech był tylko na masaż pełnym pyszczkiem, jak rybka. Ale wytarmosiłam ostatnie kremowe dzieciątko na tę stronę, dobrze, że pojechałam, bo to ostatni dzwonek był. W każdym razie to kociątko (na zdjęciu jeszcze zupełnie mokre) też na kredyt, bardzo słabo ssie, bardzo słabe napięcie mięśni, nie wiem, czy nam się uda.
Jakby tego było mało, rudasek odmawia jedzeni, na razie nie spadł z wagą, ale stoi w miejscu, co doprowadza mnie do rozpaczy, bo pozostali mają już po 2-3 gramy do przodu. Rudasek też stoi, jego trudno się karmi, też oddech nieustabilizowany, ale on przynajmniej żywotniejszy się wydaje.
No nic, na razie jest nas dużo, może dobre duszki pozwolą nam zostać w takim zestawie.
Ja dziś tylko w telegraficznym skrócie - na razie ciągle jesteśmy w takim komplecie, jak na zdjęciu, ale dwa koteczki ciągle są z nami na kredyt. Arabica najpierw bardzo się zmęczyła pierwszym kociaczkiem, czarną szylkretką widoczną na zdjęciu po prawej, koteczka rodziła się "na sucho", i wydostała się na świat bez oddechu, ale dość szybko zaskoczyła. Niestety, bardzo długo bąbelkowała noskiem i furczało w klatce, zabezpieczyłyśmy ją z panią doktor antybiotykiem, ale ona ciągle ma słabsze napięcie mięśniowe, i słabo ssie, czyli ciągle z oddychaniem problemy. Potem szło dość dobrze, kremowy bikolor też dał nam do wiwatu, oczywiście stópki tylko wychynęły, więc moje ukochane ciągnięcie znów <lol> I tak do piątego w miarę sprawnie, potem się zatrzymało, ale wydawało mi się, że jeszcze coś czuję, i że nawet mnie kopnęło. Po pół godzinie już nie umiałam namacać maluszka, a nawet, jeśli coś namacałam, już się nie ruszało. Nie mieliśmy też kompletu łożysk, więc zabrałam Arabikę do transportera i do lekarza, na USG najpierw pusto i pusto, ale moja pani doktor uparta, też jakoś ten brzuch nie bardzo jej pasował, i w końcu pod jakimś kątem zobaczyłyśmy kociaka. Wydawał się, niestety, nieżywy, chociaż w pewnym momencie uznałyśmy, że chyba jednak jeszcze trochę dycha biedaczek. Więc wapno i oksytocyna, i szybko do domu, a w domu Arabica zaczęła pracować, ja pod ogon, a tam mój ulubiony widoczek, czyli jeszcze poruszające się nóżki... Wydusiłyśmy dosłownie z Agnieszką to ostatnie kocię, już na bezdechu i bardzo silnie niedotlenione, bo oddech był tylko na masaż pełnym pyszczkiem, jak rybka. Ale wytarmosiłam ostatnie kremowe dzieciątko na tę stronę, dobrze, że pojechałam, bo to ostatni dzwonek był. W każdym razie to kociątko (na zdjęciu jeszcze zupełnie mokre) też na kredyt, bardzo słabo ssie, bardzo słabe napięcie mięśni, nie wiem, czy nam się uda.
Jakby tego było mało, rudasek odmawia jedzeni, na razie nie spadł z wagą, ale stoi w miejscu, co doprowadza mnie do rozpaczy, bo pozostali mają już po 2-3 gramy do przodu. Rudasek też stoi, jego trudno się karmi, też oddech nieustabilizowany, ale on przynajmniej żywotniejszy się wydaje.
No nic, na razie jest nas dużo, może dobre duszki pozwolą nam zostać w takim zestawie.
- Gosia i Ira
- Hodowca
- Posty: 1683
- Rejestracja: 25 lis 2008, 11:49
- Kontakt:
- AgnieszkaP
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 4857
- Rejestracja: 24 lut 2011, 16:16
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa