Miot O: Ino i SC Aramis Dąbrowa*PL
: 24 wrz 2012, 14:41
Inusia bardzo długo kazała mi czekać na swoje kolejne dzieci, najpierw oprotestowała jednego z kawalerów, potem długo nie rujkowała, potem zarujkowała w terminie, który był niewykonalny, jeśli chodzi o dowóz jej jaśnie pańskiej doopki do kawalera, jak więc w końcu zaciążyła, cieszyłam się bardzo. Niestety, brzuszek niewielki (odrobiła swoje hurtem za pierwszym razem <lol> ), śmiałyśmy się z Magdą z Krabriki, że te nasze kotki to chyba w ogóle w ciąży nie są. Obstrawiłyśmy, jak u mnie była, że u Ino są dwa, po cichutku licząc, że może jednak trzy. Okazało się, że oko miałyśmyu bardzo dobre, w brzuchu kryły się dwa kociątka <mrgreen>
Ino stwierdziła, że nie będzie się przejmowała przesądami a temat małych miotów, i chociaż ja byłam przygotowana na najróżniejse czarne scenariusze (dwukotnych miotów Clara zaserwowała mi wystarczająco duzo, żebym wiedziała, czego się spodziewać), i urodziła sprawnie, szybko, i bez histerii. Kociątka malutkie, więc było jej łatwiej, ale mimo wszystko praca, jaką wkładała w parcie, była naprawdę piękna
Mamy więc dziewczynkę, liliową szylkretkę, ona mi się nie bardzo podoba, to znaczy jako taka mi się podoba, ma mój ukochany lwi pyszczek, jak go widzę przy urodzeniu, to wiem, że kot jest mój <zakochana> , ale coś nam na razie dziewczynka kuśtyka. Waga 82 gramy, czyli jak to u mnie ostatnio, norma. Ma jednak bardzo marny odruch ssania, bardzo trudno ją przystawić, szybko zniechęca sie przy jedzeniu (płucka?), i w związku z tym trochę mnie martwi. Wagowo ruszyła odrobinkę do przodu, dwa gramiki, na pierwsze godziny życia nie jest źle, ale coś jest w niej takiego, co mnie martwi. Najgorsze to niejedzenie.
Po niej urodził się chłopczyk, czekoladowy (według mnie chłopczyk, patrząc na doopkę, ale Agnieszka ciągle uważa, że widzi na nim jakieś kremowe pasemka <lol> ), tak malutkiego kotka jeszcze nie miałam - 65 gramów <strach> Wiem, że do Kinusowej Leo jeszcze daleko, ale wystarczyło, żebym przesiedziała całą noc podtrzymując doopkę przy cycku i na poduszce elektrycznej. On, w przeciwieństwie do siostry, jest energicznym krzykaczem, przypina się ładnie, i już ma 5 gramów do przodu, co na 12 godzin po porodzie, przy tak małej wadze urodzeniowej, jest imponujące.
Nie wiem, co to będzie za miot, wszystko zależy od dziewczynki, która ma z nami pozostać, i od jej imienia. Teoretycznie wypada "O", ale nie będę Wam powtarzać, jakie propozycje tu wczoraj padały, od znanej marki żarówek, po różne inne, nie nadające się do powtórzenia neologizmy. W każdym razie jeśli dziewczynka zechce z nami pozostać, jej imię wyznaczy literkę dla całego miotu.
O zdjęcia nie proście, bo ja tu teraz Gatty muszę pilnować. Mamy termin na jutro, ona szersza niż dłuższa, ale Gatta jest krótka i zawsze tak potworzasto w ciąży wygląda. W każdym razie muszę jej pilnować bardziej niż Ino, bo tu konflikt mamy, więc wypatrywać trzeba ze zdwojoną uwagą. Zdjęcia będą, jak już uporam się z drug rodzącą, i odeśpię
Ino stwierdziła, że nie będzie się przejmowała przesądami a temat małych miotów, i chociaż ja byłam przygotowana na najróżniejse czarne scenariusze (dwukotnych miotów Clara zaserwowała mi wystarczająco duzo, żebym wiedziała, czego się spodziewać), i urodziła sprawnie, szybko, i bez histerii. Kociątka malutkie, więc było jej łatwiej, ale mimo wszystko praca, jaką wkładała w parcie, była naprawdę piękna
Mamy więc dziewczynkę, liliową szylkretkę, ona mi się nie bardzo podoba, to znaczy jako taka mi się podoba, ma mój ukochany lwi pyszczek, jak go widzę przy urodzeniu, to wiem, że kot jest mój <zakochana> , ale coś nam na razie dziewczynka kuśtyka. Waga 82 gramy, czyli jak to u mnie ostatnio, norma. Ma jednak bardzo marny odruch ssania, bardzo trudno ją przystawić, szybko zniechęca sie przy jedzeniu (płucka?), i w związku z tym trochę mnie martwi. Wagowo ruszyła odrobinkę do przodu, dwa gramiki, na pierwsze godziny życia nie jest źle, ale coś jest w niej takiego, co mnie martwi. Najgorsze to niejedzenie.
Po niej urodził się chłopczyk, czekoladowy (według mnie chłopczyk, patrząc na doopkę, ale Agnieszka ciągle uważa, że widzi na nim jakieś kremowe pasemka <lol> ), tak malutkiego kotka jeszcze nie miałam - 65 gramów <strach> Wiem, że do Kinusowej Leo jeszcze daleko, ale wystarczyło, żebym przesiedziała całą noc podtrzymując doopkę przy cycku i na poduszce elektrycznej. On, w przeciwieństwie do siostry, jest energicznym krzykaczem, przypina się ładnie, i już ma 5 gramów do przodu, co na 12 godzin po porodzie, przy tak małej wadze urodzeniowej, jest imponujące.
Nie wiem, co to będzie za miot, wszystko zależy od dziewczynki, która ma z nami pozostać, i od jej imienia. Teoretycznie wypada "O", ale nie będę Wam powtarzać, jakie propozycje tu wczoraj padały, od znanej marki żarówek, po różne inne, nie nadające się do powtórzenia neologizmy. W każdym razie jeśli dziewczynka zechce z nami pozostać, jej imię wyznaczy literkę dla całego miotu.
O zdjęcia nie proście, bo ja tu teraz Gatty muszę pilnować. Mamy termin na jutro, ona szersza niż dłuższa, ale Gatta jest krótka i zawsze tak potworzasto w ciąży wygląda. W każdym razie muszę jej pilnować bardziej niż Ino, bo tu konflikt mamy, więc wypatrywać trzeba ze zdwojoną uwagą. Zdjęcia będą, jak już uporam się z drug rodzącą, i odeśpię