Mioty W i X: Perla i Raya :-)
: 02 cze 2014, 12:10
Otwieram na prośbę przyjaciela, bo ja już nie mam kiedy pilnować własnych wątków, miałam nadzieje, że jakoś uda mi się wykręcić, ale nic z tego
Kociątka Perełki pojawiły się na świecie w nocy w poprzednią sobotę, 24 maja. Wszystkie były w bardzo złych ułożeniach, wszystkie bez łożysk na pourywanych pępowinkach, wszystkie trzeba było cucić, i nie ukrywam, że ten poród, chociaż w sumie sprawny, kosztował mnie sporo nerwów. Myślałam, że cały miot będzie po prostu martwy. Najtrudniejszy był koniec, z utkniętym ostatnim, martwym kotem, i niepewnością, czy da się go urodzić samodzielnie, ale Perełka okazała się wytrzymała, i po wielu godzinach pracy, w niedzielę, z pomocą Bohdana urodziła ostatnie, martwe kocię. Mamy więc 3 Perełkowe dzieci, niebieskiego chłopca, kremowego chłopca, i trzykolorową dziewczynkę.
Raya za to zaskoczyła nas dokumentnie. Najpierw zaskoczyła mnie w ogóle zachodząc w ciążę, bo wpuściłam ją w piątym albo szóstym dniu rui, bo już nie mogłam wytrzymać jej zawodzenia. Dostała rujkę trochę pechowo, bo tuż przed Perlą, a nie chciałam, żeby była kryta jako pierwsza. Plan był więc taki, że tę rujkę w ogóle przeczekamy, ale Raya miała zupełnie inne zdanie, więc wpuściłam ja z myślą, że może po prostu przyniesie sobie ulgę, i poczekamy na następną ruję. A jednak zaskoczyła, brzusio było małe, oceniałam na dwa kotki. Okazało się, że kotek był tylko jeden, potworna dziewczynka, o wadze 135 gramów, i ogromne ilości wód płodowych. Niebieska szylkretka, jaka ładna <zakochana>
Dzieci Perełkowe:
Szylkrecia jest oczywiście naciąganą 03, wygląda na to, że Perla przenosi z Fado biel najgorzej, chociaż sama ma jej tak dużo <lol> Rozkrzyczana dziewucha, na trzeci dzień otworzyła oczy...
I Jedynaczka Rayi:
Kociątka Perełki pojawiły się na świecie w nocy w poprzednią sobotę, 24 maja. Wszystkie były w bardzo złych ułożeniach, wszystkie bez łożysk na pourywanych pępowinkach, wszystkie trzeba było cucić, i nie ukrywam, że ten poród, chociaż w sumie sprawny, kosztował mnie sporo nerwów. Myślałam, że cały miot będzie po prostu martwy. Najtrudniejszy był koniec, z utkniętym ostatnim, martwym kotem, i niepewnością, czy da się go urodzić samodzielnie, ale Perełka okazała się wytrzymała, i po wielu godzinach pracy, w niedzielę, z pomocą Bohdana urodziła ostatnie, martwe kocię. Mamy więc 3 Perełkowe dzieci, niebieskiego chłopca, kremowego chłopca, i trzykolorową dziewczynkę.
Raya za to zaskoczyła nas dokumentnie. Najpierw zaskoczyła mnie w ogóle zachodząc w ciążę, bo wpuściłam ją w piątym albo szóstym dniu rui, bo już nie mogłam wytrzymać jej zawodzenia. Dostała rujkę trochę pechowo, bo tuż przed Perlą, a nie chciałam, żeby była kryta jako pierwsza. Plan był więc taki, że tę rujkę w ogóle przeczekamy, ale Raya miała zupełnie inne zdanie, więc wpuściłam ja z myślą, że może po prostu przyniesie sobie ulgę, i poczekamy na następną ruję. A jednak zaskoczyła, brzusio było małe, oceniałam na dwa kotki. Okazało się, że kotek był tylko jeden, potworna dziewczynka, o wadze 135 gramów, i ogromne ilości wód płodowych. Niebieska szylkretka, jaka ładna <zakochana>
Dzieci Perełkowe:
Szylkrecia jest oczywiście naciąganą 03, wygląda na to, że Perla przenosi z Fado biel najgorzej, chociaż sama ma jej tak dużo <lol> Rozkrzyczana dziewucha, na trzeci dzień otworzyła oczy...
I Jedynaczka Rayi: