"Bezwonna" kuweta - czy może się to udać?
: 06 mar 2013, 00:22
Kolejny raz natknęłam się na czyjąś wypowiedź odnośnie brzydkich aromatów z kuwety, i szczerze powiem, naprawdę mnie to intryguje, w czym jest rzecz.
Może właśnie wątpliwej przyjemności wonie z kuwety sprawiają, że z tak wielką niechęcią stawiacie w swoich domach kolejne kuwety?
Niby nie raz i nie dwa było już o tym pisane w różnych wątkach i przy rożnych okazjach, ale może za mało?
Z kuwety, z której korzysta kot zdrowy, kastrowany, nie powinno być nic czuć. Myślę, że naprawdę przy odrobinie dobrej woli można sobie zapewnić bezwonną kuwetę. Może wtedy wizja kolejnej nie będzie tak straszna? Czy Wy w ogóle wiecie, że z kuwety może nie śmierdzieć? Nie pytam w tonie zaczepnym, czy złośliwym, pytam serio :-)
Żeby było jasne, nie mam problemu z powonieniem
Jest kilka czynników, które sprawiają, że kuweta nie straszy. Przede wszystkim kastracja! Kolejna rzecz, sensowne karmienie kota. Nie chodzi mi o jeden rodzaj karmy, który czyni "cuda", tylko o karmy o dobrym składzie. Same kuwety, wygodne dla kota, ale wietrzone, z dostępem powietrza. Można też znaleźć sensowny żwirek, który ładnie chłonie ewentualne zapachy.
Oczywiście kuwety trzeba sprzątać
Sama mam w domu dwie kuwety, stoją w rogach pokoi. Jedna odkryta, druga częściowo odkryta, bo mam zdemontowane klapki i cześć daszka. W domu nie czuć ani kociej kupy, ani kociego moczu. NIC. Nawet w momencie, w którym koty załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne, to kupal jest praktycznie niewyczuwalny.
Dodam, że mam dwa koty i są dość różnie karmione. Lunka bardziej wcina suche, Gaton bardziej wcina mokre... Jeżeli czuję, że kot był na kuwecie, to znaczy, że coś mu dolega i ma np. rozwolnienie. Ale to jest dla mnie sygnał, że najwyraźniej zjadł, czy zjadła coś, co nie posłużyło. Może się zdarzyć, ale nie jest normą. To sytuacja wyjątkowa.
Otwieram ten wątek z małą nadzieją, że może pogadamy o tym i choć kilka osób pomoże (w sumie sobie) mieć większy komfort we własnym domu, dbając jednocześnie o komfort kota i jego potrzeby :-)
Może właśnie wątpliwej przyjemności wonie z kuwety sprawiają, że z tak wielką niechęcią stawiacie w swoich domach kolejne kuwety?
Niby nie raz i nie dwa było już o tym pisane w różnych wątkach i przy rożnych okazjach, ale może za mało?
Z kuwety, z której korzysta kot zdrowy, kastrowany, nie powinno być nic czuć. Myślę, że naprawdę przy odrobinie dobrej woli można sobie zapewnić bezwonną kuwetę. Może wtedy wizja kolejnej nie będzie tak straszna? Czy Wy w ogóle wiecie, że z kuwety może nie śmierdzieć? Nie pytam w tonie zaczepnym, czy złośliwym, pytam serio :-)
Żeby było jasne, nie mam problemu z powonieniem
Jest kilka czynników, które sprawiają, że kuweta nie straszy. Przede wszystkim kastracja! Kolejna rzecz, sensowne karmienie kota. Nie chodzi mi o jeden rodzaj karmy, który czyni "cuda", tylko o karmy o dobrym składzie. Same kuwety, wygodne dla kota, ale wietrzone, z dostępem powietrza. Można też znaleźć sensowny żwirek, który ładnie chłonie ewentualne zapachy.
Oczywiście kuwety trzeba sprzątać
Sama mam w domu dwie kuwety, stoją w rogach pokoi. Jedna odkryta, druga częściowo odkryta, bo mam zdemontowane klapki i cześć daszka. W domu nie czuć ani kociej kupy, ani kociego moczu. NIC. Nawet w momencie, w którym koty załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne, to kupal jest praktycznie niewyczuwalny.
Dodam, że mam dwa koty i są dość różnie karmione. Lunka bardziej wcina suche, Gaton bardziej wcina mokre... Jeżeli czuję, że kot był na kuwecie, to znaczy, że coś mu dolega i ma np. rozwolnienie. Ale to jest dla mnie sygnał, że najwyraźniej zjadł, czy zjadła coś, co nie posłużyło. Może się zdarzyć, ale nie jest normą. To sytuacja wyjątkowa.
Otwieram ten wątek z małą nadzieją, że może pogadamy o tym i choć kilka osób pomoże (w sumie sobie) mieć większy komfort we własnym domu, dbając jednocześnie o komfort kota i jego potrzeby :-)