Witajcie.
W zasadzie to nie wiem od czego zacząć .... W brytkach zakochałam się kilka lat temu - ja od wieków zwolenniczka psów, powiedziałam sobie, że kiedyś będę miała brytyjczyka. Oczarowały mnie. Agilisową stronę maltretuję juz nie pamiętam od jak dawna... Po kilku miesiącach dyskusji z małżem,przeglądaniu setetk stron hodowli, udało się go przekonać i w czerwcu w naszym domu pojawiła się cudowna niebieska księżniczka. Nazwaliśmy ją "Mina". Mamy 2 córeczki (6 i 3 latka), tego się nie da opisać co one z kicia wyprawiały

, woziły w wózku dla lalek, spały na jednej poduszce. Skradła nam wszystkim serca, nawet mój szanowny zwariował (zwłaszcza, że to jego głównie adorowała). Niestety nie było nam dane długo cieszyć się szczęściem. Zauważyliśmy ,że bardzo posmutniała, zrobiła się osowiała. Nie będę opisywac wszystkiego bo bardzo boli... diagnoza była okrutna.. FIP, chyba w najgorszym tego skrótu znaczeniu (słabła, umierała na naszych oczach)musieliśmy podjąć decyzję, żeby pozwolić jej odejśc do innych kocich aniołków, i tydzień temu , jako 7 miesięczny kociak odeszła od nas. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak płakałam, wszyscy płakaliśmy

Jak ogarnę wklejanie zdjęć, to pokaże wam jaka była śliczna

Wybaczcie ,że taki smutny wątek, ale codziennie tu zaglądam i tak bardzo tęsknię. Pozdrawiam was wszystkie i wasze boskie kociaki. Magda