Dracanka pisze:1. "Szatan-killer" Dante trzymany przez Tż, jedna ręka na klatce, a druga między nogami kota, żeby nie mógł się ruszyć,
kocimi plecami oparty na brzuchu/klacie Tż. Ja obcinam.
Tylko tak uchodzimy bez szwanku, a zdarzało się, że były rany głębokie, tak! bardzo głębokie
Ooooo tę metodę "na szatana-killera" musimy wypróbować
Ja też gadam do kotów jak najęta <lol> Może dzięki temu dają mi obciąć 4, a nie 2 pazury
Sonia pisze:Ja jeszcze jak obcinam to cały czas gadam do kota, jaki to fajny i grzeczny kotek i że już niedługo jeszcze tylko jeden pazurek i jeszcze jeden i tak cały czas w kółko jak katarynka gadam do kota. On wtedy mniej się stresuje, tak mi się wydaje. Przynajmniej u mnie to się sprawdza.
Ja też swojego zagaduję, nie wiem, czy to pomaga, ale siedzi spokojnie. Jak już ostatni pazur zostanie załatwiony, Bono zrywa się na równe łapy i ucieka na drugi koniec mieszkania. Pierwsze obcinanie było bardzo trudne, kot wyrywał się, miauczał i próbował gryźć. Pomagał mi wtedy syn. Później było już tylko lepiej. Teraz robię to sama i Bono cierpliwie to znosi.
<lol> I ja zagaduję <lol> Do każdej inaczej. Do Holly szeptem i czule. Ona jest najspokojniejsza - mruczy i grucha <zakochana> Z Bibi jak z dzieckiem : "no jeszcze jeden, już zaraz kończymy, dzielna Bibi" <lol> Czasem się wyrywa, czasem jest spokojna, ale wokal to standart. Lulu mnie zaskoczyła, bo z nią jest najtrudniej - wije się, krzyczy, więc przerywam i jak się uspokoi kończymy :-)
A to gadanie to mnie też pomaga <lol>
Ja przycinam pazurki średnio co półtora tygodnia, nawet jak nie ma co, to choć same końcówki. 1- żeby mała była przyzwyczajona, 2- mam skórzaną kanapę i wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo dziurek.
Sadzam Lunię miedzy moimi kolanami, lewą ręką obejmuję przez co delikatnie trzymam jej ciałko, jednocześnie trzymając łapkę a drugą ręką obcinam :-) Czasem Lunia zaczyna się wić ale stanowczo ją trzymam i też tak do niej mówię i siedzi w miarę spokojnie, często nawet mrucząc.
U mnie najgorsze jest to że Lunie bardzo interesują obcinaczki i ciągle chce je spróbować.. <lol> przez co zasłania mi widok na pazurki. Przednie idą dość szybko, z tylnymi ciut gorzej. I tak samo gadam do niej - Luneczko daj mi pazurka, no jeszcze jeden i zaraz kończymy i ciu ciu ciu <mrgreen>
Na koniec daje jej nagrodę i koniec Wszystko trwa jakieś 5 min
Zazdroszczę WAM, bo ja mam całe ręce podrapane <diabeł> A KUBA uparty, wyrywa się. Wczoraj na śnie obcięłam mu 3 tylnie paznokcie,potem juz łapki chował pod brzuch Chętnie skorzystałabym z pomocy obcięcia paznokietek mojemu urwisowi,ale jestem aż ze Szczecina.Próbuje po 1-2 paznokciu dziennie. Jak nie dam rady to pójdę do kosmetycznki dla kotów Pozdrawiam
Może to nie humanitarne, ale moi znajomi swoim kotom domowym obcinają pazurki zawijając kota w prześcieradło. Są to dorosłe koty, które nienawidzą obcinania, robią z tego histerię ogromną. Kot zawinięty w prześcieradło lub ręcznik nie zrobi ani sobie krzywdy ani obcinającemu. Potrzebne do tego są dwie osoby. Dla mnie to dramat, bo jak przychodzę do nich to oba koty pakują mi sie na kolana i wtedy siedzę jak na szpilkach, bo jak pazury zakrzywione jak haki wbijają mi się w nogi to nie jest to przyjemne.
Jej współczuję wszystkim którzy mają problemy z obcinaniem pazurków , ja swojego Wilowa przyzwyczajalam w ten sposob ze dawalam mu kawaleczki wołowinki w trakcie obcinania, teraz efekt jest taki ze moge robić z jego pazurami co mi sie podoba grzecznie czeka aż skończę z Abbą jest jeszcze mały problem ale pracuję cały czas nad tym w kazdym razie jest coraz lepiej moze pewnego dnia będzie prawie jak z Wilowem .Fakt jest faktem ze kazdy kot jest inny Wilow to kot ciekawski otwarty na wszystko, Abba trochę zamknieta i bojazliwa moze to tez ma znaczenie .
Izabella1974 pisze:<klaszcze> <klaszcze> DZIŚ OBCIĘŁAM AŻ 5 PAZURKÓW kUBIE NA ŚNIE...JUTRO MOŻE KOLEJNE 5 I SPOKÓJ, BO TYLNIE W ZESZŁYM TYG ZAŁATWIŁAM. <lol>