Jeszcze raz dziękujemy
Moje oczko w głowie zniosło dziś wybitnie spokojnie podróż do Łodzi, chyba lubi podróże wieczorne, gdyż zauważyłam, że popołudniami bywa poddenerwowany, zwłaszcza, gdy widzi światło dzienne... ja wówczas panikuję, mam ochotę go uwolnić z transporterka, bo "serce kraja mi się", gdy mój miś tak miauka. Ale jesteśmy, jest wszystko w porządku, wrócił do Bazylka - kolegi

aktualnie buszują mi w środku nocy, gdy staram się ogarnąć moje sprawy, a gdy słyszę miau to wiem, że chłopaki czegoś chcą ;) Dodam zdjęcie, wybaczcie, że z transporterka, ale wpadłyśmy kiedyś na pomysł, żeby ja tam zamknąć na chwilę i wtedy dało się je uchwycić.
to było zdjęcie sprzed miesiąca.
Teraz mój łobuz spaceruje po mieszkaniu, chwilami buszuje z kolegą (jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo jest to opiekuńcza rasa; zauważyłam, że Bazyl;mimo nieufności przy pierwszym spotkaniu; dbał o maluszka, czyścił go, karcił, gdy przesadził. Teraz dwa zupełnie obce sobie koty żyją w przyjaźni
Zadziwiające jest dla mnie też to, że jako kot, który z reguły jest indywidualny i "olewacki" wg stereotypów Dorian, po 2 dniach mojej nieobecności, wybiegł z kryjówki zmęczony, zaspany i wydał z siebie to miau kochane, domagał się pieszczot i przysmaków (a zostawiłam go pod opieką mamy, która i tak dopieszcza go na swój sposób)
Moja tęsknota za nim była ogromna, stwierdziłam, a raczej stwierdziliśmy (tutaj pewnie do uzgodnienia), że Miś będzie z nami jeździł wszędzie, nieważne czy do hotelu, czy pensjonatu; po prostu, bez Dorianka nie da się żyć! ;) Pozdrawiam serdecznie i wklejam coś niecoś :
wannę też lubię
ale kocham drzewo, zwłaszcza z kolegą Tomciem
a tu mnie gonił, bo w końcu to jego pierwotny rewir :
aż w końcu zasiadłem na swoim
a później zawarliśmy rozejm, podpisaliśmy pakt i zasnęliśmy przyjacielsko
