Bono to pierwszy kot w naszej rodzinie - do tej pory ani w dalszej ani bliższej nikt nie miał kota. Królowały psy. Dopiero my się rozkochaliśmy w kociastych . Ciągle słyszymy - na co Wam kolejny kot- macie dzieci , hi hi jakby jedno drugie wykluczało.
Bono był pierwszy i jeszcze nieświadomie był to zakup kota bez papierów, kota w typie , czyli dachowca. Dopiero później nasza świadomość wzrosła bardzo.
Na szczęście dla naszego Bona nigdy (przynajmniej do tej pory ) nie miał żadnych kłopotów ze zdrowiem , także jego zachowanie zawsze było wspaniałe- przymilny , uwielbia przytulanie , głaskanie, władczy ( swoim wyglądem ) ale charakterem łagodny.
Nigdy nie szczędziliśmy jednak na karmie i nasze koty zawsze miały jak najlepsze jedzonko a i opiekę weterynaryjną ( od lat 20 zawsze ta sama weterynaria kiedy jeszcze chodziłam tam z moimi psami których już nie mam bo odeszły za tęczowy most a każdy z nich przeżył ponad 15 lat ) , może tu jest tajemnica ich zdrowia a może do tej pory mają szczęście i oby tak pozostało.
Bono urodził się jako jedyny kotek 'swojej mamy " więc był wychuchany i dobrze wykarmiony a i właściciele go rozpieszczali .
Ofka została zakupiona do hodowli ale miała jak już pisałam ciągle rujki permanentne , nie chcielismy jej ciągle faszerować hormonami więc zdecydowaliśmy się na sterylizację tym bardziej ze jest kotką płochliwą i o wystawach nie mogło być mowy , nie chcieliśmy jej męczyć.
Decyzja zapadła w porę bo przy steryzlizacji okazało się że w ostatniej chwili był zrobiony zabieg bo zaczynał się robić już jakiś stan zapalny . Tak zaraz potem szybko nam dochodziła do zdrowia i krasy - piękniała w oczach -wreszcie odzyskała trochę ciałka. Teraz z kolei ma go za dużo i musieliśmy przejść na karmę dla kotek sterylizowanych . Mieliśmy z nią trochę kłopotów w związku z tym że nie akceptowała dzieci , zrobiła się wręcz agresywna dla nich o czym pisałam w osobnym wątku, podrapała córcię po bużce , fukała na dzieci , omijała je z daleka . Nawet ja momentami miałam respekt przed nią.
Ostatnio szczęśliwie wszystko się zmieniło i myśle że to zasługa drapaka od Rufiego . Zaprojektowałam go tak żeby wszystkie półki, rozety i budki były wysoko. Nie wiem czy to to ale Ofka zmieniła się diametralnie. Jest spokojna , nie chowa się już po kątach , nie omija wszystkich szerokim łukiem ( do tej pory chodziła po ścianach ) , przychodzi sama na głaski i do mnie i do dzieci ( spróbuję to kiedyś "udokumentować " ) .Jestem po prostu w wielkim szoku jak niewiele było trzeba że kotka odzyskała spokój i zaufanie
a Bajka ... jest cudna , kochana
