Miot C - Clara i Ice Lilac British Velvet*CZ
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Miot C - Clara i Ice Lilac British Velvet*CZ
Postanowiłam przenieść i ten wątek, żeby kronika miotów była bęłna. Najtrudniej będzie odtworzyć miot B, bo zdjęcia zmieniy adres, i trzeba będzie wszystko od początku wklejać. Ale to na później
Post z dnia 22. lutego 2008:
Przyszła mama:
Post z dnia 22. lutego 2008:
Przyszła mama:
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
AgA pisze:No a co ma robić - dźwigać nie może, szaleć nie może to chociaż sobie tv poogląda ;)
te kabelki wiszące ją nie interesują ?? mój Gaspar już by na nich wisiał ząbkami.
Już nie w tym wieku, poza tym to nie są te najfajniejsze kabelki, bo grube od telewizora, a najciekawsze są te komputerowe. Nie widać tego na zdjęciu, ale za tym przedmiotem przykrytym czarnym materiałem (to nasz wzmacniacz), jest ulubione miejsce Clary - leży tam kocyk, i moja dziewczynka uwielbia tam sobie wypoczywać. Może dlatego, ze to przy kaloryferzeAgA pisze:te kabelki wiszące ją nie interesują ?? mój Gaspar już by na nich wisiał ząbkami.
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Post z 28. listopada 2008:
Na razie tylko tyle:
Kotki są dwa, i chyba dwaj chłopcy, podzielili się kolorami na liliowo-niebiesko. Potrzebne są kciuki, bo troszkę się życiem mocno zachłysnęli, i jak zwykle te pierwsze dwie-trzy doby kluczowe.
Liliowy chłopczyk 122 gramy, niebieski 104 gramy, więc mają spore szanse.
Późnym wieczorem zdam szerszą relację, i może wrzucę trochę zdjęć, imię dla liliowego chłopczyka Caesar, dla niebieskiego jeszcze nie mamy. Okropny krzykacz, takiego jeszcze nie miałam!
Na zdjęciu jeszcze niedoschnięty niebieściaczek oczywiście.
Na razie tylko tyle:
Kotki są dwa, i chyba dwaj chłopcy, podzielili się kolorami na liliowo-niebiesko. Potrzebne są kciuki, bo troszkę się życiem mocno zachłysnęli, i jak zwykle te pierwsze dwie-trzy doby kluczowe.
Liliowy chłopczyk 122 gramy, niebieski 104 gramy, więc mają spore szanse.
Późnym wieczorem zdam szerszą relację, i może wrzucę trochę zdjęć, imię dla liliowego chłopczyka Caesar, dla niebieskiego jeszcze nie mamy. Okropny krzykacz, takiego jeszcze nie miałam!
Na zdjęciu jeszcze niedoschnięty niebieściaczek oczywiście.
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Nie, to już koniec, tym razem mało kotków... Może dlatego, że to było trzecie krycie, a może po prost Clara przyjęła, że co drugi miot będzie się wysilała, i parzyste będą pełniejszeJo`Ann pisze:Trzymamy MOCNO z Chesterkiem za kolegów!!!
Będzie więcej kociaków czy to juz koniec porodu?
Jo`Ann pisze:albo, jako dobra mama, stwierdziła, że ilościowo da się wykazać Borgii ;--)
Aya pisze:Serdeczne gratulacje, oby maluszki szybko się wzmocniły, trzymam kciuki ... , ale pewnie to nie koniec jeszcze ? Trzeba się uzbroić w cierpliwość i czekać na wieczorne wieści od dorszki, pewnie obie będą solidnie zmęczone
Agnieszka pisze:Był taki Cesarz Rzymski, co Celsus się nazywał.
Co prawda Uzurpator, ale za to na "C".
Gratuluję Małych-Wielkich Smoków
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Mago pisze:Serdecznie gratuluję kociaczków .
Niech chłopaczki rosną zdrowo! Bardzo trzymam kciuki za najbliższe dni. Specjalne głaski kieruję do Clary. Mam nadzieję, że poród był lekki.
kesja pisze:Ja proponuję "Crier" jako ze krzykacz
Gratulacje duuze
Niech rosną chłopaczki duze i zdrowe
AgA pisze:Trzymam kciuki za maluchy i gratulują
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Też już myślałam o tym imieniu, dokładnie takie same skojarzenie. Nie wiem, skąd ma tyle siły, bo on generalnie słabszy od lilaczka, i bardzo sie o niego martwię.kesja pisze:Ja proponuję "Crier" jako ze krzykacz
A tak bracia wyglądają razem:
To mama wczoraj, bardzo zmęczona, z niebieściutkim krzykaczem:
A tutaj już razem:
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
AgA pisze:Piękne kluseczki i jaka dumna mama !!
Jo`Ann pisze:Jakie maleńkie cudności. A te pazurki... Mały krzykacz z ostrymi pazurkami da sobie radę na pewno. Jego braciszek też!
Gonab pisze:oprócz cudnych kluseczek na tych zdjeciach zachwyciła mnie Clara - pięknie wygląda!!!!
zdrówka dla całej trójki i Borgii oczywiście też
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Teraz już mogę trochę na spokojniej. Niebieski Krzykacz chyba wyszedł na prostą, teraz zaciskajcie za liliowego, bo on wydaje mi się bardziej zagrożony. Mniej przybiera, i generalnie jest z niego większy leń przy sutkach, przy tym wydaje mi się, że oddech ma cięższy i bardziej nerwowy. Może przeczulona jestem, ale zachłyśnięcie zawsze zabierało mi z każdego miotu jednego kociaka, więc i teraz bardzo się martwię.
Poród był bardzo długi, i tylko bardzo dobrej kondycji Clary zawdzięczam , że nie skończyło się żadnym cięciem. To, co zawsze doprowadza mnie do rozpaczy, czyli jej bardzo skąpy apetyt, w takich przypadkach jest bezcenne - nie ma na niej ani grama zbędnego tłuszczu, i jest bardzo sprawna, Borgia przy niej to niezdarna klucha. Po bardzo długim czekaniu od rozpoczęcia akcji, kontrolne RTG, żeby sprawdzić, czy coś się nie zaklinowało. Brzuch ciągle twardy, czyli akcja nadal trwała, zdecydowaliśmy więc z lekarzami, że czekamy dalej.
Po kilku godzinach i bardzo długim i ciężkim wypieraniu, pokazał się pierwszy kotek, a właściwie nie kotek, tylko to wszystko, w czym powinien sie znajdować, i wyjaśniła się tajemnica tak długiego czekania - pierwszy kotek rodził się martwy, bez błon płodowych, błony przed nim. Takie ułożenie najczęściej kończy sie cięciem, ponieważ kotka nie jest w stanie wypchnąć takiego kociaka. Jeśli jeszcze przed nim znajdują się błony, itp, tym gorzej - po pierwsze, to ruchy kociaka pobudzają akcję porodową, po drugie, jeśli nie ma "tarana", przepychanie najczęściej kończy się utknięciem, jeśli jeszcze dodatkowo kociak rodzi się beż błon, po prostu "przykleja się" do dróg rodnych. Próby reanimacji, chociaż rozsądek mówił, że bez szans (potwierdziła to później sekcja), i znów trudna decyzja co robić z pozostałą dwójką. I kochany, wspierający lekarz, który powiedział, że dopóki akcja jest poprawna, nie należy przeszkadzać. I rzeczywiście miał rację, pozostała dwójka urodziła się już ekspresowo, ale ponieważ sam poród był długi, są pod specjalnym nadzorem.
Lilaczek przysysa się za każdym razem, kiedy Clara układa się do karmienia, ale nie ssie tak "zaborczo" jak niebieściuch, i już widać to w przyrostach wagi. Mam nadzieję, że tym razem natura nie każe mi znów płakać nad utraconym kociakiem.
Poród był bardzo długi, i tylko bardzo dobrej kondycji Clary zawdzięczam , że nie skończyło się żadnym cięciem. To, co zawsze doprowadza mnie do rozpaczy, czyli jej bardzo skąpy apetyt, w takich przypadkach jest bezcenne - nie ma na niej ani grama zbędnego tłuszczu, i jest bardzo sprawna, Borgia przy niej to niezdarna klucha. Po bardzo długim czekaniu od rozpoczęcia akcji, kontrolne RTG, żeby sprawdzić, czy coś się nie zaklinowało. Brzuch ciągle twardy, czyli akcja nadal trwała, zdecydowaliśmy więc z lekarzami, że czekamy dalej.
Po kilku godzinach i bardzo długim i ciężkim wypieraniu, pokazał się pierwszy kotek, a właściwie nie kotek, tylko to wszystko, w czym powinien sie znajdować, i wyjaśniła się tajemnica tak długiego czekania - pierwszy kotek rodził się martwy, bez błon płodowych, błony przed nim. Takie ułożenie najczęściej kończy sie cięciem, ponieważ kotka nie jest w stanie wypchnąć takiego kociaka. Jeśli jeszcze przed nim znajdują się błony, itp, tym gorzej - po pierwsze, to ruchy kociaka pobudzają akcję porodową, po drugie, jeśli nie ma "tarana", przepychanie najczęściej kończy się utknięciem, jeśli jeszcze dodatkowo kociak rodzi się beż błon, po prostu "przykleja się" do dróg rodnych. Próby reanimacji, chociaż rozsądek mówił, że bez szans (potwierdziła to później sekcja), i znów trudna decyzja co robić z pozostałą dwójką. I kochany, wspierający lekarz, który powiedział, że dopóki akcja jest poprawna, nie należy przeszkadzać. I rzeczywiście miał rację, pozostała dwójka urodziła się już ekspresowo, ale ponieważ sam poród był długi, są pod specjalnym nadzorem.
Lilaczek przysysa się za każdym razem, kiedy Clara układa się do karmienia, ale nie ssie tak "zaborczo" jak niebieściuch, i już widać to w przyrostach wagi. Mam nadzieję, że tym razem natura nie każe mi znów płakać nad utraconym kociakiem.
To jest najlepsze, Borgia SIĘ ICH BOI Zareagowała dokładnie tak samo, jak przed laty Arek, gdy wróciłam ze szpitala z Agnieszką - najpierw z radością wybiegł mi na spotkanie, popatrzył na zawiniątko (Agnieszka urodziła się na końcu listopada, więc była dokładnie opatulona), a jak zaczęłam rozwijać, zakwiliła, i wtedy Arek zwiał do drugiego pokoju. Borgia jest BARDZO zainteresowana, kiedy po porodzie pilnowałam Clary, siedziała przy mnie i gapiła się jak w telewizję. Podchodzi, wącha, najbardziej cieszy mnie, że Clara jej nie odgania, wsadza łeb do porodówki, ale jak zaczną popiskiwać, to z miną ciężko przerażoną ostrożnie się wycofuje. Bardzo jestem ciekawa, co będzie dalej, a jeszcze bardziej, co się stanie, jak to Borgia będzie miała kocięta - z relacji miedzy nimi panujących podejrzewam, że Clara będzie być może chciała "zgarnąć" kociaki dla siebiepantera pisze:Dorotko, a jak Borgia zareagowałą na maluszki ?