Miot S - Ino i Fado
: 23 lip 2013, 21:05
Mamy już na świecie kociaczki Ino, chociaż nie wszystkie, niestety. Na zdjęciu naliczycie 5, i jest to chyba, ku mojej ogromnej rozpaczy, stan chwilowy. W Inusiowym brzusiu kociątek było 6, ale jedno z nich odeszło w pierwszej godzinie swojego życia. Trudno mi powiedzieć, dlaczego akurat ten jeden nie potrafił udźwignąć samodzielnego życia - zabieg był szybki i sprawny, pozostała piątka rozwrzeszczana i ruchliwa, on jeden z bardzo słabym, niesamodzielnym oddechem, i nawet masaż nie pomógł mu zaskoczyć.
Niestety, taka maruda jest jeszcze jedna, szylkretowa dziewczynka według mnie. Ma bardzo słaby odruch ssania, ale to skutek nieprawidłowego oddechu. Nawet dokarmianie w takiej sytuacji nie bardzo wychodzi, i obawiam się najgorszego. Jeśli oddech nie wyrówna się do jutra, to chyba nie da się malutkiej przeciągnąć na tę stronę. Rano myślałam, że zostaniemy jedynie z trójką, bo do grona zagrożonych należał jeszcze kremowy chłopczyk, ale on po dokładnym osuszeniu i dogrzaniu na razie pięknie zaskoczył, i już sprawnie przysysa się do sutków. Nawet zaczyna się bić
Wagowo jest zupełnie w porządku, kocięta od 90 do 111 gramów, największy jest własnie ten kremowy chłopczyk, o którego martwiłam się po powrocie do domu.
Ino jak zwykle mnie zaskoczyła. Przygotowana już byłam na walkę, jeśli chodzi o dostawianie kociąt, początkowe odrzucenie maluszków to po cesarkach norma, a tutaj nie było żadnego ale, jedynie słabość w pierwszych godzinach. Już nawet pierwsze mycia i odsiusiania mały miejsce. Cudowna z niej mama, jak na razie przynajmniej, ale jeśli już w kilka godzin po zabiegu zabrała się do wylizywania dzieci, to odrzucenia chyba nie będzie
Pilnujcie porządku, bo ja nie wiem, kiedy będę na forum
Tutaj najmniejsza kremowa dziewczynka, 90 gramów, popatrzcie, jaki piękny norweski profil <lol>
Yamaha, oprócz kremowego chłopca wszystko na razie wydaje mi się długowłose <lol> Ale to się wyjaśni dopiero po dokładnym umyciu dzieci przez Ino.
Martwi mnie jeszcze długo, jak mi się wydaje, utrzymujący się odruch wymiotny u Ino. Nie wiem, czy mogę jej jakoś pomóc, mam bardzo marne doświadczenie w kwestiach wymiotno - biegunkowych...
Niestety, taka maruda jest jeszcze jedna, szylkretowa dziewczynka według mnie. Ma bardzo słaby odruch ssania, ale to skutek nieprawidłowego oddechu. Nawet dokarmianie w takiej sytuacji nie bardzo wychodzi, i obawiam się najgorszego. Jeśli oddech nie wyrówna się do jutra, to chyba nie da się malutkiej przeciągnąć na tę stronę. Rano myślałam, że zostaniemy jedynie z trójką, bo do grona zagrożonych należał jeszcze kremowy chłopczyk, ale on po dokładnym osuszeniu i dogrzaniu na razie pięknie zaskoczył, i już sprawnie przysysa się do sutków. Nawet zaczyna się bić
Wagowo jest zupełnie w porządku, kocięta od 90 do 111 gramów, największy jest własnie ten kremowy chłopczyk, o którego martwiłam się po powrocie do domu.
Ino jak zwykle mnie zaskoczyła. Przygotowana już byłam na walkę, jeśli chodzi o dostawianie kociąt, początkowe odrzucenie maluszków to po cesarkach norma, a tutaj nie było żadnego ale, jedynie słabość w pierwszych godzinach. Już nawet pierwsze mycia i odsiusiania mały miejsce. Cudowna z niej mama, jak na razie przynajmniej, ale jeśli już w kilka godzin po zabiegu zabrała się do wylizywania dzieci, to odrzucenia chyba nie będzie
Pilnujcie porządku, bo ja nie wiem, kiedy będę na forum
Tutaj najmniejsza kremowa dziewczynka, 90 gramów, popatrzcie, jaki piękny norweski profil <lol>
Yamaha, oprócz kremowego chłopca wszystko na razie wydaje mi się długowłose <lol> Ale to się wyjaśni dopiero po dokładnym umyciu dzieci przez Ino.
Martwi mnie jeszcze długo, jak mi się wydaje, utrzymujący się odruch wymiotny u Ino. Nie wiem, czy mogę jej jakoś pomóc, mam bardzo marne doświadczenie w kwestiach wymiotno - biegunkowych...