Bardzo dziękuję za takie piękne powitanie
Mam poważne obawy, że i przez nas Ilan będzie rozpieszczany. Jak na razie udaje mi się tylko zabraniać mu wchodzenia na stoły. Poza tym nie potrafię się mu zupełnie oprzeć. W dni powszednie bawię się z nim więcej niż z dziećmi, bo dzieci lubią się bawić, jak jestem w pracy, a u Ilanka największa chęć na zabawę zaczyna się o 22

Nie za bardzo też mi idzie odmawianie mu dokładki mokrego śniadania i kolacji, a Rudasek uwielbia puszki, szczególnie cosma z rybką, po prostu wyjada w locie i tak mi chodzi między nogami i miauczy o jeszcze, i tak patrzy grzecznie i przymilnie... Przychodzi też do łóżka i póki co nie mogę się powstrzymać przed mizianiem nawet w środku nocy.
Wczoraj byli goście przedświąteczni i Ilan w towarzystwie zachował się z prawdziwie angielską flegmą - spał cały czas na kanapie, pozwalając się przy tym głaskać, a nawet czasem wystawiał brzuszek do pomiziania. Goście pytali, czy to pluszak i próbowali go jakoś zachęcić do zabawy, na co reagował półotwarciem jednego oka i odwróceniem się na drugi boczek <mrgreen>
Za to przedwczoraj asystował dzieciom w kąpieli, długo chodził po brzegu wanny, przyglądał się i obwąchiwał. Nawet nie przyszło mi do głowy go stamtąd zabierać, bo przecież wiadomo, że kot nie wskoczy do wody, prawda? Niestety dla Ilanka, nieprawda. Ciekawość wygrała z rozsądkiem i kociak rzucił się w odmęty. Oczywiście nie spodobało mu się i w pół sekundy zostały po nim tylko mokre ślady na podłodze. Dorwałam go takiego biednego na ulubionej kanapie i trochę wody udało się wytrzeć ręcznikiem (przy wielkich protestach), reszta była pracowicie wylizywana przez następne 2 godziny.
Może wieczorem uda mi się dokleić jakieś zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie,
Magda.
PS: Ewo, na razie nie mam uprawnień do wysyłania prywatnych wiadomości

Jak tylko się pojawią, szybciutko Ci odpiszę.