Dynastia, czyli krótkie historie kotów z worka
: 20 wrz 2020, 01:19
Dzień dobry Wszystkim
Adopcje czarnych i czarnobiałych księżniczek zakończyły się szczęśliwie, zatem pora na przedstawienie Dynastii
Rozdział I
Tudor
Urodził się w wiejskiej stodole, w typowym gospodarstwie przy Puszczy Noteckiej, na granicy Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej. Jego mama - wiejski przydomowy mruczek, urodziła czwórkę. Jak to bywa, tata pozostał nieznany. Mały kotek miał jednak okazje poznać cały skrzydlaty i kopytni wiejski inwentarz a przez pierwsze tygodnie swojego życia wychowywał się ze szczeniakiem. Dwoje rodzeństwa zginęło wcześnie śmiercią nagłą pod kołami jakiegoś samochodu czy kombajnu.
Pozostało dwóch braci. Jeden dość szybko znalazł dom, drugi jakby na nas czekał. To był impuls. Pojechaliśmy z żoną 100 km za Poznań i wracając zastanawialiśmy się nad imieniem... Oglądaliśmy właśnie po raz kolejny "Dynastię Tudorów", a dodatkowo byliśmy na etapie fascynacji Brytkami, a że kotek był rudym bikolorkiem, z wielkimi białymi łapami i białym żabotem – został Tudorem.
W pierwszych chwilach u nas, w domu, potwierdził tylko królewskie aspiracje
Zabrałem mu trochę siana z legowiska - żeby nie czuł się wyobcowany zapachowo i położyłem na jednym z posłanek na drapaku.
I co? 10-12- tygodniowy brzdąc pierwsze kroki skierował do kuwety (!), po czym wgramolił się na najwygodniejszą poduszkę na kanapie i zasnął kamiennym snem na kolejne 6 godzin , a na sianko nawet nie spojrzał
Pierwszy rok spędził jako jedynak. Niezmiernie towarzyski, gryzł wszystkich domowników i gości niczym szczeniak. Jako roczny kawaler wzbudzał strach u naszej wetki . Nadal uważam, że gdyby był większy to by nas zjadł
Tymczasem … w czerwcu tego roku skończył już 3 lata. Jest kotem, jak jego imiennik ;) chyba sporym jak na Europejczyka (?!). Nigdy nie udało mi się go zmierzyć dokładnie, ale od czubka nosa do nasady ogona ma ok. 60 cm, a w kłębie ma sporo ponad 30 cm - waży ok. 6,5 kg (chyba nie jest otyły ??) Czasami się zastanawiamy, czy jego babci nie dogonił jakiś żbik , bo w sytuacjach skrajnych absolutnie podwaja swoją objętość, a ogon pęcznieje do lisich rozmarów …Ma też największą potęgę skoku. Potrafi zawisnąć pomiędzy pólkami niczym Michael Jordan.
W zachowaniu to najbardziej luboludziowy mruczek. Ze wszystkimi się wita i jako jedyny robi bardzo solidne baranki. Ma też cudow ną mimikę. W stosunku do pozostałych kocich rezydentów zachowuje największy dystans, ale bez szczególnych oznak niechęci.
Adopcje czarnych i czarnobiałych księżniczek zakończyły się szczęśliwie, zatem pora na przedstawienie Dynastii
Rozdział I
Tudor
Urodził się w wiejskiej stodole, w typowym gospodarstwie przy Puszczy Noteckiej, na granicy Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej. Jego mama - wiejski przydomowy mruczek, urodziła czwórkę. Jak to bywa, tata pozostał nieznany. Mały kotek miał jednak okazje poznać cały skrzydlaty i kopytni wiejski inwentarz a przez pierwsze tygodnie swojego życia wychowywał się ze szczeniakiem. Dwoje rodzeństwa zginęło wcześnie śmiercią nagłą pod kołami jakiegoś samochodu czy kombajnu.
Pozostało dwóch braci. Jeden dość szybko znalazł dom, drugi jakby na nas czekał. To był impuls. Pojechaliśmy z żoną 100 km za Poznań i wracając zastanawialiśmy się nad imieniem... Oglądaliśmy właśnie po raz kolejny "Dynastię Tudorów", a dodatkowo byliśmy na etapie fascynacji Brytkami, a że kotek był rudym bikolorkiem, z wielkimi białymi łapami i białym żabotem – został Tudorem.
W pierwszych chwilach u nas, w domu, potwierdził tylko królewskie aspiracje
Zabrałem mu trochę siana z legowiska - żeby nie czuł się wyobcowany zapachowo i położyłem na jednym z posłanek na drapaku.
I co? 10-12- tygodniowy brzdąc pierwsze kroki skierował do kuwety (!), po czym wgramolił się na najwygodniejszą poduszkę na kanapie i zasnął kamiennym snem na kolejne 6 godzin , a na sianko nawet nie spojrzał
Pierwszy rok spędził jako jedynak. Niezmiernie towarzyski, gryzł wszystkich domowników i gości niczym szczeniak. Jako roczny kawaler wzbudzał strach u naszej wetki . Nadal uważam, że gdyby był większy to by nas zjadł
Tymczasem … w czerwcu tego roku skończył już 3 lata. Jest kotem, jak jego imiennik ;) chyba sporym jak na Europejczyka (?!). Nigdy nie udało mi się go zmierzyć dokładnie, ale od czubka nosa do nasady ogona ma ok. 60 cm, a w kłębie ma sporo ponad 30 cm - waży ok. 6,5 kg (chyba nie jest otyły ??) Czasami się zastanawiamy, czy jego babci nie dogonił jakiś żbik , bo w sytuacjach skrajnych absolutnie podwaja swoją objętość, a ogon pęcznieje do lisich rozmarów …Ma też największą potęgę skoku. Potrafi zawisnąć pomiędzy pólkami niczym Michael Jordan.
W zachowaniu to najbardziej luboludziowy mruczek. Ze wszystkimi się wita i jako jedyny robi bardzo solidne baranki. Ma też cudow ną mimikę. W stosunku do pozostałych kocich rezydentów zachowuje największy dystans, ale bez szczególnych oznak niechęci.