Arielka Forastero*PL // Celinka Dog Rescue*PL ;-)
: 27 lip 2019, 11:39
Dzień dobry,
po wielu latach podglądania forum chciałabym się przedstawić na forum. Zawsze marzyłam o kocie Brytyjskim, jednak zawsze miałam kota który akurat potrzebował pomocy.
Zmieniło się to w styczniu tego roku, kiedy nagle i bez specjalnej zapowiedzi straciłam swoją wielką kocią Przyjaciółkę o tysiącu imion. Wpadłam do czarnej dziury, świat się zatrzymał...
Zostałam w domu z około 2-letnią delikatną, ale sportową koteczką Celinką, adoptowaną z fundacji Dog Rescue z Wieliczki, którą ktoś podrzucił w worku pod bramy fundacji z 3 siostrami.
Sama nie wiedząc czego chcę z zapłakanymi oczami przeglądałam portal ogłoszeniowy i zobaczyłam JĄ i od razu wiedziałam, że to TEN kot. Zadzwoniłam do Pani Eli z hodowli Forastero 24 stycznia w czwartek, a Arielka była już u mnie w poniedziałek 28 tego miesiąca. W wieku 35 lat stwierdziłam nieśmiało, że może czas zacząć spełniać swoje marzenia. Domowe imię Arielki to Jadzia, samo przyszło po jakimś czasie i tak zostało.
Jak widzicie ja nie czekałam na swojego kota, nie byłam w hodowli, nie wybierałam i się nie zastanawiałam. Spadło na mnie zakochanie jak grom z jasnego nieba. Arielka wyciągnęła mnie i mojego K. z czarnej dziury i Celinkę pewnie też. A moja przyjaciółka 1000 imion patrzy na mnie ze zdjęcia i zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Celinka na początku była w szoku, mam ją za kota absolutnie nieagresywnego i się nie pomyliłam. Małe nowe futerko schowało się w kanapie gdzie spędziło pierwsze 24 h, od czasu do czasu warcząc i sycząc na kotkę rezydentkę, która dosłownie nie wiedziała co się dzieje i czemu ktoś na nią warczy.
W końcu po 24 h wyciągnęłam Arielkę z kanapy zaczęłam głaskać, mówić, zachęcać do zabawy, nakarmiłam trochę surowym bo nic nie jadła od poprzedniego dnia i nagle musiałam wyjść z pokoju i okazało się, że mam przylepę bo maluch zaczął za mną chodzić, w ten sposób zwiedzając mieszkanie. Zostałam kocią mamą dosłownie. Mojego K. na początku specjalnie nie zauważała. Celinka bardzo pomogła w oswajaniu się malucha. Dosłownie biegała po ścianach, zachęcając Jadzię do gonitwy. Poskutkowało. Bardzo szybko było dobrze. A dziś jest super. Dziś już nie jestem kocią mamą. Dziś Jadzia po przebudzeniu leci do Celinki, wylizują się wzajemnie, przytulają. A ja i mój K. jesteśmy po równo obdarzani względami
Pani Eli z hodowli Forastero bardzo dziękuję za takie zaufanie i cudownego kociaka z cudownym charakterem o nietuzinkowym umaszczeniu.
Pewnie nie będę oryginalna, ale Arielka vel Jadzia to najbardziej uroczy Brytyjczyk jakiego widziałam
po wielu latach podglądania forum chciałabym się przedstawić na forum. Zawsze marzyłam o kocie Brytyjskim, jednak zawsze miałam kota który akurat potrzebował pomocy.
Zmieniło się to w styczniu tego roku, kiedy nagle i bez specjalnej zapowiedzi straciłam swoją wielką kocią Przyjaciółkę o tysiącu imion. Wpadłam do czarnej dziury, świat się zatrzymał...
Zostałam w domu z około 2-letnią delikatną, ale sportową koteczką Celinką, adoptowaną z fundacji Dog Rescue z Wieliczki, którą ktoś podrzucił w worku pod bramy fundacji z 3 siostrami.
Sama nie wiedząc czego chcę z zapłakanymi oczami przeglądałam portal ogłoszeniowy i zobaczyłam JĄ i od razu wiedziałam, że to TEN kot. Zadzwoniłam do Pani Eli z hodowli Forastero 24 stycznia w czwartek, a Arielka była już u mnie w poniedziałek 28 tego miesiąca. W wieku 35 lat stwierdziłam nieśmiało, że może czas zacząć spełniać swoje marzenia. Domowe imię Arielki to Jadzia, samo przyszło po jakimś czasie i tak zostało.
Jak widzicie ja nie czekałam na swojego kota, nie byłam w hodowli, nie wybierałam i się nie zastanawiałam. Spadło na mnie zakochanie jak grom z jasnego nieba. Arielka wyciągnęła mnie i mojego K. z czarnej dziury i Celinkę pewnie też. A moja przyjaciółka 1000 imion patrzy na mnie ze zdjęcia i zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Celinka na początku była w szoku, mam ją za kota absolutnie nieagresywnego i się nie pomyliłam. Małe nowe futerko schowało się w kanapie gdzie spędziło pierwsze 24 h, od czasu do czasu warcząc i sycząc na kotkę rezydentkę, która dosłownie nie wiedziała co się dzieje i czemu ktoś na nią warczy.
W końcu po 24 h wyciągnęłam Arielkę z kanapy zaczęłam głaskać, mówić, zachęcać do zabawy, nakarmiłam trochę surowym bo nic nie jadła od poprzedniego dnia i nagle musiałam wyjść z pokoju i okazało się, że mam przylepę bo maluch zaczął za mną chodzić, w ten sposób zwiedzając mieszkanie. Zostałam kocią mamą dosłownie. Mojego K. na początku specjalnie nie zauważała. Celinka bardzo pomogła w oswajaniu się malucha. Dosłownie biegała po ścianach, zachęcając Jadzię do gonitwy. Poskutkowało. Bardzo szybko było dobrze. A dziś jest super. Dziś już nie jestem kocią mamą. Dziś Jadzia po przebudzeniu leci do Celinki, wylizują się wzajemnie, przytulają. A ja i mój K. jesteśmy po równo obdarzani względami
Pani Eli z hodowli Forastero bardzo dziękuję za takie zaufanie i cudownego kociaka z cudownym charakterem o nietuzinkowym umaszczeniu.
Pewnie nie będę oryginalna, ale Arielka vel Jadzia to najbardziej uroczy Brytyjczyk jakiego widziałam