Witajcie,
uprzedzając odpowiedzi na pytanie (które za chwilę <lol> ) - wiem, że sierść jest. Wszędzie.
Chciałabym poprosić Was o wskazówki dotyczące możliwego zmniejszonego wysiłku przy ewentualnych, młodzieńczych próbach usunięcia części sierści, np. przed przybyciem jakiś wyjątkowo kotonielubnych istot.
Nasze mieszkanie jest w trakcie remontu i urządzania i myślę, że wiele rzeczy można jeszcze zmodyfikować, by ułatwić sobie życie. Na pewno będziemy mieć wszędzie panele, ale czy mogłybyście polecić mi odkurzacze, które choć trochę radzą sobie z usuwaniem sierści z sofy? Czy są jakieś materiały, których należy unikać przy wyborze sofy z powodu zasierszczenia właśnie? Czy szczotki "do sierści" rzeczywiście zdają egzamin?
Czy pralka z funkcją "usuwania sierści" działa lepiej, niż zwykła? Czytałam wiele sprzecznych opinii, jedni mówią, że faktycznie sierść znika z ubrań, inni, że to tylko dodatkowe płukanie i nie ma się co łudzić.
Z góry dziękuję za sprawdzone wskazówki.
Zdaję sobie sprawę, że przy kocie długowłosym sierść jest w garnkach, w kawie, w kremie, wszędzie. Niemniej, są takie sytuacje (wizyta teściowej, wizyta administracji budynku) kiedy wolałabym udawać, że tak nie jest
