


Nasze Kocio ma na imię Muffi (fisiek, muffisio, czasem muflonik).
Kotka dotarła do nas w lutym z hodowli Amazing Aisha, jako kocio dorosłe - 1,5 roczne i wysterylizowane.
Jest to przepiękny okaz brytyjczyka, szylkretowego brytyjczyka... Kawał kocia, w tej chwili ponad 4 kilogramowego

Muffiś jest kociem bardzo kochanym przez nas (ja i mój mąż, przez dalszą rodzinę także! <serce> ) i nie wyobrażamy sobie ani pół dnia bez jej obecności, bez tych pięknych oczków, powłóczystych spojrzeń i kociego serducha.
Kicia jest ogólnym dzikusem

Czasem jej się zdarza chwila słabości i da się trochę pomiziać, np przy czesaniu zgrzebełkiem, które uwielbia!!!

Tłumaczymy to sobie tym, że nie przyzwyczaiła się jeszcze do nas.... hmmm choć pół roku to trochę czasu już minęło. Nic pracujemy nad tym, powoli ją oswajamy i jesteśmy pełni nadziei, że kiedyś misja nasza zakończy się sukcesem.
Niestety Muffiś bardzo choruje nam od kwietnia - cały opis naszego problemu w zakładce zdrowie- kocie brzuszki. Teraz jeszcze doszło gubienie sierści, baaardzo obfite i troszkę się martwimy, czy nie cierpi na coś poważniejszego niż sugerują lekarze. Od kwietnia nie mamy spokoju, bo małej ciągle coś dolega, od poniedziałku znowu zaczynamy kolejne badania....niestety

Zastanawiamy się też jak nasze kocio zniosło poród (w grudniu była mamą), odłączenie od stada i jaki to ma wpływ na jej zdrowie i zachowanie.
Mimo wszystko Kocio jest nasz i niczego nie możemy zmienić, jedyne co możemy to zapewnić jej jak najlepszą opiekę i warunki życia, do czego przykładamy się sumiennie. Mamy nadzieję, że zdrówko się kicowi poprawi i się poukłada. Trzymajcie kciuki za nas i za nasze szylkretowe SERDUCHO <serce>