Vitali II von Sturmcastle
- Małgorzata
- Posty: 723
- Rejestracja: 29 maja 2011, 17:59
- Ada
- Posty: 995
- Rejestracja: 27 paź 2011, 23:19
- Płeć: kobieta
- Skąd: Polska
- mały Vitali <serce> został już zaakceptowany przez wszystkich członków mojej bandy - pies spełnia i u niego rolę myjni - wylizuje go całego od dupki począwszy, co zapewne przyspieszyło proces adaptacji bo Vitia szybko stracił swój obcy zapach.....wczoraj wieczorem bawił się już z Almą a Marra wita się z nim dotykając noskiem jego noska.....
- w domu napowrót zapanowała harmonia......
- Marra nauczyła mnie miłości bezwarunkowej - zawsze się mówi, że kochamy kogoś za poczucie bezpieczeństwa, urok osobisty, zaufanie itp, ja pokochałam Marrę bez powodu, jak naturalną kolej rzeczy oczywistych....
- przerobienie firanek na ślizgawki zaczęlo mi sie nawet podobać a niezdarne włażenie na wazony, patery czy inne kruche ceramiczne obiekty zmusiły mnie do zmiany widzenia przedmiotów martwych .....
- Marra chorowała i rosła, rosła i chorowała a pomiędzy tym wszystkim narastała miedzy nami jakaś tajemna więż, jakieś kosmiczne porozumienie, gdzie każdy dżwięk jest czytelny i zrozumiały....
- minął rok, w międzyczasie Anusia wyszła za mąż a mąż okazał sie wyjątkową fajtłapą w rozumieniu Lady, bo kiedy Anka pojechała sterylizować kotke ta okazała sie być znowu w ciąży...po krótkim śledztwie wyszło na jaw, że pod nieobecność Anki Pan Mąż spał przy otwartym balkonie i nie zauwazył <shock> , ze kotka ma rujkę.....
- urodziły się dwa kociaki, krótko przed tym Anka zaszła w ciążę i bardzo mądry ( ale inaczej ) Pan Doktor <kciukwdół> tak obrazowo zaczął jej opowiadać jakie choroby nosi w sobie kot, tak obrazowo jej przedstawił jakie upośledzone dziecko może urodzić, że Ania zdecydowała się na oddanie Lady i jej dzieci......
- Tika była małym okruszkiem, z typową (u kotków za wcześnie oderwanych od matki), chorobą sierocą - miała zaledwie 8 tygodni, kiedy znalazła sie oko w oko z moją Czarną Furią, pełną zazdrości i fochów .....
- kiedy Marra zobaczyła Tikę dostała szału - warczała, wyła, prychała, skakała z szafy na żyrandol, nie pozwalała się dotknąć, była oszalałą z wściekłości kotą ale....nie drapała ani nie gryzła malucha....
- ja siedziałam oniemiała i prawdę mówiąc nie wiedziałam, co mam robić....chciałam dobrze i dla Marry ( wszyscy twierdzili, że dwa koty są szczęśliwsze niż jeden kot) i dla Tiki ( jeżeli ja jej nie wezmę, to kto???)...na szczęście mały puchaty okruszek szybko otrząsnąl sie z pierwszego szoku i już po paru godzinach próbowała....dobrać sie do cyca....tak tak , chciała ssać i łaziła za Marrą, gramoliła się na szafki.....a Marra szalała. .....
- po paru dniach zaskoczył mnie niesamowity widok...Marra leżała w swojej kołysce brzucholem do góry i darła pyska a na jej brzucholu uczepiona chudego cyca leżała Tika i...ciamkała....
- tak bardzo brakowało jej matczynej bliskości, że przezwyciężyła swój strach, jakimś siódmym zmysłem czuła, że nic jej nie grozi , że to tylko taka gra <serce> .....
- od tamtego dnia Tika spała przytulona do Marry a moja kochana kota burczała głucho, warczała ale leżała z rozłożonymi łapkami jakby chciała powiedzieć...a idż mi pancia z tym bachorem....zabierz mi ją stąd,,,no co ja mam robić .....
- Tika wyrosła na bardzo wrażliwą kotkę, jest dużo większa od Marry ale do dzisiaj czasami wtula swój łebek w jej brzuszek i...ciamka....a Marra liże tą swoją niechcianą przybraną córkę i zapewne jest z niej bardzo dumna....razem tworzą niepowtarzalny duet fruwających, podniebnych kotow, a obraz Tiki bujającej się na żyrandolu nie robi już na mnie wrażenia....
- paaancia, zabierz to Czupiradło.......
- w domu napowrót zapanowała harmonia......
- Marra nauczyła mnie miłości bezwarunkowej - zawsze się mówi, że kochamy kogoś za poczucie bezpieczeństwa, urok osobisty, zaufanie itp, ja pokochałam Marrę bez powodu, jak naturalną kolej rzeczy oczywistych....
- przerobienie firanek na ślizgawki zaczęlo mi sie nawet podobać a niezdarne włażenie na wazony, patery czy inne kruche ceramiczne obiekty zmusiły mnie do zmiany widzenia przedmiotów martwych .....
- Marra chorowała i rosła, rosła i chorowała a pomiędzy tym wszystkim narastała miedzy nami jakaś tajemna więż, jakieś kosmiczne porozumienie, gdzie każdy dżwięk jest czytelny i zrozumiały....
- minął rok, w międzyczasie Anusia wyszła za mąż a mąż okazał sie wyjątkową fajtłapą w rozumieniu Lady, bo kiedy Anka pojechała sterylizować kotke ta okazała sie być znowu w ciąży...po krótkim śledztwie wyszło na jaw, że pod nieobecność Anki Pan Mąż spał przy otwartym balkonie i nie zauwazył <shock> , ze kotka ma rujkę.....
- urodziły się dwa kociaki, krótko przed tym Anka zaszła w ciążę i bardzo mądry ( ale inaczej ) Pan Doktor <kciukwdół> tak obrazowo zaczął jej opowiadać jakie choroby nosi w sobie kot, tak obrazowo jej przedstawił jakie upośledzone dziecko może urodzić, że Ania zdecydowała się na oddanie Lady i jej dzieci......
- Tika była małym okruszkiem, z typową (u kotków za wcześnie oderwanych od matki), chorobą sierocą - miała zaledwie 8 tygodni, kiedy znalazła sie oko w oko z moją Czarną Furią, pełną zazdrości i fochów .....
- kiedy Marra zobaczyła Tikę dostała szału - warczała, wyła, prychała, skakała z szafy na żyrandol, nie pozwalała się dotknąć, była oszalałą z wściekłości kotą ale....nie drapała ani nie gryzła malucha....
- ja siedziałam oniemiała i prawdę mówiąc nie wiedziałam, co mam robić....chciałam dobrze i dla Marry ( wszyscy twierdzili, że dwa koty są szczęśliwsze niż jeden kot) i dla Tiki ( jeżeli ja jej nie wezmę, to kto???)...na szczęście mały puchaty okruszek szybko otrząsnąl sie z pierwszego szoku i już po paru godzinach próbowała....dobrać sie do cyca....tak tak , chciała ssać i łaziła za Marrą, gramoliła się na szafki.....a Marra szalała. .....
- po paru dniach zaskoczył mnie niesamowity widok...Marra leżała w swojej kołysce brzucholem do góry i darła pyska a na jej brzucholu uczepiona chudego cyca leżała Tika i...ciamkała....
- tak bardzo brakowało jej matczynej bliskości, że przezwyciężyła swój strach, jakimś siódmym zmysłem czuła, że nic jej nie grozi , że to tylko taka gra <serce> .....
- od tamtego dnia Tika spała przytulona do Marry a moja kochana kota burczała głucho, warczała ale leżała z rozłożonymi łapkami jakby chciała powiedzieć...a idż mi pancia z tym bachorem....zabierz mi ją stąd,,,no co ja mam robić .....
- Tika wyrosła na bardzo wrażliwą kotkę, jest dużo większa od Marry ale do dzisiaj czasami wtula swój łebek w jej brzuszek i...ciamka....a Marra liże tą swoją niechcianą przybraną córkę i zapewne jest z niej bardzo dumna....razem tworzą niepowtarzalny duet fruwających, podniebnych kotow, a obraz Tiki bujającej się na żyrandolu nie robi już na mnie wrażenia....
- paaancia, zabierz to Czupiradło.......
- Ada
- Posty: 995
- Rejestracja: 27 paź 2011, 23:19
- Płeć: kobieta
- Skąd: Polska
- jakie to życie jest niesprawiedliwe...moja historia będzie na końcu, a powinna być na początku, bo to ja te wszystkie koty pasę....ale jak nikt nie będzie patrzył to będę wpadał do WAS poogladać sobie te Wasze koty, bo ja bardzo lubię koty a najbardziej to te Miśkokoty z Zaczarowanym Uśmiiechem.... <serce>
( pisałem ja- czyli Sapo en la Luna - Owczarek Kotowaty)
- manita
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 3446
- Rejestracja: 26 lip 2010, 17:31
- Kontakt: