Miot P: Gatta i IC Clearence von Macola 13*DE
: 28 wrz 2012, 19:53
Jesteśmy wreszcie po, bardzo tym razem Gatta dała mi odczuć, że i ona potrafi być kapryśna <lol> Mam jedno tylko zdjęcie brzuszka, dobrze, że chociaż tym mogę zacząć wątek:
Czekamy w napięciu od wtorku, a właściwie już w niedzielę przy Ino wpadłam w panikę, że i Gatta weźmie się do roboty. Na szczęście po krótkiej przepychance w porodówce stwierdziła, że jednak poczeka. Od wtorku już pełna gotowość, a tu nic, więc przeliczyłam wszystko jeszcze raz, wyszło, że termin jednak na środę, więc w środę już 150% gotowości, a tu nic. Dobrze, czekamy dalej, minął czwartek, kilka razy już, już się rozkręcała, ale jak tylko usłyszała dźwięk otwieranej puszki bądź stuk talerzyka o podłogę, od razu jej mijało. Wczoraj wieczorem jakoś tak nie poderwała się do pogoni za muchą, jakaś taka leżała cichutka, znaczy zbiera się. O 11 wieczorem zaczął odchodzić czop, czyli gotowość na 200%. Nie zmrużyłam oka, bo tu przecież konflikt, więc siedzę z nią, ona popiera sobie od czasu do czasu, ale nadal nic. I tak do 8 rano, załamka po prostu, mówię jej, Gatta, jak mogłaś być tak podła, mogłam sobie spokojnie noc przespać... No nic, czekamy dalej, patrzę, a tu Gatta włazi do Inusiowych dziewczynek, i jak pełnoprawna matka, układa się ze swoim pękającym w szwach brzuchem do karmienia <strach> Ino patrzy bezradnie, wchodzi, próbuje machać łapami, ale w tak nieprzekonujący sposób,że Gatta tylko spod przymrużonych oczu patrzy "A Pani tu czego?", więc biedna Inusia wychodzi i obserwuje, co dalej. Dziewczynkom wszystko jedno, więc przypinają się do Gatty i próbują ssać, ta najpierw rozanielona, a po chwili przychodzi kolejna fala skurczy, tym razem już taka nie na żarty. I tak to pierwsze swoje dziecko Gatta urodziła w kotniku Inusi. Dziecko zostało z Inusią, a ja zabrałam Gattę, szylkretową dziewczynkę Inusi jako dziecko, i poszłyśmy rodzić gdzie indziej, żeby się koteczki o dzieci nie zaczęły bić. I tak to jedno po drugim lądowały Gattusiowe chomiczki u zaskoczonej powiększoną nagle rodziną Ino, ta wreszcie zachwycona, że nie tylko dwójka, na Gatcie na szczęście nie robiło wrażenia, że ile by się nie napracowała, zawsze tylko jedno dziecko w pudełeczku <lol>
Ostatnie kociątko dosłownie wyrwałam, bo wysupłało się z błon, szło oczywiście tyłem, za nóżki dało się wyciągnąć szalejącej z bólu Gattuli tylko do głowy, jak wyciągnęłam resztę, lepiej nie pytać. Ale udało się wydobyć, i udało się ożywić, i chociaż kociątko jeszcze niemrawe, stara się dossać do sutków. A u Ino łatwo o jedzenie, bo cycuszki już rozpracowane po 4 dobach, więc mleko leci dobrze, i cała piątka, bo tyle się, jak zwykle zresztą, w Gattulowym brzuchu kociątek ukrywało, od razu pięknie pije. Wagi też przyzwoite, bo od 92 do 100 gramów. Trzymajcie więc kciuki, szczególnie za ostatniego sierotka, który zresztą urodził się właśnie największy, czyli 100 gramowy.
Nie znam płci, w ogóle nie patrzyłam, to znaczy co do dwóch kociątek nie ma wątpliwości, bo jedno to niebieska trikolorka, którą już kocham miłością ogromną, i niebieski bik, czyli chłopiec. Oprócz nich mamy jeszcze kocię kremowe, i dwa kremowe bikolory, jeden z nich to na pewno dziewczynka, druga pretendentka do mojego serca, zobaczymy , przy kim zostanie <serce>
Czekamy w napięciu od wtorku, a właściwie już w niedzielę przy Ino wpadłam w panikę, że i Gatta weźmie się do roboty. Na szczęście po krótkiej przepychance w porodówce stwierdziła, że jednak poczeka. Od wtorku już pełna gotowość, a tu nic, więc przeliczyłam wszystko jeszcze raz, wyszło, że termin jednak na środę, więc w środę już 150% gotowości, a tu nic. Dobrze, czekamy dalej, minął czwartek, kilka razy już, już się rozkręcała, ale jak tylko usłyszała dźwięk otwieranej puszki bądź stuk talerzyka o podłogę, od razu jej mijało. Wczoraj wieczorem jakoś tak nie poderwała się do pogoni za muchą, jakaś taka leżała cichutka, znaczy zbiera się. O 11 wieczorem zaczął odchodzić czop, czyli gotowość na 200%. Nie zmrużyłam oka, bo tu przecież konflikt, więc siedzę z nią, ona popiera sobie od czasu do czasu, ale nadal nic. I tak do 8 rano, załamka po prostu, mówię jej, Gatta, jak mogłaś być tak podła, mogłam sobie spokojnie noc przespać... No nic, czekamy dalej, patrzę, a tu Gatta włazi do Inusiowych dziewczynek, i jak pełnoprawna matka, układa się ze swoim pękającym w szwach brzuchem do karmienia <strach> Ino patrzy bezradnie, wchodzi, próbuje machać łapami, ale w tak nieprzekonujący sposób,że Gatta tylko spod przymrużonych oczu patrzy "A Pani tu czego?", więc biedna Inusia wychodzi i obserwuje, co dalej. Dziewczynkom wszystko jedno, więc przypinają się do Gatty i próbują ssać, ta najpierw rozanielona, a po chwili przychodzi kolejna fala skurczy, tym razem już taka nie na żarty. I tak to pierwsze swoje dziecko Gatta urodziła w kotniku Inusi. Dziecko zostało z Inusią, a ja zabrałam Gattę, szylkretową dziewczynkę Inusi jako dziecko, i poszłyśmy rodzić gdzie indziej, żeby się koteczki o dzieci nie zaczęły bić. I tak to jedno po drugim lądowały Gattusiowe chomiczki u zaskoczonej powiększoną nagle rodziną Ino, ta wreszcie zachwycona, że nie tylko dwójka, na Gatcie na szczęście nie robiło wrażenia, że ile by się nie napracowała, zawsze tylko jedno dziecko w pudełeczku <lol>
Ostatnie kociątko dosłownie wyrwałam, bo wysupłało się z błon, szło oczywiście tyłem, za nóżki dało się wyciągnąć szalejącej z bólu Gattuli tylko do głowy, jak wyciągnęłam resztę, lepiej nie pytać. Ale udało się wydobyć, i udało się ożywić, i chociaż kociątko jeszcze niemrawe, stara się dossać do sutków. A u Ino łatwo o jedzenie, bo cycuszki już rozpracowane po 4 dobach, więc mleko leci dobrze, i cała piątka, bo tyle się, jak zwykle zresztą, w Gattulowym brzuchu kociątek ukrywało, od razu pięknie pije. Wagi też przyzwoite, bo od 92 do 100 gramów. Trzymajcie więc kciuki, szczególnie za ostatniego sierotka, który zresztą urodził się właśnie największy, czyli 100 gramowy.
Nie znam płci, w ogóle nie patrzyłam, to znaczy co do dwóch kociątek nie ma wątpliwości, bo jedno to niebieska trikolorka, którą już kocham miłością ogromną, i niebieski bik, czyli chłopiec. Oprócz nich mamy jeszcze kocię kremowe, i dwa kremowe bikolory, jeden z nich to na pewno dziewczynka, druga pretendentka do mojego serca, zobaczymy , przy kim zostanie <serce>