Miot D-Bis: Ori i Fado
: 18 sty 2014, 20:56
Dobrze...
Z pewnych względów miałam już nie otwierać w ogóle nowych wątków dotyczących mojej hodowli. Miałam nawet pozamykać stare. Nawet cały dział. Czasami ciężko się robi podwójnie, kiedy uderzy nas ze strony najmniej oczekiwanej.
Ale już mi przeszło. To jednak prawda, że optymizm zapisany jest w genach <mrgreen>
Ori urodziła przepisowo, książkowo, zgodnie z planem, czyli 12 stycznia 2014. 65. dnia, w sobotę, była bardzo nieszczęśliwa, a 66., bez zbędnych ceregieli i histerii, wypchnęła na tę stronę wszystkie swoje dzieci. Oczywiście w niedzielę <diabeł> Ja przy każdym kolejnym kociątku otwierałam oczy coraz bardziej, bo że Ori była gruba, to było widać gołym okiem, ale przy jej wielkości i jeden kociak wystarczyłby do wypchnięcia brzucha do takich rozmiarów. W brzusiu tymczasem kryło się 6 kociątek, w tym cztery z wagą powyżej 100 gramów . Niestety, jedno kociątko urodziło się bez oddechu, udało się go przywrócić, ale na krótko, i ostatecznie zostaliśmy w piątkę.
Jeśli się nie pomyliłam, mamy 3 chłopców i dwie dziewczyny. Dwie dziewczyny to pewniaki, bo to czarne szylkretki. Jedna z nich... Sama nie wiem, co mnie tak w niej zauroczyło, ale wpatruję się w nią bez przerwy, na główkę, na brzusio, bo często leży do góry nogami, po prostu miód
Miot będzie na literę D, bo któryś z chłopaków będzie miał na imię DJango. Tylko jeszcze nie wiem, który, na razie mamy DJango-1, DJango-2 i DJango-3, numery 1 i 2 są niebieskie, a numer 3 jest czarny. Ja kocham numer 1, ale na razie nic nie wiadomo, zobaczymy, jak sobie chłopaki będą rośli. Za dwa miesiące ściągniemy krew, pobadamy, pooglądamy <mrgreen>
Z pewnych względów miałam już nie otwierać w ogóle nowych wątków dotyczących mojej hodowli. Miałam nawet pozamykać stare. Nawet cały dział. Czasami ciężko się robi podwójnie, kiedy uderzy nas ze strony najmniej oczekiwanej.
Ale już mi przeszło. To jednak prawda, że optymizm zapisany jest w genach <mrgreen>
Ori urodziła przepisowo, książkowo, zgodnie z planem, czyli 12 stycznia 2014. 65. dnia, w sobotę, była bardzo nieszczęśliwa, a 66., bez zbędnych ceregieli i histerii, wypchnęła na tę stronę wszystkie swoje dzieci. Oczywiście w niedzielę <diabeł> Ja przy każdym kolejnym kociątku otwierałam oczy coraz bardziej, bo że Ori była gruba, to było widać gołym okiem, ale przy jej wielkości i jeden kociak wystarczyłby do wypchnięcia brzucha do takich rozmiarów. W brzusiu tymczasem kryło się 6 kociątek, w tym cztery z wagą powyżej 100 gramów . Niestety, jedno kociątko urodziło się bez oddechu, udało się go przywrócić, ale na krótko, i ostatecznie zostaliśmy w piątkę.
Jeśli się nie pomyliłam, mamy 3 chłopców i dwie dziewczyny. Dwie dziewczyny to pewniaki, bo to czarne szylkretki. Jedna z nich... Sama nie wiem, co mnie tak w niej zauroczyło, ale wpatruję się w nią bez przerwy, na główkę, na brzusio, bo często leży do góry nogami, po prostu miód
Miot będzie na literę D, bo któryś z chłopaków będzie miał na imię DJango. Tylko jeszcze nie wiem, który, na razie mamy DJango-1, DJango-2 i DJango-3, numery 1 i 2 są niebieskie, a numer 3 jest czarny. Ja kocham numer 1, ale na razie nic nie wiadomo, zobaczymy, jak sobie chłopaki będą rośli. Za dwa miesiące ściągniemy krew, pobadamy, pooglądamy <mrgreen>